No wiesz - to tylko mina świętoszkowata niestety :D Ten bandyta w domu nie chce teraz żreć - zastanawiamy się czy ma dietę ptaszkową czy może znowu chodzi na obiadki do kotów sąsiadki :D W zeszłym roku na niego skarżyła, że jej bezdomnych podopiecznych od misek przegania :D
Nie no - taki paskud, to on nie jest :) Zocha ubierała go kiedyś w sukienki, czapeczki i woziła w wózku. Przeżył też lulanie w kołysce dla lalek :D Trochę to dla mnie dziwne, ale dziecko nie postradało nosa w wyniku tych bestialskich zabaw :D A jak kot chciał spać, to stawał na progu pokoju Zosi i wrzeszczał żeby się z nim położyła :DDDD
Sama nie wiem co mam tu napisać - zawsze miałam problem z werbalnym określeniem własnej osoby. No, po prostu, jestem jaka jestem. Może ktoś, kto kiedyś tu trafi będzie umiał powiedzieć lepiej ode mnie o mnie:). To, że w ogóle zaczęłam prowadzić bloga, to jakiś cud - zwłaszcza dla mnie :) Pewnie będę miała długie przerwy w pisaniu, albo w ogóle go zaniecham, ale póki co postaram się fajnie pobawić.
Wszystkie obrazki, które tu umieszczam czyli zdjęcia, rysunki, robótki są mojego autorstwa. Jeśli umieszczę coś nieswojego, to o tym poinformuję. Hough.
Proszę też o uszanowanie moich praw autorskich i niezamieszczanie wyżej wspomnianych prac w sobie znanych miejscach bez zaznaczenia kto jest autorem i skąd pochodzi obrazek.
Ludzie ratujcie, zaraz się posikam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A jaka mina, w sam raz do święconki!!!!
OdpowiedzUsuńNo wiesz - to tylko mina świętoszkowata niestety :D Ten bandyta w domu nie chce teraz żreć - zastanawiamy się czy ma dietę ptaszkową czy może znowu chodzi na obiadki do kotów sąsiadki :D W zeszłym roku na niego skarżyła, że jej bezdomnych podopiecznych od misek przegania :D
OdpowiedzUsuńPodobny z TWARZY do naszej Kici Joli. Też miała mine kotki-bigotki. Dzieci były dla niej takie miłe a i tak gryzła i drapała kiedy tylko mogła.
OdpowiedzUsuńNie no - taki paskud, to on nie jest :) Zocha ubierała go kiedyś w sukienki, czapeczki i woziła w wózku. Przeżył też lulanie w kołysce dla lalek :D Trochę to dla mnie dziwne, ale dziecko nie postradało nosa w wyniku tych bestialskich zabaw :D A jak kot chciał spać, to stawał na progu pokoju Zosi i wrzeszczał żeby się z nim położyła :DDDD
OdpowiedzUsuńmama kłamie! dodała kota, bo został tylko on - resztę pożarł xD
OdpowiedzUsuńZnając Cię już troszkę (blogowo oczywiście) obstawiam, iż uprzednio kiciuś zżarł tłuściutkiego, żółtego kurczaczka... ;););)
OdpowiedzUsuń