niedziela, 28 marca 2010

Wytrzymam

Wytrzymam.

Dam radę.
Muszzsszszszszsę.


Granie na flażolecie trwa. Od ósmej rano do późnego wieczora. Teraz już nawet Kochany Tatuś ryczy po kilku godzinach: „Zooooooooooooooooooosiu!!!!!”. Repertuar lekko się zmienił, ale wciąż ogranicza się do Ojca Wirgiliusza i „Wszystko Tobie oddać pragnę”, bo odkryliśmy, że nasze najmłodsze dzieciątko jest perfekcjonistką: ćwiczy tak długo, aż zagra bezbłędnie albo my się wściekniemy.

Na szczęście w tygodniu jest u nas Wujek Maciek.

Maciek gra na basie i posiada niebywałą cierpliwość w stosunku do muzycznych zapędów Świnki. Wieczorem zamykają się w pokoju i przez półtorej godziny zośczyne granie nabiera sensu i rumieńców.

No nic - byle tylko zrobiło się cieplej - wygonię dziecko z fujarką na dwór. Niech tam robi konkurencję reszcie wrzaskunów.

Muszę wytrzymać :DDDDDDDDDDD

piątek, 26 marca 2010

Lista życzeń

Jakiś czas temu pisałam, że chciałabym mieć ogon.

Chciałabym.................. Mhhhhhhm.

Ale jeszcze bardziej chciałabym mieć ......... dwie pary rąk.

Jedną parą mogłabym rysować, malować albo robić coś jeszcze innego, a drugą parą mogłabym prasować albo obierać ziemniaki? Albo mogłabym wykorzystać wszystkie moje ręce do klejenia pierogów :DDDDDD Albo jedną parą mogłabym szyć, a drugą dziergać na drutach :DDDDDDD Albo, ewntualnie, jedną parą myć sobie głowę, a drugą dokonywać reszty koniecznych ablucji :DDD Oszczędziłabym czas i wodę :DDDDDDDDDD

Przypomniała mi się piosenka ze starego polskiego filmu „Co mój mąż robi w nocy?”. Mniejsza o fabułę, ale piosenkę śpiewało troje kompletnie pijaniutkich bohaterów, zataczających się wśród kuchennych garów i marzących o posiadaniu ..... czterech nóg :DDDDDD



Ale tak naprawdę fajnie byłoby mieć po prostu: więcej czasu.


niedziela, 21 marca 2010

Bez cenzury

Odwiedził nas wczoraj bardzo sympatyczny młodzian.

Najmłodsza Świnka zaczyna się rozkręcać i przestaje się wstydzić nowo poznanych osób. Ba - zaczyna się wręcz zgrywać. Owocuje to, niestety, w sposób niecenzuralny, acz śmieszny. Otóż Świnka odwala popisowy numer z przekręcaniem słów piosenek, w czym celują z Kochanym Tatusiem.

„Mam córeczkę”poszło na pierwszy ogień. Świnka z uśmiechem, na pozbawionej siekaczy buzi , wyśpiewywała:
Mam córeczkę zwariowaną co ma krzywe nogi!

Potem repertuar został urozmaicony:
Ojciec Wirgiliusz wciąż bił dzieci swoje,
a był okrutnym i bezwzględnym gnojem!
- śpiewało dziecko z zaangażowaniem i rosnącą radością.

Młodzian, najpierw poczerwieniał. Lekko się zaniepokoiłam, ale okazało się, że zaczerwienienie było wywołane samobójczą próbą nie wybuchnięcia rechotem. Biedny - niemal się udusił.

Radosna twórczość obejmuje też pobyt w toalecie, gdzie stałym, i absolutnie niezbędnym wyposażeniem jest......... gitara. Zwykle gitary używa Tatuś, ale razu pewnego, przestępując z nogi na nogę, usłyszałam jak Świnka czule wyje, brzdąkając:
Gdybym miał gitarę , to bym do niej ...... srał!!!!!!!

Oraz:
My jesteśmy krasnoludki - hop-sa-sa, hop-sa-sa!
Kserujemy nasze dupki - hop-sa-sa, hop-sa-sa!

Sąsiadka, pracująca właśnie w ogrodzie, trzymała się kurczowo płotu i zanosiła się śmiechem, bo okienko Najważniejszego Pokoju w Domu wychodzi na jej stronę!

Tak, mam przerażającą świadomość, że to my sami - jej rodzice - kształtujemy poczucie humoru własnej córki.

czwartek, 18 marca 2010

Całkiem mi sie pokićkało :DDD

Albo pokociło.

Albo dostałam kota :DDDDDD

Bo przeczytałam gdzieś kiedyś, że Samuel Palmer używał w akwareli płatków złota. Jednym słowem częściowo złocił swoje obrazki. A ja co? Od macochy? Też chcę sobie pozłocić :DDDD

Problem tylko w tym, że na skanach te złocenia wychodzą nędznie, ale trudno - musicie mi uwierzyć na słowo, że efekt jest fajny :DDDD Pan Palmer miał fajne pomysły :DDDD


Ten kot, złotymi oczami, obserwuje wymarzony koci deszcz złotych rybek - najpierw spełnią jego życzenia, a potem zostaną pożarte. Zresztą po co kotu życzenia jeśli już samo pojawienie się rybki powoduje wniebowzięcie kota.



Ten kot, też złotymi oczami, podziwia trzy dorodne rybie szkielety - srebrne, bo szlagmetalu mam różne kolorki :DDDD.


A ten kot został potraktowany skromnie i wyzłocony ma tylko błysk w oku :DDDD

niedziela, 14 marca 2010

Chcę do czerwca..........

Chcę żeby już było ciepło. I żeby były długie wieczory. Żeby można było rozpalić ognisko i siedzieć przy nim do świtu. Chcę móc wyjść na dwór i, siedząc w cieniu, wystawić stopy na słońce.

I jeszcze chcę pić kawę o szóstej rano, siedząc na huśtawce. I jeść śniadanie w ogrodzie, plamiąc sobie sukienkę dżemem. I jeść czereśnie. I kąpać się w jeziorze. I w ogóle chcę już do lata.

Albo niech będzie z powrotem zima.....


Return zimy czyli marzec

Coś okropnego.

Pada - na zmianę śnieg z deszczem. Prawdziwie przysłowiowy marzec. Jest tak wstrętnie, że przylatuje pod okno nawet dzięcioł żeby się pożywić.

Sikorki - faceci zdradzają wyraźne zainteresowanie płcią przeciwną i wyćwierkują canzony. Raniuszka w tym roku już na pewno nie uświadczę, bo bandytki - modraszki przeganiają je z krzykiem. Poza tym bogatki tańczą swoje miłosne tanga nawet na wiszącej słoninie - dość egzotycznie to wygląda, bo miotają się jak obłąkane, dyndając na wietrze.

Homer dostał z tej okazji dzwoneczek i łazi teraz zrezygnowany, bo już zorientował się, że w tym roku z krwawych śniadanek nici. W zeszłym roku przynosił nam na wpół żywe sójcze pisklęta - brrrrrrrrrrrrr. Teraz robi za Dzwonnika z Notre Dame, choć przyznać trzeba, że Quasimodo nie przypomina :DDDDD Nawet całkiem urodziwy z niego stwór.

Nudzę się, bo muszę w domu siedzieć - Najmłodsza Świnka jest chora na COŚ - nikt nie wie na co - więc wyjęłam sobie farbki i smaruję. Dziecko też smaruje. Obrazki o treści drastycznej: kot duszący ptaszka, i obdarowuje mnie tymi dziełami, a potem mi je zabiera żeby domalować np. pazury. Poza tym ciągle pitoli na piszczałce.

Ja zwariuję.


poniedziałek, 8 marca 2010

Ogon

Chciałabym mieć.

Serio. Fajnie byłoby mieć ogon. Długi i piękny, pokryty niezbyt długim, ale obfitym i błyszczącym futrem. I chyba raczej koci niż psi?

No, bo taki koci ogon daje więcej możliwości. Można się takim ogonem zezłościć, a wręcz wściec. Albo okazać wielkie zadowolenie. Albo ostrzec otoczenie, że ma mnie nie zaczepiać. O, to szczególnie fajne - po co miałabym warczeć jeśli mogłabym pomachać ogonem w odpowiedni sposób. Albo, mogłabym też, przykryć sobie ogonem oczy w czasie popołudniowej drzemki. Albo wykorzystywać jako "broń kobiecą" :DDDDDD

Taaaaaaak- ogon stanowczo jest bardzo pożyteczny.

Ale go nie posiadam. Niestety. I mogę się pocieszać, że przynajmniej nie przytrzasnę go sobie drzwiami i nie muszę go codziennie szczotkować:DDD

piątek, 5 marca 2010

Się ruszyłam :DDDD

Czyli, w końcu, umieściłam swoje malunki w Pakamerze.

Po prawej stronie, na samej górze jest odnośnik do mojego miejsca w Pakamerze Artystycznej.

I jestem z siebie dumna jak byk :DDDDDDD A formą mojego życia tamże jest Różowa Plama czyli PINK INK :DDDDDD

A Piece of Glass napisała o moi :DDDDDDDDDDDDDD z czego jestem jeszcze dumniejsza :DDDD Nie żebym się stawiała w pierwszym rzędzie ze światowej klasy designerami - o nie :) Po prostu, to jedno z najciekawszych miejsc w internecie jakie znam, i które codziennie odwiedzam :), bo lubię.

wtorek, 2 marca 2010

Ptasia plaga

Nie no - nie taka znowu plaga - moi ulubieńcy przylecieli -naroblii hałasu, najedli się i ustąpili miejsca sikorkom :D


O, coś wisi.


Spróbować nie zawadzi - może jadalne?



O tam na dole też jakiś ziarenka - też trzeba spróbować!


Heeeeeeeej - chłopaaaaaaki - żarcie!!!!!!


Koledzy posłuchali - muszę kupić nową kulę :DDDDDDD

poniedziałek, 1 marca 2010

Wieje

A do mnie sikorki ciągle przylatują, bo dostały nowy frykas - tłuszczową kulę z nasionami. Przyjaciółka nam podarowała :D Dziekujemy :D

Zrobienie zdjęcia przy tym wietrze graniczy z cudem, ale jakoś się udało, choć nie jest to mistrzostwo świata :DDDD