Dam radę.
Muszzsszszszszsę.
Granie na flażolecie trwa. Od ósmej rano do późnego wieczora. Teraz już nawet Kochany Tatuś ryczy po kilku godzinach: „Zooooooooooooooooooosiu!!!!!”. Repertuar lekko się zmienił, ale wciąż ogranicza się do Ojca Wirgiliusza i „Wszystko Tobie oddać pragnę”, bo odkryliśmy, że nasze najmłodsze dzieciątko jest perfekcjonistką: ćwiczy tak długo, aż zagra bezbłędnie albo my się wściekniemy.
Na szczęście w tygodniu jest u nas Wujek Maciek.
Maciek gra na basie i posiada niebywałą cierpliwość w stosunku do muzycznych zapędów Świnki. Wieczorem zamykają się w pokoju i przez półtorej godziny zośczyne granie nabiera sensu i rumieńców.
No nic - byle tylko zrobiło się cieplej - wygonię dziecko z fujarką na dwór. Niech tam robi konkurencję reszcie wrzaskunów.
Muszę wytrzymać :DDDDDDDDDDD
jeśli wciąż malujesz tak wspaniałe obrazki to wytrzymasz!!! dasz radę!!!
OdpowiedzUsuńdobrze, że dziecina nie wymyśliła, że będzie grać np. na perkusji ;)
no, ale może jeszcze wszystko przed tobą... czego ci absolutnie nie życzę.
;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPiece of Glass - dziecina nie, ale Tatuś ostatnio głośno stwierdził, że on mógłby grać na perkusji !!!!!!! ZGROZA!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDoro - dobrze Ci się tak śmiać z cudzego nieszczęścia? :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
A tak z drugiej strony jakby to było nudno gdyby nic się nie działo? Dziecko włąśnie przyszło: Mamusiu, a mogę ci jeszcze zagrać? Tak ładnie? :DDDDDD
czyta w moich myślach? na odległość?! a może to wyraz desperacji?!
OdpowiedzUsuńZosia to naprawdę urocza dziecinka! ;)
Taaaaaaaaaaak - massssssssssssskotka - grrrrrrrrrrrrrrr :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńKasiu :) Żebyś ty widziała, jak moje dziecię zaczęło ćwiczyć na skrzypeczkach, to wszystkie trzy mieszkające z nami koty wiały gdzie po padło, by jak najszybciej się ukryć :) To był widok :) Piękne masz prace :) I jesteś ilustratorką...WOW :) Ehhh, a ja uczę w szkole i czasem jakieś strony macham i klasówki sprawdzam, i czasu starcza mi jeszcze troszkę na bloga... Już nie pamiętam kiedy ostatnio malowałam, poza dekoracjami do szkoły...
OdpowiedzUsuńJa się nie śmieję, ja się uśmiecham, tak szeroooko ;D
OdpowiedzUsuńPociesz się, że moje dziecko GRA NA PERKUSJI i jego tato na gitarze elektrycznej ;)
Kasia, powinnaś być dziecku wdzięczna - dzięki niej ćwiczysz siłę woli, siłę ducha i w ogóle cnoty wszelakie ;DDD krótko mówiąc: szlachetniejesz! :DDD
OdpowiedzUsuńW drodze - coś w tym jest - jak Świnka zaczyna pitolić, to Homer nabiera dziwnej właściwości: znika. Jak tylko świnkowe granie milknie, kot pojawia się za kuchennym oknem i żąda wpuszczenia.
OdpowiedzUsuńNie "ehaj" - nauczyciel piękny zawód jest i kropka. Moją ukochaną Panią Nauczycielkę: Panią Marię Kwiatkowską - Ratajczak wspominam do dziś. Do tępych głów ósmoklasistów potrafiła wbić wiedzę tajemną w postaci literatury polskiej i nie tylko. Jak teraz, czasami, zdarza mi się konfrontacja z młodzieżą w przedziale wiekowym 14 - 20, to myślę sobie, że to musiała być ciężka orka na ugorze, choć mimo wszystko Pani Ratajczak nas chyba lubiła i zmaganie się z naszymi ograniczeniami intelektualnymi (czyt. zmuszała nas do myślenia, tak, że się nam zwoje mózgowe przegrzewały, ale odkrywaliśmy, że mamy w nich, w ogóle, zwoje).
Masz wpływ na przyszłe pokolenia - to ważne :)
Doro - nie uciekasz z domu? Ja czasem nie wyrabiam: NanoŚwinka gada jak nakręcona o zagadnieniach matematyczno-fizycznych, ŚŚ śpiewa - co bywa trudne do zniesienia w połączeniu z pitoleniem Najmłodszej Świnki. Do tego całego cyrku dołącza się Ukochany marudzący "żeznowuktośprzełożyłjegonarzędziawszopce", jęczący o jajko kot i psy latające jak obłąkane, bo się ciepło zrobiło. Dodatkowy komunikat o perkusji zbił mnie z nóg :DDDDDDDDD
Kinga - o ile można wyglądać szlachetnie, posiadając z obu stron głowy, wbite w uszy, potężne kłęby waty opatrunkowej :DDDDDDDDDDDDDD
Przeżyjemy wszystkie tą wiosnę, mówię Wam ;D
OdpowiedzUsuńMówisz?
OdpowiedzUsuńDobra, jak tak mówisz, to dam radę :DDDDDD
się czepnę znów, dobra? TĘ wiosnę powinno być.
OdpowiedzUsuńdyżurna polonistka do usług ;)
Kasiu - ja też tak miałam - grałam i grałam dopóki nie wyszło idealnie. A potem grałam znowu, bo chciałam sprawdzić, czy uda się drugi raz. Próbowałam na wszystkim, co miałam pod ręką. Teraz gram jedynie na nerwach (bo mi się żaden inny instrument nie ostał).
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że rodzina ma wspólne zajęcia. Koty muszą jakoś przetrwać - to wyższa konieczność.
A sowa na tubie... To lubię...
OdpowiedzUsuńagulha
Kura - wieeeeeeeeeeeeem - Świnka ma dwie starsze świnkowe siostry - przerobiłam już różne atrakcje :DDDD - taki ośli upór u Świnki nie jest zły - jest po prostu czasem męczący :DDDDDDDDD Dla kota też, tylko, że on może uciec :DDDDD
OdpowiedzUsuńAgulha - jak lubisz, to przyjrzyj się jajeczkom w gnieździe :DDDDDDD
Jejku... biedna jesteś... ja bym nie wytrzymała! Ktoś by zginął... ;P Ja kocham Ciszę!! :) ale cóż... bądź dzielna... :)
OdpowiedzUsuńTalentów nie wolno ograniczać!!! Nawet za cenę własnej głuchoty ;)
OdpowiedzUsuńMi - jestem - czasami :DDDDDD
OdpowiedzUsuńBeatto - ależ ja nawet wesprę i na własnem łonie wychowam, byle w ciszy :DDDDDDDDDDDDDDD
Uściski i Wesołych, cichych Świąt ;D
OdpowiedzUsuńI vice versa - Doro:D
OdpowiedzUsuńSłonecznych, wesołych i w miarę cichych świąt Wielkiej Nocy :) Całuski :) :*
OdpowiedzUsuńDziekuję :DDDDDD Choć ciche niewykonalne :DDDDDDD
OdpowiedzUsuńKasiu, to Zosia gra na flażolecie? Ja tez grałam . Potem na flecie prostym. Potem na pianinie. potem na gitarze. I wszyscy żyją. Kasiu, Wesołych Świąt, ściskamy mocno was wszystkich.
OdpowiedzUsuńA, jeszcze nasza Zosia gra na klarnecie, oraz na gitarze, oraz na pianinie, Marcin gra na puzonie, a Andrzejek też na pianinie, oraz drze się przy byle okazji.Mąż gra na komórce.
OdpowiedzUsuńJej! Puchate nauszniki na jajeczkach są bombowe!!!!! :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D Do tego ruszofe! ^___^
OdpowiedzUsuńMartunia - nauszniki na jajkach są dedykowane Tobie Święta Kobieto :DDDDD
OdpowiedzUsuńLady Driado - 10 punktów za spostrzegawczość :DDDD Wyobrażasz sobie jakich można by się nabawić wad rozwojowych w takim hałasie? Choćby i najbardziej muzykalnym? :DDDDDDDD
Przypomniał mi się film "Nigdy w życiu!" (Grocholi nie czytuję, ale film udany - no miły i lekki po prostu).
OdpowiedzUsuńMatka do córki: "Wytrzymamy? Powiedz, że wytrzymamy. No chyba, że nie wytrzymamy." :)