środa, 29 kwietnia 2015

Wędrowanie

Mi się śni.

Pewno w tym roku już ani nie powędruję ani nie odlecę, ale Wielka Ucieczka śnić mi się może w końcu.

No dobra - znowu napaskudziłam. Coś próbowałam na kawałku papieru i pędzel mi upadł prosto w część, na której mi zależało. Ale jak wyschło, to mi się całkiem spodobało, bo spójne z marzeniami i jeszcze coś domalowałam :)

Tylko, że robotę muszę jeszcze raz zrobić. Ale co tam: ćwiczenie czyni mistrza ;DDDDDDDDDD

Dobrze...

....mieć Przyjaciólkę :)

Dobrze posiedzieć z Przyjaciółką w krzakach :) Polenić się i popatrzeć na wszystko przez rzęsy :)


niedziela, 19 kwietnia 2015

Trwam w błogostanie

W ogródku, spod ziemi, wyłazi Zielone.

Zielone zagnieździło się ptakom w głowach, sercach i maluteńkich gardziołkach.

Wszystko gra w Zielone.

Nawet brzozy ubierają się w zielone koronki :DDDDDDDDDDDD




czwartek, 16 kwietnia 2015

Oddech

Zawiozłam Dziecko na trening.

Dziecko trenowało hardo, pociło się i wyzwalało energię jak mała elektrownia atomowa. Dobrze - później jest łatwiejsze w obsłudze ;)

Razem z Dzieckiem do samochodu wrzuciłam plecak fotograficzny. I tak Dziecko się męczyło, a ja wydychałam i wdychałam, i było mi dobrze. Tarniny i ałycze zakwitły i wyglądają jakby się wybierały do ślubu, co poniekąd jest prawdą :)

W roli Amora występowały pszczoły, ale było mi ciepło i leniwie i zupełnie nie chciało mi się ścigać posłańców kwiatowej miłości. Więc tylko posypię Wam bielą :)



wtorek, 14 kwietnia 2015

Nerw

Oj, strrrrrrrrrrrrrrrrrraszny!

Taki straszny, że aż zazgrzytałam rodową porcelaną. Cały dzień pracy mnie czeka z powodu własnego gapiostwa!

Ale nic to - poprawię i już. Ale powietrze musiałam wypuścić, więc zajrzałam sobie do wakacyjnych zdjęć znowu.

No, to mi trochę przeszło :)

Ciekawe, jak to jest, że wściekłość wulkanu stworzyła takie cudownie spokojne miejsce? Czas chyba faktycznie leczy rany?

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Obraziłam się

Na pogodę się obraziłam.

To niesprawiedliwe, że wczoraj było tak ciepło i cudnie, a dziś rano ptaki darły paszcze jak oczadziałe, ale lało, wiało i było wstrętnie! Życzę sobie żeby było............ 

No nie wiem czego sobie życzę, bo nie tak dawno temu składałam deklaracje dotyczące pogody i zdaje się, że twierdziłam, że lubię każdą? 

No, bo lubię. Chciałabym tylko żeby zmiany pogody nie były takie częste i takie drastyczne, bo wydatnie finansuję gałąź przemysłu farmaceutycznego zajmującą się produkcją leków przeciwmigrenowych. 

A wolałabym tego nie robić.

Na pociechę pogrzebałam sobie w urlopowych wypocinach (naprawdę wypocinach - uczyłam się nowego aparatu i szło mi jak po grudzie - zgroza - trochę techniki i okazuje się, że mam dwie lewe łapy). Ale co tam - co utrwaliłam, to moje :)


Maniakalnie kolekcjonuję faktury - cudowne wydaje mi się to, że natura korzysta chętnie ze swoich starych wypróbowanych wzorów: 

O, skała - jak słoniowe kolano, albo żółwiowa skóra.

Albo zębata agawa - wygląda jak Moby Dick :D

Albo niezwykła tkanka nerwowa.... opuncji.



Albo gadzie czy rybie łuski palmowego pnia.....

„Oj. przemądra natura, natura jest” :) Może jutro będzie jeszcze mądrzejsza i ciepło mi da? :DDDDD

niedziela, 12 kwietnia 2015

O piątej rano.....

...... rozlała mi się farba.

Nie mogłam spać, bo o tej godzinie świat szaleje :DDDDDD Wylazłam z łóżka i poczłapałam do pracowni w zbożnym celu. Cel nie został chwilowo osiągnięty, bo jak mawiała moja Babcia: niedzielna praca w gówno się obraca :DDDDDD

Postanowiłam wobec tego odwrócić kota ogonem czyli zamienić klęskę techniczną w „wiekopomne dzieło” - przynajmniej kolorek ma ładny :DDDDDDDDD





















Nie wiem jak to się dzieje, że one nie ochrypną?