piątek, 28 listopada 2014

Heeeerbaty.........

Koniecznie. 

Idę stąd. Zaparzę sobie całe wiadro mocnej, pachnącej, czarnej herbaty. Najlepiej Earl Grey. Bo lubię :D
A z dzikiego pragnienia herbaty urodziła się..... cykada :DDDDDDD


poniedziałek, 24 listopada 2014

„Ż" jak żaby :DDD

Czyli odcinek drugi  „Opowiem ci, mamo, co robią żaby”,w którym mowa o żabich zwyczajach godowych :D 


Dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki, będę Wam opowiadać o żabim (i nie tylko) życiu :D Miłego oglądania :D

Tak sobie myślę, że ludzkie zwyczaje godowe wcale nie różnią się tak strasznie od żabich: u nas też (czasem) samczyki śpiewają dla samiczek, i też się dla nich nadymają do wypęku :DDDDD Bywa nawet, że zakładają stroje godowe w piewszej fazie zalotów :DDDDDDD 

środa, 19 listopada 2014

Kooperatywa :DDDD

O, taki film pomogli mi zrobić dwaj panowie: mój mąż - Jerzy i Tomek Ogrodowczyk. Jerzy robi fantastyczne zdjęcia i świetne diaporamy i mam nadzieję, że pewnego dnia zacznie je pokazywać. Tomek także fotografuje, robi znakomite filmy przyrodnicze, a płyt z jego nagraniami słuchamy ze Świnką na okrągło :D

Książkę o której i którą opowiadam wydała Nasza Księgarnia i można ją od dziś kupić. A za moment będzie mieć dodatek: Żabawny blok rysunkowy :DDDDDDD 

Jeśli chcecie, to zapraszam do oglądania :D Dziś odcinek pierwszy.














Acha, jeśli klikniecie na film szybko dwa razy, to rozciągnie się na pełen ekran :D

wtorek, 18 listopada 2014

Wynurzam

Mentalnie wynurzam się :DDDDDD Jak żaba z bajora :DDDDDD

TUTAJ można kliknąć jeśli ktoś chce doświadczyć efektów tego wynurzania :DDDDDDD


czwartek, 6 listopada 2014

Znowu piłam herbatę.............

Jakoś tak na mnie dziwnie, insektotwórczo działa :DDDDDDD


A w kieszeniach ciągle mam pełno calkiem ładnego śmiecia i jakoś ciągle go tam dokładam. Już teraz wiem dlaczego Mama kazała mi samej prać sobie kurtki :DDDDDDD

wtorek, 4 listopada 2014

Skutki picia herbaty

Zrobiłam sobie przerwę. Na herbatę.

Idąc z parującym kubkiem, rzuciłam okiem na wieszak................ Zgroza! Wygląda dokładnie tak samo, jak kiedyś wyglądał wieszak w domu moich Rodziców: gigantyczna pryzma kurtek, kurteczek, płaszczy, polarów, szali, kominów, czapek i beretów. Czasem mam wrażenie, że jedyne co sprawia, że cały ten nabój nie runie, to skutek jakiejś autochtonicznej siły grawitacji: ten straszliwy kłąb okryć wszelkiego typu zaczyna żyć własnym życiem (któregoś dnia zacznie sam pełzać). 

Uznałam, że upranie kurtek „terenowych” (czyli tych, w których łazi się po krzakach z aparatem) zmniejszy nieco zagrożenie i w pocie czoła wywlokłam wspomniane - brudne, zabłocone i, niestety, z pełnymi kieszeniami skarbów. Włożenie ręki do kurtki „terenowej” wymaga hartu ducha, odwagi i ostrożności :DDDDDD Na szczęście tym razem heroizm nie był konieczny: nie biegałam z wrzaskiem, machając rękami i nie wzdrygałam się z obrzydzeniem. Zawartość kieszeni okazała się niegroźna :DDDDDD

I zapomniawszy o kurtkach i pralce, przy herbacie, spożytkowałam kieszeniowe znaleziska :DDDDDD