wtorek, 20 listopada 2018

Z motyką na Słońce.....

... się rzuciłam.

Wlazłam po drabinie i odłupywałam tycie kawałki. Wzięłam ze sobą małe wiaderko i cały urobek ostrożnie wrzucałam do środka - 5500 stopni to nie w kij dmuchał!

Jak złaziłam na ziemię, to słoneczna materia trochę przestygła. Kiedy mijałam chmury zasyczało, a z wiaderka uniosły się kłęby mgły. Na szczęście nikt nie zauważył, bo w końcu jest listopad. Parujące kawałeczki zmieniły kolor z rozpalonej, olśniewającej bieli na ciepłą żółć - mogłam ją wykorzystać do własnych celów. Przechyliłam wiaderko nad kartką i słońce rozlało się ciepłą plamą. Teraz mogłam już ogrzać zmarznięte w listopadowej mgle ptaki :))))))


A tak poważnie: Biblioteka Raczyńskich w swoich filiach zorganizowała cykle warsztatów. Jeden z nich poprowadziłam ja, z "Drzewem" w roli głównej inspiracji. I sama pozazdrościłam dzieciakom, że mogły się ubabrać farbą po białka oczu. W dodatku dałam im duże arkusze papieru i mogły poszaleć. 


Kilka dni temu postanowiłam pociąć na mniejsze kawałki papier do akwareli: miękki, bielusieńki, gładki. Z bawełną. Ale tak go trzymałam w rękach i zrobiło mi się żal. Więc na dużym arkuszu nasmarowałam swoje drzewo :D

poniedziałek, 5 listopada 2018

Ekspansja

Już nie podbijam Chin. Teraz prowadzę prawdziwą ekspansję :D Zalewam Chiny płazami i robalami :DDDD

Najwyraźniej dzieci na całym świecie lubią taplać się w błocie i pełzać z nosem przy ziemi :D

Dobry Opiekunie Wszystkich Małych Stworzonek, proszę: spraw żebym mogła kiedyś tam pojechać i zobaczyć chińskie żaby i mrówki :D Byłoby cudownie!