środa, 6 lutego 2019

Oderwanie

Niby jest tak, że ciało powinno być spójne z rozumem. 

Niestety, ostatnio osiągnęłam poziom abstrakcji, w którym ciało oderwało się od rozumu i w sposób całkowicie bezmyślny nasypało do kawy gałki muszkatołowej (zamiast imbiru). Hmmmmmmmmmmmm, kawa smakowała osobliwie, choć przy pewnej dozie dobrej woli mogłabym ją nawet polubić: w końcu korzenna - tak czy inaczej. Zwłaszcza, że rozum, spróbowawszy kawy, wrócił na swoje miejsce. Rytualny, poranny napój zadziałał w każdym razie, pomijając lekkie oszołomienie. Zważywszy na ilość użytej gałki, dobrze, że nie miałam wizji.

Chociaż nie, nie do końca:
Eksperyment mi się powiódł i żal było zmarnować tak pięknie różowiutki kawałek papieru. Tylko rozumowi, na którymś zwoju mózgowym osunęła się nóżka i coś temat mi się wymknął spod kontroli :DDDDDD

niedziela, 3 lutego 2019

Niedzielna chandra

Siedzę i pracuję. 

Poszłabym na jakiś spacer, ale pogoda jest taka, że nawet pies ostatnio nie bardzo chce ze mną wychodzić: nijaka. Niechby spadło pół metra śniegu. Albo niechby lało się z ciężkich, ołowianych chmur. A tu nijak. Wiem tylko, że wiosna przyjdzie szybko, bo pod kocykiem z gnijących, ubiegłorocznych liści, pojawiły się już kiełki funkii. 

Ale i tak jest nijak do bólu. Więc siedzę. I pracuję. I plecy mnie bolą. I marudzę.

I zbiera mi się na migrenę. Jakby to było miło jakby się nie zebrało jednak. Pójdę i porozciągam szyję. Zostawię tu tylko kartki ze szkicownika - przynajmniej na nich jest jakiś kolor. 



Wybaczcie jakość - nawet skaner mi się zbuntował i muszę robić zdjęcia.