wtorek, 31 marca 2015

Birnamski las

Kiedyś, dawno, bardzo dawno temu, oglądałam z Tatą "Tron we krwi". 

Siedziałam z wytrzeszczonymi oczami i okropnie się bałam. Najbardziej szalonej Pani Asaji - z białą twarzą i brwiami namalowanymi u nasady włosów, patrzącą w obłędzie na dłonie i strasznego Pajęczego Lasu spowitego mgłą.

Wiele lat później odkryłam, że film, który zrobił na mnie takie piorunujące wrażenie, to była japońska wersja „Makbeta”. "Rodzime" wersje już mnie nie potrafiły utrzymać na kanapie. Zresztą  tak samo do dziś wolę „Siedmiu samurajów” niż „Siedmiu wspaniałych” :DDDDDD

Została mi z tamtych czasów fobia: koszmarnie boję się mgły. Chyba bardziej niż ciemności. Nie żebym miała zapędy monarchistyczne, a w dodatku intrygantka ze mnie do bani i żaden las - ani Pajęczy ani Birnamski - nawet na mnie nie splunie, ale we mgłę nie wejdę i koniec. I kropka. Noooooo, czasem mi się zdarza, ale muszę mieć Męża blisko - na wyciągnięcie ręki (właściwie, to nie na wyciągnięcie, ale na kurczowy ścisk spoconej ze strachu dłoni).

Wiecie jak się czułam, jak raz mgła  chciała mnie zeżreć? Normalnie pędziła na mnie, a spomiędzy tumanu wyłaziły poskręcane macki drzew! Potworne! Chciałam odwrócić się na pięcie i wiać, ale nie było dokąd! 

I w sumie dobrze się stało, że nie miałam dokąd wiać, bo było pięknie.................. 



O - tak na mnie pędziła...........






piątek, 13 marca 2015

Wiosna

Zawsze zaczyna się tak samo.

Zawsze na początku jest martwota. Śmierć.



Widać piękne wspomnienie. Szczątki minionego. Całą mapę życia.

A potem wszystko zmartwychwstaje.

Jak Feniks z popiołów.


piątek, 6 marca 2015

Nudny post

Miało być tak pięknie, a jest jak zwykle.

Miałam się obudzić i miały kwitnąć rozmaite zielska. I co? I nic.............. 

Codziennie budzę się z tą samą nadzieją i codziennie okazuje się, że jednak muszę jeszcze chwilę poczekać. Wprawdzie ptaszyska drą się jak opętane, nad domem przelatują kaczki i gęsi, a z daleka słychać żurawie, ale rano wciąż jest zimno i szaro, i mokro i szron przykrywa wszystko jak cukiernik- szaleniec.




 No dooobra, mogło być gorzej. W sumie lubię każdą pogodę, ale wolałabym jednak jakąś taką bardziej zdecydowaną: jakiś deszcz walący o dach i szare, ciężkie chmury. Albo dziką śnieżycę! I obłąkany wiatr!


Ale właściwie to dobrze, że nie można mieć pogody na zamówienie - byłoby strasznie nudno. a tak właśnie ucieszyłam się, bo wyszło słońce :) Włączę sobie Muminki, wykonam zadania na dziś, a później pogrzebię pod gruszą w ogródku - może już coś tam żyje? 

środa, 4 marca 2015

Może.......

Może jak się obudzę, to będzie już tak?


Byłoby cudownie................ :)

Tak pięknie już było w tym roku - daleko stąd, a ja chciałabym żeby tak się zrobiło tutaj: za oknem........