Sobie jechałam wczoraj do Wrocławia. W tę i nazad :DDDD
Podróż "tam" przyjemną miałam bardzo: wsiadłam najpierw do przedziału, w którym facet przy oknie kopcił papierocha i szybko uciekłam. Następny przedział był prawie pusty, nie licząc Starszego Pana (81 lat) z Psem. Pies odstraszył wszystkich prócz mnie :DDDD I tak sobie siedzieliśmy i gadaliśmy przez dwie godziny, a w przerwach miziałam psa i było mi przyjemnie, choć Pan był bardzo smutny: został na świecie tylko ze swoim Zwierzakiem. Ale mogłam sobie posłuchać co Stary Człowiek ma do powiedzenia i mam wrażenie, że Panu też było miło, bo ktoś go słuchał.
Ale nie o tym chciałam pisać. Chciałam pisać o tym, że z wrażenia zapomniałam zabrać z auta wodę (unikam podróżowania środkami komunikacji publicznej od czasu jak wszyscy zaczęli w pociągach alienować się społecznie, pochyleni nad laptopami, czego doświadczyłam wracając).
Jechałam i cierpiałam katusze pragnienia. Usychałam, jak moje badyle w ogrodzie, normalnie. I przypomniałam sobie afrykański zwyczaj, który spodobał mi się szaleńczo: naczynia z wodą dla spragnionych podróżujących. W Aleksandrii i w Kairze, na każdej uliczce, była przynajmniej jedna wnęka lub stojak z glinianymi amforkami lub dzbanami z wodą. Z naszego punktu widzenia, to koszmarnie niehigieniczne, ale to nieważne: najważniejsze jest to, że zdarzyło mi się tylko raz (a sprawdzałam z ciekawości niemal wszystkie), że w naczyniach nie było wody. Szkoda, że nas stać tylko na symboliczny dodatkowy talerz w Boże Narodzenie.
Chłopiec (chyba sudański uciekinier) pijący wodę - tam naprawdę ten zwyczaj żyje.
Mężczyzna obok amforek pali z kolegami swoją popołudniową sziszę, a na rowerze stojącym obok właśnie przyjechał :)
I popatrzcie jak są zapisywane rachunki na ścianie przy wejściu :)
Mężczyzna w meczecie napełnia właśnie naczynia świeżą woda dla pielgrzymów.
A to tak na koniec: złożone, podeszwami do wewnątrz, sandały - żeby brud, zło, nieczystość z zewnątrz nie kalały świętego miejsca.
I popatrzcie jak są zapisywane rachunki na ścianie przy wejściu :)
Mężczyzna w meczecie napełnia właśnie naczynia świeżą woda dla pielgrzymów.
A to tak na koniec: złożone, podeszwami do wewnątrz, sandały - żeby brud, zło, nieczystość z zewnątrz nie kalały świętego miejsca.