piątek, 16 kwietnia 2010

Długa i piekielnie nudna opowieść z dna lasu

... dedykowana Dorocie, winniczkom, wstężykom i innym brzuchonogom :DDDDDD


W bukowym lesie, gdzie drzewa rosły gęsto,


a nawet jeszcze gęściej,


gdzie światło dociera rzadko i  na krótko,

a małe roślinki mają ciągle pod górkę,

ale właściwie całkiem nieźle dają sobie radę,

 w miejscu gdzie właśnie zaczęły pojawiać się pierwsze wiosenne kwiatki: białe

i żólte:

i gdzie właśnie zaczęły wypuszczać swoje malutkie pastoraliki paprocie,

mieszkał ślimak winniczek.

Mieszkał sobie pomalutku, aż pewnego dnia zobaczył wielkie stworzenie, które patrzyło na niego swoim ogromnym okiem. Stworzenie miało jeszcze dwoje mniejszych oczu, ale to jedno - wielkie - zrobiło na nim wrażenie.

W ślimaku, obojnaku, wzięła górę kobieca natura. Pomyślał: Patrzy na mnie, obserwuje....PODZIWIA MNIE! - pisnął i zaczął się wdzięczyć do wielkiego oka. Spojrzał wprost w obiektyw i uśmiechnął się czule.

Zaprezentował prawy profil,


lewy także,
wdzięcznie wygiął grzbiet.

Poczekaj - powiedział do stworzenia - pokażę Ci jaki jestem ładny z drugiej strony - i zaczął zmieniać pozycję, filuternie spoglądając spode łba.

Ślimak, zajęty sobą, nie zauważył, że stworzenie, znudzone tempem swojego modela, zaczęło rozglądać się dookoła.


A tam, wciąż kwitły kwiatki. Białe:

















i żółte:

Drzewa, które już od jakiegoś czasu przygotowywały się do wiosny, wypuściły pączki jak smocze pazury,


a niektóre nawet zazieleniły się i  zaczęły przypominać zieloniutkie koronki

A ślimak wciąż zmieniał pozycję. W końcu zawołał: Hej, popatrz na mnie!

I znowu zaczął wyginać ciało z gracją godną Naomi Campbell,

albo innej Claudii Schiffer. W końcu, zmęczony i znudzony brakiem okrzyków na swoją cześć, uznał, że uda się na spoczynek wraz z zimującymi wciąż, a mniej próżnymi pobratymcami, których cała masa, jeszcze uśpionych, leżała w pierwiosnkach.
































A buki stały sobie spokojne,

od czasu do czasu powiewając na wietrze,

i nie miały pojęcia o ślimaczych sprawach.

A winniczek szedł i szedł do sypialni, aż zrobił się wieczór.

I to by było na tyle.

17 komentarzy:

  1. Jestem szczęśliwa ;DDDD Dziękuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. och piękna to opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doro - gdzieś mam jeszcze te cholerne wstężyki, ale nie mogłam ich znaleźć :DDDDDDDD

    Witaj Rooda - może i piękna, ale nuuuuuuuuuuudna :DDDDDDDDDDDDD jak ślimaki. Wiem co mówię - hodowałam kiedyś takie kobylaste ślimory afrykańskie: Achatina achatina - Matko Kochana - jakie one były nudne - można było je obserwować przed snem - na każdego działały jak tabletki nasenne :DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś dla mnie zagadką i niedoścignionym wzorem naukowo-biologicznym i rysunkowym ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. :DDDDDDDDDDDDDDDDD
    Doro - ja po prostu byłam i jestem okropnie ciekawska :DDDDDDDD Nauczycieli w szkole potrafiłam doprowadzić do płaczu pytaniami, a jedna Pani od ZPT, to mnie nawet unikała :DDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dla każdego jest nudna opowieść, w której nie ma strzelaniny i pościgu ulicami frisco ;D
    a to zdanie jest najpiękniejsze: "A winniczek szedł i szedł do sypialni, aż zrobił się wieczór." czysta poezja, mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grunt, ze zdążył na czas :DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjna opowieść :) Szalenie4 mi się podoba - takie powinny być właśnie bajeczki dla dzieci i nie tylko :):) Zdjęcia przecudnej urody :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hehe no właśnie.. a jak zobaczyłam pierwsze, to myslałam że to obrazek ;-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczaki - toście mnie Miłe Panie zaskoczyły - miło mi się bardzo zrobiło, bo zwłaszcza zdjęcia uznałam za "koszowe" - już nawet zapomniałam jak je w zeszłym roku robiłam. Byliśmy na plenerze w Górach Stołowych i miałam straszliwą migrenę przez trzy dni- zamiast radośnie używać sobie w krzakach wzorem reszty grupy, zadekowałam się w trawsku obok schroniska.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany!!! Jakie "koszowe"???!!! Od dziś jak mnie dopadnie migrena - idę na zdjęcia ;) (nie w krzaki) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Urszulo Droga - od dziś, jak Cię dopadnie migrena, to połóż się do łóżka i prześpij ją :DDDD Z tego siedzenia w zimnej trawie nic dobrego nie wychodzi - to była migrena z dodatkowymi atrakcjami - bleeeeeee - :DDDDDDD Stanowczo lepiej się pstryka jak sie ma pełen komfort fizyczny :DDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. piękne zdjęcia, Kasiu :)
    gdy się na co dzień siedzi w mieście, łatwo zapomnieć jak pięknie jest w lesie...
    a ty bystrym okiem potrafisz podpatrzeć co piszczy w trawie i stworzyć do tego opowieść o ślimaku. który pozował ci po prostu profesjonalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Agata - dziękuję - w ogóle Wam wszystkim dziękuję - umniejszacie mi kompleksy :)
    A Ciebie, Agatko, zapraszam na kolejny plener :D Mam nadzieję, że kiedyś ze mną, w końcu, pojedziesz :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zachwyt nad światem umożliwiasz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaczarowałaś mnie tą leśną bajką... W ogóle dobry klimat ma Twój blog.

    OdpowiedzUsuń