poniedziałek, 29 października 2018

No lubię...

Na spacer sobie pójść.

Z psem.

Bo nikt inny nie chce ze mną spacerować.

Łazimy sobie. On węszy, grzebie, szuka i wypatruje. Od czasu do czasu ogląda się na mnie z pyskiem mokrym od deszczu, jakby sprawdzał: No, jesteś tam? Nie zgub mi się. I drepczemy dalej. 

Zbieram rozmaite śmieci: patyki, szyszki, kawałki kory, jakieś kostropate owoce i liście - całe naręcza liści. Chyba nie wyrosłam z kaloszy, jesiennych, przedszkolnych spacerów po parku i odkrywania, że zawsze jest coś nowego do odkrycia.

Potem zmoknięci i zmarznięci wracamy do domu. Pies włazi na kanapę i wzdycha, a ja siedzę sobie przy stole. Grzeję zimną twarz dłońmi i piję gorącą herbatę. 

I wtedy najbardziej lubię się nudzić. Przeglądam kieszenie (do których czasem boję się włożyć rękę) i ostatnio czytane książki. Zawsze można w nich znaleźć rzeczy już raz znalezione. I okazuje się, że śmieci mogą być przyjemnie użyteczne :)

poniedziałek, 22 października 2018

Kawa

Jest jeszcze ciemno. Gotuję kawę. Gorącą, ostrą.

Potem biorę nasze dwa olbrzymie kubki w ręce i schodzę na dół. Do sypialni. Zanim do niej docieram, staję jeszcze na moment przy drzwiach i przez malutkie okienko patrzę, jak w stosach brązowo-złotych liści dzieje się życie: niezliczone małe ptaszki  biegają z szelestem, grzebią, skrobią, przewaracają i przeszukują skarbiec. Pod szumiącym dywanem znajdują owady, robaki, kawałki orzechów.

Potem otwieram drzwi. Szszszszsssss....., szufff......., prrrrrrffffffff........ Małe ptaszki zrywają się i odlatują na drzewa, dach, w załomki murów starej szopy. Pijemy w ciszy i bezruchu gorącą kawę, parzymy usta, a ptaszki wracają. I znowu: biegają z szelestem, grzebią, skrobią, przewaracają i przeszukują skarbiec. 

I żal wstać kiedy kończy się kawa.


piątek, 12 października 2018

Podbijam Chiny

Odkąd pamiętam chciałam zobaczyć Chiny. 
Ale nie z wycieczką. Nie. Chciałabym tak jak lubię: "per pedes apostolorum" -  na piechotę. No, prawie na piechotę - chyba jednak już nie dałabym rady na własnych kończynach przemierzyć Chin w tę i wew tę. 

Chciałabym zobaczyć góry i lasy, i rzeki, i jeziora, i zwierzęta, i rośliny i co tylko się da. I strasznie, przestrasznie chciałabym zobaczyć jak pracują rzemieślnicy w Jingdezhen. Ale mogę sobie popatrzeć najwyżej na filmy na YT. I patrzę. I marzę. O dzikich kułanach, jakach na śniegu, hulokach bimbających na gałęziach. 

Póki co słucham narzekań, że Chiny nas zalewają. I się nie dziwię, że nas zalewają, bo sami się o to prosimy, ale to całkiem inna historia. Póki co sama zalewam Chiny - "Drzewem" :D

Voila!

Aż pożałowałam, że napisy nie są zawiniętych wiórów stolarskich :D Fajnie popatrzeć jak wygląda własne nazwisko w zupełnie innym języku :D



A to dodatek, który mnie szczerze rozczulił: listek z nasionkami - można sobie włozyć do doniczki, albo do ziemi w ogrodzie i (chyba) kalendarz do monitorowania wzrostu roślinek :D Cudowne!!!! Strasznie mi się podoba!!!!

P.S.: Hahahahaha! To nie moje nazwisko! Tłumacz Google mówi: Ekologia naturalna mała encyklopedia :D

wtorek, 9 października 2018

Idzie, idzie pani Jesień...

... różne dary w koszu niesie.

Wiewiórkom w naszym ogrodzie przyniosła orzechy i jabłka. Nie pamiętam kiedy tyle ich było? Ale plon dyniowy zasmucił Dziadka Kazika: jego ulubione warzywo urodziło tylko jeden owoc. Za to PRZEOGROMNY!

Spacer z psem Faflem codziennie kończy się podobnie: wypakowuję z kieszeni balast z żołędzi (jest rok nasienny) i dzikich, kwaśnych jabłuszek - niejadalnych, ale ślicznych, złocistych i pachnących jak żadne inne. Potem wyciągam z włosów topolowe, dębowe, osikowe i bukowe liście.

Dziki zaczęły już przekopywanie trawników, chociaż w tym roku mają w bród jedzenia darowanego przez drzewa. Ciekawe czy i buki dadzą im jeść? Może uda mi się pojechać na spacer w jakąś buczynę i sprawdzić?

Ciekawe jak długo jeszcze szpaki będą urządzać wiece na wszystkich drzewach? O czym rozprawiają? 

Ciekawe czy w tym roku spadnie śnieg? Mnóstwo, mnóstwo bielusieńkiego, czystego śniegu. Tak białego, że aż zabolą oczy! Byłoby fajnie.......

Ciekawe jak szybko przyjdzie w tym roku zima? A może jeszcze nie w tym? Może przykryje świat białym całunem dopiero po Nowym Roku?

Nie jestem taka zasobna jak jesień, ale też mogę coś dać. Tapety (ilustrację namalowałam dla "Świerszyka", do opowiadania Magdy Kiełbowicz) . Jak chcecie, to poniżej możecie je sobie ściągnąć - są podpisane rozdzielczościami ekranowymi.

Miłej jesieni :)

P.S.: A jeśli chcecie inne tapety, to TUTAJ i TUTAJ kiedyś umieściłam :D


2560x1440

1920x1080


1600x900



1280x720

800x600