Jest jeszcze ciemno. Gotuję kawę. Gorącą, ostrą.
Potem biorę nasze dwa olbrzymie kubki w ręce i schodzę na dół. Do sypialni. Zanim do niej docieram, staję jeszcze na moment przy drzwiach i przez malutkie okienko patrzę, jak w stosach brązowo-złotych liści dzieje się życie: niezliczone małe ptaszki biegają z szelestem, grzebią, skrobią, przewaracają i przeszukują skarbiec. Pod szumiącym dywanem znajdują owady, robaki, kawałki orzechów.
Potem otwieram drzwi. Szszszszsssss....., szufff......., prrrrrrffffffff........ Małe ptaszki zrywają się i odlatują na drzewa, dach, w załomki murów starej szopy. Pijemy w ciszy i bezruchu gorącą kawę, parzymy usta, a ptaszki wracają. I znowu: biegają z szelestem, grzebią, skrobią, przewaracają i przeszukują skarbiec.
I żal wstać kiedy kończy się kawa.
Bo za male kubeczki wzielas :)
OdpowiedzUsuńNoooo. Potrzebne większe ;D
UsuńOto piękne prawidła życia (nie mylić z prawidłami do butów):
OdpowiedzUsuńBezruch jednych umożliwia ruch innym�� - to w relacjach interstworzeniowych.
W obrębie jednego gatunku brzmi nieco inaczej: rusz się, by odpocząć mógł ktoś.
Odpocznij, by inny mógł się ruszyć.
Można także postrzegać w kategoriach: tam gdzie zaczyna się czyjaś wolność, kończy się wolność kogoś innego.
Usuń"Odpocznij, by inny mógł się ruszyć" - bardzo, bardzo. Muszę zapamiętać i stosować.
o jej jak ja ciebie opuscilam to ja klamka bez drzwi alias oclara z fb
OdpowiedzUsuńWitaj znowu :D
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń