Egipcjanie lubią się fotografować: i młodzi,
i starzy.
Z Cornishe można podglądać aleksandryjskich rybaków przy pracy
i podpatrywać jak odpoczywają
i modlą się.
W końcu zajrzałam do zdjęć z Egiptu - coś czasem wstawię :). Wybaczcie - może być niechronologicznie.
O - takie fotografie to lubię. To są zdjęcia z wypraw, a nie "Zdzicha w turbanie i Heniek na wielbłądzie" x 100 i w różnych konfiguracjach. turban to ja sobie mogę zrobić z ręcznika i strzelić fotkę w piaskownicy - na jedno wyjdzie.
OdpowiedzUsuńPiękne są te uchwycone chwile z życia. Taki spokój w nich.
Piękne. Uwielbiam Aleksandrię! I porty w ogóle, nie tylko w ciepłych stronach. Porty i targowiska są jak soczewka skupiająca życia mieszkańców.
OdpowiedzUsuńDzięki Dziewczyny :D
OdpowiedzUsuńWiecie co? Tak patrze na te zdjęcia - reporter ze mnie raczej kiepski - i, choleeeeeeeeeeera, chciałabym tam wrócić. Ci Panowie na drugim od góry zdjęciu, to rodzina. Uczciwi ciężko pracujący ludzie, a ten starszy pan jest niewidomy - wiąże sieci na nabrzeżu. U nas udajemy, że niepełnosprawni nie istnieją, że są niewidzialni, wstydzimy się ich, wstydzimy sie im pomagać. Tam nie - tam tramwaje zatrzymuja się dla niewidomych i chromych i dla matek z dziećmi, niepełnosprawni umysłowo są pod czułą opieką, są częścią społeczeństwa, a nie wstydliwą tajemnicą, dzieci są stale tulone i traktowane jak największy skarb - tam jest jak u nas, ale 35 lat temu.
Ktoś mi powiedział, że mam fałszywy obraz, bo jestem białaską, która pojechała jako turystka pooglądać sobie - może i tak, ale nie różnimy się wcale od nich - w niczym - jesteśmy tylko o wiele bardziej wyrachowani i o niebo lepiej to maskujemy.
Doro - to prawda, co piszesz - najbardziej lubiłam chodzić po ulicznych sukach :) Po całym dniu łażenia - bolał mnie kark od pozdrawiania wszystkich dookoła, że nie wspomnę o tym, że miałam silne obawy czy po powrocie nie będę sobie musiała chirurgicznie prostować zmarszczek od ciągłego szczerzenia się :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńWrzucaj często takie zdjęcia. A te koty to w Aleksandrii nadzwyczajnie lubią, prawda?
OdpowiedzUsuńWydaje się, że tak - lubią koty - koty są tam wszędzie. Nikt ich nie przegania, nie pozwalają się głaskać, ale nie są płochliwe jakoś szczególnie. W parkach i na skwerach często widywałam ludzi specjalnie wynoszących żarcie dla kotów. Zwierzaki były tak przyzwyczajone, że ekipa złożona z kilkudziesięciu czasem stworów, lecąca z dzikim maiukiem za facetem z wypchaną reklamówką, to był normalny widok w Aleksandrii. Jak odgrzebię foty - denne, bo było już za ciemno, to je wstawię :)
OdpowiedzUsuńBo psy raczej okropnie zabiedzone, a może tylko na takie trafiłam.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy to w związku z kocią boginią Bastet?
Za moim ojcem pod blokiem koty tak biegają..... 7 sztuk obecnie;DDD
Fakt - psy są traktowane źle i jest ich niewiele raczej - Egipt jest muzułmański. Bogaci Europejczycy czasem trzymają psy rasowe i mają "wyprowadzaczy", ale to dla muzułmanina straszny wstyd chodzić z psem na smyczy i straszne dziwactwo w ich kulturze.
OdpowiedzUsuńOjca podziwiam :DDDDDDD I pozdrawiam :DDDD
A jeśli chodzi o związki, to myślę, że obecnie najbardziej spaja koty i Aleksandryjczyków plaga szczurów :DDDDDDDD
no i wszystko jasne, dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńwreszcie! doczekałam się :)
OdpowiedzUsuńi czekam na więcej.
Będzie więcej :DDDDD
OdpowiedzUsuńO proszę :) Piękne zdjęcia, jak jeszcze Ci się moje pisanie nie znudzi to doczekasz do naszej Aleksandrii (jeszcze Siwa przed nami) :)
OdpowiedzUsuńCzytam komentarze i co do "Tam nie - tam tramwaje zatrzymuja się dla niewidomych i chromych i dla matek z dziećmi, niepełnosprawni umysłowo są pod czułą opieką, są częścią społeczeństwa, a nie wstydliwą tajemnicą, dzieci są stale tulone i traktowane jak największy skarb - tam jest jak u nas, ale 35 lat temu. " - to święta prawda, też gdzieś o takim społecznym, jednym organizmie pisałam (przy Kairze) :) I z kotami też prawda, aczkolwiek widziałam również biedne kociątka do sprzedaży w klatkach. Pozdrawiam serdecznie :)
ps. czy z wami też tak chciano sobie robić zdjęcia? :)
Tak - zwierzęta w klatkach widywałam - nieuniknione - u nas też można sobie pooglądać bite publicznie psy, dzieci pastwiące się nad kotami i zagłodzone konie - gdzie są ludzie tam jest i nieszczęście.
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaaaaak - fotografowanie się z nami pod piramidami i nie tylko, to była rozrywka dnia i największa atrakcja - co tam piramidy - jeszcze postoją, ale dwie białe baby, to jest dopiero wydarzenie :DDDD Mamy zdjęcia spod piramid, sprzed muzeów, z palarni kawy i z piekarni - sytuacji ulicznych nie zliczę, a każda fota kończyła się ...... ofertą zamążpójścia :DDDDDDDDD
A do oazy Siwa nie dotarłyśmy - miłyśmy jednak troche za mało czasu, a moje plecy mogłyby nie znieść całodobowej podróży w tę i z powrotem - Sława doświadczyła mojego ataku migreny po podrózy samolotem i stwierdziłą, że tym razem Siwa odpuszczamy.
OdpowiedzUsuńAle za to pojechaliśmy do Wadi Natrun :D
Natomiast my nie dotarłyśmy do Wadi Natrun :) A czy wiesz może, czy tam na miejscu można przenocować gdzieś, nie koniecznie w klasztorze? ;)
OdpowiedzUsuńMatko Kochana - nie wiem - my dotarliśmy tam z Aleksandrii - autobusem łączącym Aleksandrię z Kairem - to mniej więcej w połowie drogi.
OdpowiedzUsuń