Jakiś czas temu pisałam, że chciałabym mieć ogon.
Chciałabym.................. Mhhhhhhm.
Ale jeszcze bardziej chciałabym mieć ......... dwie pary rąk.
Jedną parą mogłabym rysować, malować albo robić coś jeszcze innego, a drugą parą mogłabym prasować albo obierać ziemniaki? Albo mogłabym wykorzystać wszystkie moje ręce do klejenia pierogów :DDDDDD Albo jedną parą mogłabym szyć, a drugą dziergać na drutach :DDDDDDD Albo, ewntualnie, jedną parą myć sobie głowę, a drugą dokonywać reszty koniecznych ablucji :DDD Oszczędziłabym czas i wodę :DDDDDDDDDD
Przypomniała mi się piosenka ze starego polskiego filmu „Co mój mąż robi w nocy?”. Mniejsza o fabułę, ale piosenkę śpiewało troje kompletnie pijaniutkich bohaterów, zataczających się wśród kuchennych garów i marzących o posiadaniu ..... czterech nóg :DDDDDD
Ale tak naprawdę fajnie byłoby mieć po prostu: więcej czasu.
Chciałabym.................. Mhhhhhhm.
Ale jeszcze bardziej chciałabym mieć ......... dwie pary rąk.
Jedną parą mogłabym rysować, malować albo robić coś jeszcze innego, a drugą parą mogłabym prasować albo obierać ziemniaki? Albo mogłabym wykorzystać wszystkie moje ręce do klejenia pierogów :DDDDDD Albo jedną parą mogłabym szyć, a drugą dziergać na drutach :DDDDDDD Albo, ewntualnie, jedną parą myć sobie głowę, a drugą dokonywać reszty koniecznych ablucji :DDD Oszczędziłabym czas i wodę :DDDDDDDDDD
Przypomniała mi się piosenka ze starego polskiego filmu „Co mój mąż robi w nocy?”. Mniejsza o fabułę, ale piosenkę śpiewało troje kompletnie pijaniutkich bohaterów, zataczających się wśród kuchennych garów i marzących o posiadaniu ..... czterech nóg :DDDDDD
Ale tak naprawdę fajnie byłoby mieć po prostu: więcej czasu.
Ja bym chciała miec trzecie oko na końcu palca wskazującego, żeby móc popatrzeć sobie na tył głowy czy mi się włosy nie uplaskały, bez wygibasów z dwoma lusterkami ;D
OdpowiedzUsuń:DDDDDDDDDDDDD Nie powiem - szalenie praktyczne marzenie :DDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPisałam, pisałam i zjadło mi komentarz... wrrr...
OdpowiedzUsuńWłaśnie zapisałam się na podglądanie Twojego bloga. Wszystko przez piece_of_glass, która robi Ci reklamę :) Zajrzałam i obrazki mnie powaliły - są przepiękne - ale pewnie każdy Ci to mówi :) Są przepiękne i niesamowicie z charakterem.
Poczytałam trochę wcześniejszych wpisów i stwierdzam, że masz wesołą rodzinkę i cudnych gości w ogrodzie. Przy okazji napiszę Ci, że Twoi ulubieńcy, których widziałam na kilku zdjęciach to nie wróble - to mazurki. Mazurek charakteryzuje się tym, że ma plamkę na ...policzku, czy jak to tam nazwać, a wróbelek nie.
Pozdrawiam - kura domowa (bez plamek)
Witaj Juro :DDDDDDD Dzieki za pochwały - się zaróżowiłam :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńA te na zdeciach ptaszory to wróble jednak: passer montanus - wróbel mazurek. Wróbli szarych (passer domesticus), o których także piszesz, już dawno, niestety, u mnie nie widziałam. Z wróblami jak z sikorami: bogatka, modraszka, uboga czy raniuszek, ale zawsze sikora. Ale co tam - tak naprawde jeszcze kilka tygodni temu nie zwracałam uwagi czy wróbel za moim oknem to montanus czy domesticus :DDDDD Uświadomiła mnie w różnicy Jola. Zresztą, tak naprawdę, co za różnica? Najważniejsze żeby były :DDD Prawda ? :DDDDD
Matko Kochana - oczywiscie witaj Kuro - nie Juro - przepraszam - zamienianie i opuszczanie literk mi sie czesto zdaza.
OdpowiedzUsuńJura, Kura - grunt, że wiadomo o kogo chodzi. Co do mazurka - to napisałam o tym że on nie wróbelek w sensie, że nie domesticus - po prostu dużo osób nie wie, że to różne wróbelki. Ale jak już posiadłaś wiedzę to ja się nie wtrącam :))) Szkoda że tych szarych coraz mniej...
OdpowiedzUsuńA czerwienić się nie ma co - pięknie malujesz i rysujesz - musisz przywyknąć do komplementów :D
:D
OdpowiedzUsuńKurczę! Gmeram po Twoim blogu - i tam takie ciekawe rzeczy. Prawie spadłam z kanapy na widok filcowanych zwierzaków. Filcowy jamnik rządzi :) I jak przeczytałam fragmenty Sindbada - och, szukam tej książki, którą mam jeszcze po moim tacie. Mam, ale nie wiem gdzie - gdzieś schowana. Taka z ilustracjami Z. Fijałkowskiej - bajecznie kolorowymi. Ech... się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńPoszukaj koniecznie. U nas w domu był Sindbad, ale w wydaniu bez ilustracji i w takiej ciemnej płóciennej, twardej oprawie. A jak chcesz, to tutaj: http://univ.gda.pl/~literat/sindbad/index.htm jest cała książka- tylko, że słabo się czyta z monitora - jednak książki trzeba dotknąć, powąchać.
OdpowiedzUsuń'zamienianie i opuszczanie literk mi sie czesto zdaza' - pisze Kasia i zjada 'e' i 'r' :D
OdpowiedzUsuń(literek, zdarza). smacznego! :D
jak ja się cieszę, że kolejne osoby odkrywają Kasię! :D
będę reklamować dalej, gdzie się da! a co!
Łomatko - znowu :DDDDDDD No ja muszę wszystkich przeprosić i poprosić o wyrozumiałość :DDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPiece of Glass - znowu powtórzę: JESTEŚ KOCHANA KOBIETA :D
eee tam, raczej taka Ciotka Polonistka co się czepia i wytyka błędy ;)
OdpowiedzUsuńno chyba że mówisz o reklamowaniu Ciebie - Moja Droga - TALENTY TRZA WSPIERAĆ!
rzekłam.
Etam - zaraz wytyka - jakby nie wytykała, to by dramat był :DDDDD
OdpowiedzUsuńA KOCHANA JESTEŚ i juz :D