niedziela, 29 marca 2009

Pojazd kontra Cud Maszyna

Pisałam kiedyś o moim pojeździe.

Nadal go mam. Tym razem pojazd dostarcza mi niebywałych technicznych atrakcji - przerdzewiała blaszka przytrzymująca wlew paliwa w dziurze gdzie wkłada się pistolet dystrybutora :DDDDDDDDD

Tankowanie wygląda tak: podjeżdżam na stację benzynową, otwieram wlot i zdumiony Pan Benzynowy, z otwarta buzią, patrzy jak odwiązuje sznurek trzymający wlot od drzwiczek go zamykających, podciągam to całe ustrojstwo w góre i mówię: Za stówę. proszę :DDDDDD

Tak. Czas zmienić pojazd, ale tym razem mam altrnatywę: pojazd czy nowy odkurzaczo-froterko-myjko-cud. Chyba wolałabym zostać jednak przy starym pojeździe, a nabyć wspomniany odkurzaczo-froterko-myjko-cud.

Wczoraj był Pan Cudowny - umówiony podstępnie przez kolegę i zaprezentował mi Marzenie Każdej Pani Domu czyli odkurzaczo-froterko-myjko-cud. Cud - maszyna potrafi: szlifować drewno i polerowac auto, bo ma szlifierkę oscylacyjną (!!!!), sprzątać, myć i froterować podłogi, prać dywany i kanapy, odkurzać co się chce i jak się chce!!!!!!!!! Ja to chcę!!!!!!!!!!!! To ma 40 lat gwarancji!!!!!!!!!!!!!!!!

Pan upierał się, że koniecznie chce wyczyścić materac w sypialni - nie pozwoliłam - wolę nie wiedzieć co się czai w moim materacu - jeszcze sobie jaką fobie wyhoduję, bo Pan demonstrował działanie Cud - Maszyny z takimi specjalnymi filtrami, które potem mi pokazywał - bleeeeeeeeeeee - Zosia po prezentacji stwierdziła, ze ona już posprząta swoj pokój i nawet podłoge umyje:DDDDDDDDDDDDD

Pan musiał zaprezentować działanie Cudu na kanapie, na której normalnie śpią psy - hmmmmmmmm - wyciągał ten kurz i wyciągał i zmieniał te filtry i zmieniał i był coraz bardziej załamany :DDDDDDDDDDDD W końcu dokonał dzieła ze stwierdzeniem, że to chyba tylko połowiczne działania i przystąpił do prania. Biedaczek. Prał i prał, ja sobie spokojniutko stałam, patrząc jak Panu ubywa pewności siebie. Dzielny był - na koniec Pan Cudowny przyznał, że za pierwszym razem nie da się dokonać dzieła i obiecał mi jeszcze jedną prezentację - tym razem z odpowiednią przystawką do prania tapicerek :DDDDDDDDDDDDDD

Cud - Maszyna ma jedną tylko wadę - jak wszystkie cudowne urządzenie ma też cudowną cenę :DDDDDDDDDDDDDD

3 komentarze:

  1. Nic na to nie poradzę. Najbardziej lubię odkurzacze z minionej epoki-w kształcie kiełbasy na kółkach, z odczepianym tyłkiem,a raczej przodkiem, pod który wkłada się papierową torebkę jak po mące, i z karbowaną rurą z przodu.Z tyłu zaś jest dziura i tam dzieci przytykaja łapy oraz nosy, zeby poczuć jak wylatuje ciepłe i lekko śmierdzące powietrze. Mamy taki w Warszawie, ale rura cała w poklejonych taśmą dziurach, a tyłek wciąż odpada i torebka po mące wylatuje na podłogę razem z zawartością....auuuuu!!

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu jesteśmy Dziećmi PRL-u :D Jak nie lubić wyjących i nieskutecznych odkurzaczy z chromami jak w Harley'u :DDDDDD Też je pamiętam :DDDDDDD
    Wspomniane wyżej cudo, to amerykańska maszynka - Pan Cudowny mówił, ze design tego cudaka nie zmienił sie od ...... 80 lat. Sprawdziłam - faktycznie :DDDD
    Marta - to jest świetne - to taki odkurzacz jak z filmów z lat 50-tych - wiesz " Żony ze Stepford" :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa, amerykańskie odkurzacze i w ogóle amerykańskie wzornictwo ....byłam nawet w muzeum z takimi exponatami, mówię Ci, wyjść się nie chciało.Była nawet szpachelka, która za naciśnięciem druta sama wyrzucała w powietrze placek, który wykonywał salto i spadał odwrócony na patelnię. Odkurzacze amerykańskie mają to do siebie, że można na nich ciągać dzieciary, wyją natomiast przeokropnie i ważą tonę. Syf z dywanu faktycznie wyczesuja nieźle. A papier kibelkowy jak wciągają! Raz najechałam na brzeżek srolki , to zanim zdążyłam wyłączyć, juz mi zeżarł całą ! Wiuuuu :-))))

    OdpowiedzUsuń