środa, 4 sierpnia 2010

Tęsknienie

Tęsknię.

Za moją Babcią Zosią tęsknię. Bardzo.

I za Lublinem, w którym Babcia i Dziadek mieszkali, strasznie tęsknię. Jakoś udawało mi się to dotąd dławić.

Ale kilka tygodni temu dostałam od Mgiełki linka do jej zdjęć z Lublina - ślicznych. Z miejsc, które doskonale znam, bo się tam wychowałam: Brama Krakowska, Szambelanka, Podzamcze, Złota, fragmenty Lubartowskiej, przy której mieszkała Babcia.

A dziś, przez bloga Kasi, trafiłam do Oli czyli Bobe Majse i tam natknęłam się na obrazy Pana Andrzeja Rzepkowskiego, które pamiętam z galerii Pani Lucyny w bramie, w której mieszkałam. I idę sobie do Tomka - przyjaciela z Lublina, bo dłużej już mi się nie uda dławić tęsknienia.

Ten obrazek, to próbka. Do wiersza Józefa Czechowicza „Zimowe uroki”. Trochę nakłamałam, bo zza Bramy Krakowskiej nie widać wcale wieży z kogutkiem (za daleko - to prawie przy Katedrze) i jeszcze kilka innych zmyśleń tu jest (ale to wie chyba tylko Moja Mama). Całkiem po lewej jest ostatnie światełko w oknie, to okno mojej Babci. A na dachu jest jeszcze jedno maluteńkie światełko - to okienko strychu, na który chodziłam z Babcia wieszać pranie.

Pamiętam też pochody Pierwszomajowe (kiedy wywieszona przez okno darłam się do Dziadka ustrojonego w szarfę na grubym brzuchu, żeby mnie zauważył), wrzeszczące szczekaczki na ulicach, Cyganki z wiankami cebuli i patelniami. Ciągle gdzieś w głowie znajduje strzępki Lublina.

A jak już się uspokoję, to zajrzyjcie na Stołowy :)

11 komentarzy:

  1. piękny malunek-rysunek... a jeszcze piękniejsza historia do niego... wspomnienia...

    tęsknienie to wielka siła...
    dobrze ją czasem poczuć... choć serce łka...

    utulam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, a ja byłam w Lublinie w ten weekend! Odwiedziłam Pana Rzepkowskiego, miejsca, których nie udało mi się zobaczyć przed kilkoma laty, połaziliśmy po mieście, Piotr zrobił trochę zdjęć... Wszystko pokażę na Bobe Majse. Lublin uwielbiam, głównie Starówkę i "przyległości". Obrazek cudny i te babcine okienka... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszyłam się... A ilustracja piękna, kocham takie miasta nocą i światełka w oknach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie malujesz i piękne wspomnienia... ja tęsknię za moim Dziadkiem i Białymstokiem z mojego dzieciństwa - brukowaną uliczką, rozłożystą lipą i drewnianymi domkami. Ale pomimo ogromnej tęsknoty i ciągłego żalu z powodu Jego odejścia, cieszę się, że mam te wszystkie cudowne wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  5. A te duszki jakby palcem na piasku malowane.... pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Lublin... ten prawdziwy i ten Twój - magiczny z obrazka.

    OdpowiedzUsuń
  7. No doooooooooooooooooobra - się wybeczałam i pomału mi przechodzi - zamiast tak siedzieć i tęsknić coś powinnam z tym zrobić. Dziękuję Wam bardzo za słowa otuchy i pochwały - mizianie po brzuchu ma niebagatelne znaczenie terapeutyczne w atakach chandry :DDDDDD Działa jak całe pudełko lodów waniliowych z sosem malinowym :DDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. A właściwie działa lepiej, bo po lodach zostaje człoweikowi tylko uczucie zimna w brzuchu, a mnie sie zrobiło ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szanowna Kasiu,
    Zajrzałam oczywiście na "Stołowy" i uprzejmie donoszę:
    - lektura całości zaliczona w tempie ekspresowym
    - pozostawione komentarze - kilka, w tym bodajże dwa dorodne (znaczy się długie)
    - zabawa - przednia
    - radość - wielka
    Z poważaniem, Bobe Majse
    :):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. Woooow...
    zajrzałam tu przez zupełny przypadek. Twój obrazek jest szaleńczo piękny, magiczny. Cudny. Tylko szlag mnie trafia, że zupełnie, ale to zupełnie nie umiem malować.
    Pozdrawiam (i mam atak zazdrości ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy - witaj :D
    Dziekuje :D
    Moze nie umiesz malowac, ale z cala pewnoscia masz inny talent - pięlegnuj go :D

    OdpowiedzUsuń