Lubię miód.
W zasadzie używam go zamiast cukru. Do wszystkiego. Do herbaty, do kawy, do gotowania.
Zawsze się zastanawiałam skąd ta miodowa słodycz? Technicznie to wiem, ale jak to się dzieje, że ona się tam gdzieś skądś bierze? I wiem :DDDDD Dziś na moment wyszło słońce i polazłam do ogródka. Trzaskały w cieple wysychające trzcinowe maty na płocie, parowała ziemia, a owady przyszły na śniadanie.
Nie umiem się ucieszyć roślinami jak w nich nie podłubię, więc, w piżamie i kapciach, kucałam w zielsku i pieliłam. Jak zwykle. I patrzyłam sobie na pszczoły i motyle na hyzopie i resztkach szałwii. I wiecie co? One tak latają od kwiatka do kwiatka, nie opuszczają żadnego, i całują je miłośnie :D Bzzzzzzzzzz - i całus:D Bzzzzzzzzzz - i całus:D Bzzzzzzzzzz - i całus:D
I stąd ta słodycz w miodzie :DDDDDDDDDDDDDDDDDD
I stąd ta słodycz w miodzie :DDDDDDDDDDDDDDDDDD
pięknie podpatrzone i cudnie zapisane... mgnienie takie... mmm...
OdpowiedzUsuńWystarczy wyłączyć wszystko dookoła i samo się takie w głowie myśli :DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńsłodko :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Kasiu twoje opowieści.
to dlatego jak znikną pszczoły, to znikniemy również my, bo bez miłości nie da rady...
OdpowiedzUsuńHej - co to za ponure nastroje? :DDDDDDDDD I to u kogo? U osoby, która ma "uśmiechnięty" nick? A zresztą: pszczoły nas przeżyją :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńależ nie ponury:)))pszczoły to życie a jak pomyślę o całowaniu :) to już wogóle...
OdpowiedzUsuńz pełnym uśmiechem, całuśnym :D