Właściwie najpierw jadę, a potem dopiero lecę.
Daleeeeeeeeeeeko.
Do ciepłych krajów.
Miałam takie cudowne wizje: ja, jako ten bocian lubo łąbędź - w każdym razie duże i białe - lecę do tych ciepłych krajów. Rzeczywistość jak zwykle jest złośliwa i polecę... jako wrona raczej, bo właśnie wyhodowałam sobie paskudne zapalenie gardła i wydaję z siebie rzężenie jak zepsuty diesel.
A co tam. Ciepłe kraje to ciepłe kraje. Gardło mi nie przeszkodzi. Idę się pakować i jeśli w trakcie tej straszliwej i niepojętej czynności nie zwariuję, to...lecę. Do zobaczenia :D
I obrazek ładny i dużo dobrej zabawy życzę :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Pomidor!
miłego :)
OdpowiedzUsuńhaha, i dużo rysuj na tej egzotyce!
OdpowiedzUsuńwypoczynku i przygód!
fajny rysunek :) wyzdrowienia życzę [też rzężę, więc łączę się w bólu] oraz masy miłych przygód :) gdybyś stworzyła całą rysunkową opowieść z tego wyjazdu, to byłoby super :)
OdpowiedzUsuńskarpetki są, staniczek też, okulary przeciwsłoneczne są. a gdzie jest aparat fotograficzny?! chyba nie zapomniałaś?
OdpowiedzUsuńa skrzydła piękne!
leć zatem Kasiu do tych ciepłych krajów i odpoczywaj.
a my tu w listopadowej szarudze poczekamy na Twój powrót i opowieści. i zdjęcia. i rysunki. i co tam jeszcze... ;)
Moje Kochane - rysować teraz nie będę - brak warunków. Poza tym wykrakałam nie rysujac aparatu: wprawdzie jest sam aparat, ale zgubiono mój bagaż na lotnisku i nie zrbie żadnego porządnego zdjęcia - w bagażu był statyw.
OdpowiedzUsuńAle co tam - przygoda musi być :DDDDDD
no ładne rzeczy! może się jeszcze odnajdzie ten bagaż - poleciał może dalej, ale zaraz wróci?
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej - rób zdjęcia i bez statywu, pliiiz!