Ano wakacje byly. Byly fajne. Spedzone nad Tanwia - rzeczka w sercu Roztocza Lubelskiego.
Miejsce bardzo piekne i niezwykle - nazywa sie Rezerwat Szumy. Szumy, bo szumi, bo woda splywa po plytach skalnych wyniesionych, przez ruchy tektoniczne, w postaci progow na rzece. Plynie sobie, plynie i laczy sie z Jeleniem - rowniez slicznym, choc moze nie tak malowniczym i fotogenicznym. Choc przyznam szczerze, ze progi na Jeleniu to prawdziwe wodospady sa. Moze Iguasu, to to nie jest ;), ale zawsze woda spada z jakiejs nieco przyzwoitszej wyskosci niz na Tanwi. Plynie tez calkiem obok Sopot - rownie piekny jak dwie wczesniej wymienione, a na Czartowym Polu jest zupelnie niezwykly. Troche sobie tam pobylismy z najmlodsza Swinka, ktora uatrakcyjniala nam pobyt kapielami z premedytacja, pozeraniem strasznej ilosci czipsow, jeczeniem, marudzeniem i tym wszystkim czym tylko dziecko potrafi uszczesliwic swojego ukochanego rodzica. Ale i tak dziecko bylo godne podziwu: spedzala z nami cale godziny nad rzeka, nudzac sie niemilosiernie i bylismy zdziwieni, ze ogranicza sie do jekow i szantazu kulinarnego.
Moze trzeba kupic Swince aparacik? Moze bedzie sie jej podobac taka zabawa?
Chociaz, wlasciwie........... nie od razu tak bosko bylo ze Swinka. Pierwszego dnia sie skapala, zezarla wszystkie swoje zapasy cukierow i czipsow i zaczela sie nudzic.
Swinka znudzona, to swinka upierdliwa.
Zaczela wyc. Wycie zaczelo przybierac na sile i jakosci. Jako, ze Szumy sa miejscem silnie obleganym przez turystow, ludzie zaczeli sie nam przygladac. Ale niedlugo. Nikt nie wytrzymal Swinki :D Wystraszyla wszystkich, zwlaszcza tych, ktorzy wlazili nam w kadr i nie pozwalali fotografowac, wlazac za nami do wody, lub podgladajacych co robimy i ladujacych sie centralnie w kadr ;D
Swinka stwierdzila po jakims czasie, ze nie ma widowni i wycie ustalo. I znowu bylo pieknie ;D
A to Najmlodsza Swinka - czyli Zosia - w pelnej krasie :)
Miejsce bardzo piekne i niezwykle - nazywa sie Rezerwat Szumy. Szumy, bo szumi, bo woda splywa po plytach skalnych wyniesionych, przez ruchy tektoniczne, w postaci progow na rzece. Plynie sobie, plynie i laczy sie z Jeleniem - rowniez slicznym, choc moze nie tak malowniczym i fotogenicznym. Choc przyznam szczerze, ze progi na Jeleniu to prawdziwe wodospady sa. Moze Iguasu, to to nie jest ;), ale zawsze woda spada z jakiejs nieco przyzwoitszej wyskosci niz na Tanwi. Plynie tez calkiem obok Sopot - rownie piekny jak dwie wczesniej wymienione, a na Czartowym Polu jest zupelnie niezwykly. Troche sobie tam pobylismy z najmlodsza Swinka, ktora uatrakcyjniala nam pobyt kapielami z premedytacja, pozeraniem strasznej ilosci czipsow, jeczeniem, marudzeniem i tym wszystkim czym tylko dziecko potrafi uszczesliwic swojego ukochanego rodzica. Ale i tak dziecko bylo godne podziwu: spedzala z nami cale godziny nad rzeka, nudzac sie niemilosiernie i bylismy zdziwieni, ze ogranicza sie do jekow i szantazu kulinarnego.
Moze trzeba kupic Swince aparacik? Moze bedzie sie jej podobac taka zabawa?
Chociaz, wlasciwie........... nie od razu tak bosko bylo ze Swinka. Pierwszego dnia sie skapala, zezarla wszystkie swoje zapasy cukierow i czipsow i zaczela sie nudzic.
Swinka znudzona, to swinka upierdliwa.
Zaczela wyc. Wycie zaczelo przybierac na sile i jakosci. Jako, ze Szumy sa miejscem silnie obleganym przez turystow, ludzie zaczeli sie nam przygladac. Ale niedlugo. Nikt nie wytrzymal Swinki :D Wystraszyla wszystkich, zwlaszcza tych, ktorzy wlazili nam w kadr i nie pozwalali fotografowac, wlazac za nami do wody, lub podgladajacych co robimy i ladujacych sie centralnie w kadr ;D
Swinka stwierdzila po jakims czasie, ze nie ma widowni i wycie ustalo. I znowu bylo pieknie ;D
A to Najmlodsza Swinka - czyli Zosia - w pelnej krasie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz