A to wieszaczek z jaskółkami. Została jakaś resztka sklejki, która szkoda było wyrzucić. No to zrobiłam wieszak :D
A to kolejny wieszak. Ma nieco ciekawszą genezę niż poprzedni: kupiliśmy kiedyś wędzoną bellonę - była pyszna! Oprócz tego, że była pyszna, miała jeszcze przedziwne jaskrawozielone............ości! Jak nylonowe żyłki! I to furda.
Najładniejszą miała głowę! Piękną, smukłą, z dłuuuuuuugim dziobem wypełnionym maluśkimi ząbkami (jest słonowodną krewną szczupaka więc, to nie dziwne). I leżała, ta głowa, u nas w lodówce, ze trzy miesiące, bo szkoda było nam ją wyrzucić!
W końcu, jakimś dziwnym trafem, wymyśliłam, że można by zrobić taki sprytny wieszak do łazienki i powstała :D.
Uch - na razie dość o decoupage'u. Reszta kiedy indziej.
Ajajaj! Przecudna szafeczka! Śliczności! Kasia - ja już kilka Twoich cacuszek na zdjęciach widziałam i stwierdzam: jesteś prawdziwą artystką!
OdpowiedzUsuńJak się uporam z pracami zleconymi, to wrzuce cos jeszcze - lubie dłubac :D
OdpowiedzUsuńjak tak patrzę na te Twoje cuda, to chyba sama zacznę dłubać ;)
OdpowiedzUsuńTo będziemy dwie do dłubania :D Może w końcu zmobilizuję się do zrobienia zdjęc i coś wstawię :D
OdpowiedzUsuń2010 przeczytane: od najnowszych postów do najstarszych. Teraz pora na 2009 i tu zmieniłam taktykę. Czytam "po bożemu", czyli styczeń, luty... Kolejny (po słownym, plastycznym i fotograficznym, a pewnie i kulinarnym... ach, te racuchy!) talent. Ależ bogata jesteś, Dziewczyno.
OdpowiedzUsuń