Malutki ptaszek biegający po czarnym, ostrym piasku.
I jego ciągle zaaferowani krewni i znajomi.
Spokojne morze, pomarszczone od uśmiechów.
I kolejna łagodna fala, gładząca czarny piasek, żeby ptaszek mógł znowu zostawić ślady zabieganych nóżek.
Fajnie byłoby stać się takim małym ptaszkiem.
Niestety - na razie przypominam nie małego ptaszka tylko wielką, tłustą gęś, której trudno oderwać kuper od ziemi :DDDDDDDDD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oho, wietrzę Wyspy Kanaryjskie!
OdpowiedzUsuńOraz - siostro gęsio! Jakze bym i ja chciala! :))
To lecimy :DDDDDD
Usuńmałym ptaszkiem być... czasami...
OdpowiedzUsuńnie gęsią... choć w sumie też latać umie... ale nie robi takich ładnych śladów... :DDD
Ale za to jak pięknie lata, jak już jej się ten kuper uda oderwać od podłoża :DDDDDD
Usuń