Bo pęknę.
To piszę.
Była sobie raz królewna. Nie była ani zbyt mądra, ani wielką urodą nie grzeszyła - była taka sobie - całkiem zwykła.
O matko - wcale mi to pisanie nie wychodzi. Chyba czas pospotykać się z jakimiś ludźmi - nie samym chlebem (czy też zarabianiem na chleb - na jedno właściwie wychodzi) człowiek żyje.
Królewna miała się uprzeć jak wół i wędrować. Jak u Morcinka: w żelaznych trzewiczkach, z kosturem okutym żelazem w delikatnej dłoni, przez wiatr, deszcz i spiekotę. Oczywiście szukając ukochanego. Ale się wkurzyłam - zirytował mnie ten stereotyp.
No, bo co do Jasnej Anielki? Tentamjakiś lata sobie, jak kot z pęcherzem, używa żywota z jakąś obcą babą (zwykle te baby, to jakieś tam czarownice, co to rzuciły urok - tralalala - a ci ukochani, to niczemu niewinne pacholątka - terefere!), a nasza królewna, jak potłuczona, błąka się po całym świecie (jak Koziołek Matołek - zwłaszcza matołek) żeby tego niedojdę uratować. Przed czym niby?
Normalnie Penelopy jakieś te królewny-frajerki! Nie lubię Penelopy! Co to za przykład jest? No? Żaden właśnie. Durna baba, zamiast gwizdać na tego niewiernego zwyrodnialca Odyseusza, co latał po starożytności i rozsiewał geny gdzie popadnie, siedziała w domu, tkała i pruła jakieś ponure szmaty i czekała! Trzęsie mnie ze złości! Zamiast wybierać w zalotnikach, wskazywać wdzięcznie paluszkiem i pomiatać, to zmarnowała najlepsze lata. Uch!
No, dobra - trochę mi przeszło. Penelopą być nie zamierzam, ani nie wdzieję dla idei żelaznych bucików - odradzam ten wzór do naśladowania - można się tylko odcisków nabawić.
Zezłościłam się trochę przypadkiem - szukałam zdjęć. Poukładały mi się w jakąś historię, ale potknęłam się o te kute buty (szkoda, że królewny nie były kute na cztery nogi) i z bajki nici. Za to zdjęcia zostały.
Zdjęcia z przedziwnej wyspy, na którą trzeba polecieć, albo rzucić się wpław przez morze. Gdzie w białej jak mleko mgle mieszkają różne historie. Na pewno mogą być zakręcone:
albo dramatyczne jak atak husarii:
A czasem trzeba spojrzeć do kałuży, żeby je zauważyć:
I wtedy można zobaczyć kwiat paproci:
Albo sceny jak z Tytusa Andronikusa:
Można też wejść do zakazanego lasu:
i posłuchać jak driady śpiewają kołysanki swoim drzewom:
Normalnie widać jak drzewa tańczą w takt piosenki :)
Można się tu zatrzymać - jest dziwnie, trochę strasznie, ale pięknie. Warto jednak pójść trochę dalej ścieżką przez las:
Droga sama zaprowadzi do zamku:
To zimowa rezydencja Eola. Spuścił wszystkie swoje wiatry ze smyczy i daje im się wyszaleć. Sam siedzi w zamku, bo wiatry rozszalałe na wolności tak wyją, że nawet jemu trudno to wytrzymać ;DDDDD
przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :* :)
UsuńPrzepiękne! Magia normalnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tam naprawdę jest po prostu przepięknie. Strasznie, strasznie chciałabym tam znowu pojechać, polecieć, popłynąć, wszystko jedno - pobyć tam znowu.
UsuńKasiu, pięknie piszesz, jakby długopisem/piórem była Twoja ręka, a papierem serce/umysł człeka, któremu się wpisujesz jak do pamiętnika. Unikalne są w tym kleksy z Twojej wyobraźni, z Twych emocji i witalności - odciskane na wieczną pamiątkę!
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Strasznie się cieszę! Jak Ty tu do mnie trafiłaś? Tutaj zostali ze mną jeszcze tylko nieliczni Kochani, bo jestem okropnie niesystematyczna :D
UsuńPiekne zdjecia! Zwlaszcza kwiat paproci mnie zauroczyl. A "kałuża" niesamowita, troche jak z innej planety.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję :D Paprocie w tym lesie były niesamowite - bardzo ciemne, niemal czarne i tylko młode pobłyskiwały z te ciemności :) A kałuże były w skałach wypłukanych przez morze: każda kałuża jak osobny świat. Ale lepiej było uważać, bo często te światy zamieszkiwali różni kosmici :DDDDDD
UsuńZdjęcia piękne i opowieść piękna.
OdpowiedzUsuńDzięki Pati :D
UsuńW taką krainę wchodzę w ciemno.Natychmiast w kapciach i piżamie i kubkiem kawy. Mam taką szafę trochę jak z Narnii, wyjmę książki i spróbuję, może da się przejść? Szczególnie, że za oknem "błękit mazowiecki" - czyli kolor mocno używanej ścierki do podłogi...
OdpowiedzUsuńA o bajkę bardzo proszę, właśnie taką z solą i pieprzem!
Hej - no to pakujmy walizki i wylot! Wprawdzie dziś przez moment była moja ulubiona pogoda czyli buro, mokro, zimno i sypał grad z chmury jak wielki kłąb brudnej wełny, ale uciekłabym sobie chociaż na chwilę :)
UsuńNiezwykłe!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu :* :)
UsuńSmakowite, na przedostatnim właśnie przeszedł Bilbo i spółka.
OdpowiedzUsuńAle co do baśni ... ja raczej cenię koncept aktywnej bohaterki, która nie siedzi na szklanej górze, tylko rusza odzyskać relację (no dobrze, trochę przy tym popłakując). Tym bardziej, że straciła ją przez okazany brak zaufania - w końcu spaliła skórę ukochanego/zwierza bez zapytania go o zdanie.
Hej :) Tak - tamten las tak właśnie wyglądał: jakby za moment zza zakrętu mieli wyjść Kili i Fili, a za nimi Bombur :D Albo jak Mroczna Puszcza i zaraz z drzew zlezą pająki :DDDD Ciekawe, że tam było przerażająco cicho - zgubiłam się na chwilę i zaczęłam wołać: głos jakby wsiąkał w mech, pnie, mgłę........
UsuńBaśnie? Raczej chodziło mi o to, że dziewczynkom od TYSIĘCY lat wpaja się chore wzorce osobowe kobiet. Nawet biedna Joanna D'Arc, koniec końców, została ukarana za to, że odważyła się na więcej niż to było przyjęte. Ale szkoda czasu na takie dyskusje. Na szczęście nie wszystkie dziewczynki brały wzorce z bajek :)
To już chyba truizm, ale słuchanie wewnętrznego głosu (Joanna d'Arc jak nic) na przekór utartym schematom, ale także modom, czy politycznej poprawności zawsze kosztuje, choć daje nam dużo wewnętrznie, także satysfakcji.
UsuńHistoria/bajka/przypowieść jako metafora nie jest idealną nosicielką treści, bo czy Kopciuszek jest pochwałą cierpliwego poddania się tyranii, aż przyjdzie dobra wróżka, czy tylko ma przekazać, że miła i pracowita dziewczyna jest lepsza niż dokuczająca wszystkim i leniwa, a pantoflarz jest beznadziejnym ojcem?
Ale to rzeczywiście długa dyskusja nad tym co rzeczywiście niosą baśnie i jak je wypaczamy, po których z nich widać że zostały przekręcone. Może gdzieś, kiedyś ... Widzę, że mnie mój konik ponosi, więc kończę.
Niech Cię ponosi! Może faktycznie gdzieś, kiedyś... - mam taką nadzieję.
Usuń