..... następująco: buzia w ciup, a pomiędzy wargi palec wskazujący. Tymże palcem szybki ruch góra-dół, a w tym czasie jednostajne wycie. Spróbujcie. Ja się właśnie dziś tak czuję.
WŁAŚNIE ZNOWU ZDECHŁ MI DYSK!
Jedyną rzeczą, którą dokończyłam ostatnio jest talerz - wykonany w akcie czarnej rozpaczy - dziecko bezecnie naciągnęło mnie na zakup farb i od dni czterech poniewiera moją osobę remontem !!!!!!
Talerz poniżej. Idę pobawić się w Arachne: dokończę szalik zanim mnie, z wściekłości i bezsilności ,szlag nagły trafi.
o matko i córko jaki cudny talerz, to farby do wypalania, czy bez ?
OdpowiedzUsuńmadmargot - to złocenie: częściowo 24 karatowym złotem płatkowym, częściowo szlak metalem. Tego się nie wypala. Chyba. I pisak do płyt CD, bo akurat innego pod ręką nie miałam :DDDDD
OdpowiedzUsuńZa to z tyłu ma absolutnie niechlujne wisiadełko z kawałka drutu i kleju dwuskładnikowego :DDDDD
niech Cię nic nie trafia, a zwłaszcza szlag!
OdpowiedzUsuńa talerz cudny.... koci i zakręcony jak trzeba... i z charakterkiem (myślę o druciku na pleckach :D)
Kasia - dzięki - a szlag mnie trafia mnie, bo mi pliki wcięło i zdjęcia z lat kilku. W dodatku w domu chaos chaotyczny: malowanie, mycie, skrobanie i dysputy nad kolorem farbki na ścianie - grrrrrrrrrrrrrrrrrr! Ale łazienkę mamy ładną :DDDD Granatowo-białą :DDD Teraz Akcja Kibel i zakusy na pokój dzienny :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńTalerz jest obłędny:-)
OdpowiedzUsuńLotnica - a pewnie - talerz nie moze być nieobłędny: w końcu Ikea :DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPRZECUDNOŚCI!
OdpowiedzUsuńLubię remonty, odświeżają umysł, człowiek znajduje się nad przepaśćią a później jest juz tylko ulga, że się skończyło ;)
Koci złoty Uroboros.
OdpowiedzUsuńNo i jak tu teraz taki talerz ubrudzić... ;););):):):):)
OdpowiedzUsuńP.S. Spieszę donieść, że o druciku doczytałam :)
PIĘKNY! Na okrągło mogłabym z niego jeść :)
OdpowiedzUsuńDoro, rzekłbym wręcz że amalikotekotendron
OdpowiedzUsuń;)))
OdpowiedzUsuńOla , Jasmin - ten talerz przeszedł właśnie na emeryturę kredensową - pęknięty jest i juz nie można na nim jeść. Kot przez niego na szczęście nie przecieknie :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńDorota, Piotr - co Wy mi tu jakąś mitologię z psychoanalizą? Co? :DDDDDDDDDDDDDD Zero mitu tylko atak szału :DDDDDDDDDDDDDDD No dobra - pewnie wtedy człowiek się uwstecznia chwilowo - Jung miałby pewnie coś do powiedzenia na ten temat :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD A zachwytów nad remontem (w trakcie trwania) odmawiam :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńŚwietny talerz! Doskonały pomysł na motyw i boska kompozycja.
OdpowiedzUsuńNo to ładne rzeczy! Talerzyk najładniejszy :)
OdpowiedzUsuńKasiu - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBeatto - granatowa łazienka chyba jeszcze ładniejsza :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Przepiękny talerz! Marzenie ... :)
OdpowiedzUsuńUrszulo - dzięki :D Szkoda wywalać talerze jeśli wyglądają jeszcze całkiem nieźle i tylko nie spełniają swoich funkcji :DDDDDDDDDDD Ale przecież mogą mogą zmienić zajęcie :DDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńkocur cudny :)
OdpowiedzUsuńKasia, dane z dysku do odzyskania, mam nadzieję???
Kinga - nie wiem - raz juz z niego odzyskalam dane, ale teraz padl znowu - zobaczymy - po poludniu umówiłam się z informatykiem.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńJak słyszę takie rzeczy to z przerażeniem myślę co będzie, jak mi dysk siądzie. Współczuję i już myślę o zgrywaniu danych, co robię już od kilku lat. To znaczy powinnam zrobić, ale nie zrobiłam. Może Twoja historia mnie zdopinguje;(((( A na osłodę powiem, że talerz jest śliczny. Pochwal się szalikiem;)
OdpowiedzUsuńMłodzian informatyk powiadomił, że dane są :DDDDDD Teraz trza kompa obadać :DDDDD
OdpowiedzUsuńI mnie też by się przydało zbadać, bo trzeba mi było ten udziergany szalik nosić - rekordowo się zaziębiłam - dziś Agata mnie uratowała tabletami tymiankowymi na chore gardło - Agatka dziękuję - ale tak sie zaprawiłam, że chyba muszę leżeć. A szalik pokażę - jak Mężczyzna z wojaży powróci i moją osobę uwieczni :D Chyba, że jedną ze Świnek dopadnę :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Kasia, cieszę się ogromnie, że dane ocalały! :)
OdpowiedzUsuńprzeziębieniu mówimy stanowcze: precz&paszoł won!
a wszystkich, którzy nie mają backupów, serdecznie proszę, żeby nie grzeszyli więcej... zewnętrzny dysk to niewielki wydatek, przerzuca się wszystko hurtem, w sumie cała praca polega na włożeniu wtyczki usb :)
ło matko... zacny kocur!
OdpowiedzUsuńKinga - teraz czeka mnie wyprawa do informatyka z kompem - znaczy softłer pono jest ok, ale sprzęt nawalił technicznie. A o bekapie myślę, ale w związku z potężną wagą danych nie wiem co zrobić. E tam - na razie się nie będę martwić.
OdpowiedzUsuńDrycha - zacnie się go robiło :DDDDDDDD Dziękuję :DDDDDDD
Mam nadzieję, że szlag miał zeza i nie trafił;) A talerz istne cacko, jemu w szczególności życzę by nic go nie trafiło i pozostał na zawsze.
OdpowiedzUsuńPS. Az zachciało mi się tych farb :)) Kogo by tu naciągną?