czwartek, 7 października 2010

Zakazany owoc

opuncja czyli :DDDD

Wpis uczyniony dla Agaty :DDDDDD

Jeśli, w wyniku okoliczności sprzyjających, znajdzie się człowiek w pobliżu kobylastej i owocującej opuncji, to powinien zadbać o należyty ekwipunek zanim jęzor ucieknie mu z łakomstwa. W żadnym, absolutnie żadnym, wypadku nie zbliżać dłoni ani innych części ciała do kaktusa (koniecznie unikać siusiania w bezpośredniej bliskości takiego dorodnego okazu florystycznego).

Pod hasłem „należyty ekwipunek" rozumiem wejście w posiadanie grubych rękawic budowlanych lub bardzo grubych, gumowych rękawic gospodarczych. Można do tego dołożyć ostry nóż i łyżeczkę.

Tak uzbrojonym można wyruszyć w celu pozyskania opuncjowej gruszki. Trzymając ciało z daleka od rośliny (no, chyba, że prócz rękawic wejdziemy w posiadanie ubioru ochronnego używanego do tresury psów policyjnych), odziani w rękawice i uzbrojeni w nóż - działamy. Zerwaną lub oberżniętą gruchę przecinamy i, posługując się łyżeczką, wyżeramy środek owocu.


Opuncja smakuje jak...........  opuncja? Ma jasny, lekko galaretkowaty miąższ - bardzo delikatny i orzeźwiający w smaku. Jeśli kogoś drażnią pestki w arbuzie, to opuncji napoczynać nie powinien: w środku jest masa malutkich, twardych pestek.

A tak poza tym, to śliczna roślina :D



Nie uwieczniłam, niestety, moich palców i brzucha, które naraziłam na kontakt z powyższym zielskiem, ale możecie mi wierzyć: pierwszego dnia po przyjeździe dotknęłam, pożarłam, a w trzy tygodnie później cierpiałam przy wyciąganiu kolejnych kolców i nacinaniu pęcherzy.

13 komentarzy:

  1. z tego mi wynika, że to jedzonko dla...eee, masochistek/ów, tak? :D

    dziękuję za wpis dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama wlazła, bez rękawic i jakoś tak umiejętnie jadła prosto z drzewa. Może opuncja była jakaś lewa? Boszsz jak mi się te zdjęcia cypryjskie podobają!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja byłam kiedyś w takim miejscu, gdzie opuncję na targu sprzedawali... ale nie miałam śmiałości spróbować sama się zmierzyć (rękawic nie było jakoś tak na podorędziu), a Tubylec nie był chętny pomóc.... no i teraz mi żal, że nawet nie spróbowałam :D
    choć może dobrze, bo kto wie ile kolców zdradzieckich miały te owocki na mnie nastroszonych, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Agata - nieeeeeeeeeeeee, ale łakomstwo i ciekawość w moim wydaniu bywa niebezpieczne :DDDDDDDDDDDD

    Dorota - nie neguję tego co mówi Twoja Mama, ale opuncja nie jest drzewem tylko kolosalnym kaktusem - taką bezładną plątaniną liści w kropeczki (te kropeczki, to skupiska kolców - na owocach jest ich znacznie więcej niż na liściach). Nie da się bezkarnie zrywać i jeść jej owoców, bo nawet zwierzęta je omijają. Może Twoja Mama zrywała jakieś inne owoce? Zresztą różnistych przysmaków na świecie jest tyle, że nam się nawet nie śniło, a odmian opuncji pewno od groma i ciut-ciut.
    A tak w ogóle, to jedź na Cypr - będzie Ci się podobać jeszcze bardziej niż na zdjęciach, bo one to słabe są - robiłam wszystkie w pośpiechu, bo wszystkich drażniłam tym, że muszą na mnie czekać :D W dodatku miejscowe wina można sobie pić dowoli - niczym nie poprawiane nie wywołują kaca :D Sprawdziłam :DDDD

    Kasia - chyba dobrze, że nie sprawdziłaś - z jedną z dziewczyn poszłam do takiego miejscowego warzywniaka. Była i opuncja w skrzynkach. Rozalia stwierdziła, że ona też chce jej spróbować, a nie chce jej się latać do owocującego okazu. Nie namyślając się, sięgnęła do skrzynki i zaliczyła kolce w palcach chociaż bardzo uważała i owocki były przygotowane do sprzedaży. Dzień później poszłam po coś do tego samego sklepu i widziałam jak srzedawczyni podaje ten właśnie towar w gumowych rękawiczkach :DDDDDDDD
    Kolców opuncji po prostu wcale nie widać: są malutkie i cienkie i bardzo kruche - łamią sie w skórze, a nie usunięte wywołują miejscowe stany zapalne i zakażenia.

    A opuncja i tak jest smaczna - następnym razem zamiast pary majtek włożę do walizki parę rękawic :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorota - wyczytałam - są odmiany bezkolcowe :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Opuncje uwielbiam! Jadłam w Maroku, ok żarłam namiętnie, gdzie tylko dorwałam, ale tam sprzedawcy rozcinali paskudztwo i brało się do ręki od razu smakowite "jajeczko". Opuncje chyba uratowały mnie od problemów żołądkowych, które niestety miewam w krajach arabskich.

    OdpowiedzUsuń
  7. hehe, ale i tak chciałabym spróbować :D

    a opuncja to kaktus (ok, sukulent, z kaktusowatych), a z kaktusowymi igiełkami nie ma żartów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po raz pierwszy obejrzałam sobie u Ciebie, to oryginalne jedzonko :)W życiu tego nie dotknę i nie zjem :D ostatnio miałam do czynienia z małym jeżykiem, to tak , jakby małego jeża zjeść :D:D Przypomniały mi się wołowe j...a zamówione przez znajomą na Słowacji w przydrożnej knajpce. Do tej pory pamiętam tę potrawkę :D obejrzałam ją z daleka , na odległość :)Przepraszam za skojarzenie , ale jakoś mi się nasunęło samo ...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, znam ten ból :)swego czasu dochowałam się metrowej opuncji na parapecie. Jak zaczęła kwitnąć to kwitła pięknie non stop prawie. Owoce niestety się nie utrzymywały na tyle, żeby je zjeść. Pewnie przez niewielką doniczkę, w której tkwiła. Ale niestety nie dało się jej przesadzić, właśnie przez kolce i to nie te długie, które można ominąć, ale te drobne, haczykowate, miękkie igiełki rosnące wokół tych dużych.
    A tak przy okazji: dzień dobry :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładna roślinka tak bajdełej.
    Ale nic teraz nie oderwie mnie od duszonej cukinii z czosnkiem, mniam!
    Gotujesz Kasiu coś cypryjskiego teraz?

    OdpowiedzUsuń
  11. o rany wiem co przeżyłaś....współczuję. Ja kolczuszki z biodra też wyciągałam jeszcze po skończonych wakacjach... Pozdrawiam ciepło ;) Tami

    OdpowiedzUsuń
  12. Tamarko - współczuję.

    Emilio - witaj :D

    Dorota - nie - na razie karmię rodzinę bigosem i zupami :DDDDD Na cypryjskie wynalazki przyjdzie czas :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Iwona - wystarczy być ostrożnym :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń