No właśnie ja też nie wiem :D
Moja trawa, w ilościach znacznie przewyższających moje wszelkie wyobrażenia jest w drodze z Warszawy do Poznania.
Trawa podróżuje z Bronkiem. Mam cichutką nadzieje, że zazwyczaj spokojny i cierpliwy Bronek tym razem też powstrzyma się od sponiewierania fizycznego i werbalnego mojej biednej osoby. A miałby się za co zezłościć.
Otóż weszłam w konszachty z Jaśkiem Kucharzykiem - naszym grupowym kolegą i w wyniku tychże cały samochód Bronka wypełnia istotna część mojego przyszłego, reanimowanego po dzikach, ogródka. Jedankowoż, układając się Jaśkiem, nie spodziewałam się poniższego obrotu spraw:
- Cześć Andrzeju (Andrzej to właśnie Bronek, a Bronek to taka ksywa :DDDD) - jak urządzimy z tymi moimi sadzonkami? Mam przyjechać czy ty podjedziesz do nas (do nas jest jeszcze po drodze ze stolicy spory kawałek) - jak wolisz?
- Wiesz, będę bardzo zmęczony - przyjedź.
- Ok. A zmieszczę się do Ka? - w słuchawce głuche stęknięcie ;DDD
- Nie - weź Jerza.
- Ale Jerz ma auto u mechanika...................... A jak złożę siedzenia i zapakuję wszędzie?
- No, może ??? Jak Ci może przez okno wystawać to da radę.
- To daj znać jak bedziesz dojeżdżać.
- Ok. Jak mnie po drodze nie zwiną za handel gandzią. - :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
I tak narobiłam kłopotu dwóm przemiłym facetom: Bronkowi i Jaśkowi, który dziś musiał się biedny gimnastykować żeby w ogóle to całe zielsko dało się wpakować do samochodu Bronka.
P.S.: Są, są - przyjechały! Jutro będe sadzić !!!!! :D
Kasiu, czyżbyśmy były sąsiadkami z jednego miasta P.?
OdpowiedzUsuńNo coś Ty? Poznań???? Ale numer :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńZnakomicie :D
:D to może spotkanie w realu? ;)
OdpowiedzUsuńtzn. w rzeczywistości niewitrualnej?
ech, chyba napiszę do ciebie na priva.