Poszła Ola na spacerek,
Na słoneczko na wiaterek
A tu lecą jej na głowę
Liście złote i brązowe
A tu lecą jej na głowę
Liście złote i brązowe
No tak - tak śpiewałam na przystanku tramwajowym, wracając z Tatą z przedszkola. Na przystanku, na skarpie, po której szczycie jechał pociąg, rosły nieprzeliczone masy róży pomarszczonej. Pięknie to wyglądało jak kwitła, a potem owocowała. A ja te owoce ze smakiem zżerałam wydłubując ze środka włochate, kłujące pestki. Jak już znudziło mi się wyjadanie czerwonych korali róży, latałam jak obłąkana slalomem po przystanku, między ludźmi i wywrzaskiwałam mysim głosem przedszkolne piosenki. Repertuar był nieskomplikowany i zależny od pory roku :DDDDD.
Dziś rano musiałam w końcu przyjąć do wiadomości, że jesień znowu przyszła. Od kilku dni druty telefoniczne przed domem obsiadały szpaki. Wyglądały jakby tworzyły jakiś szalony zapis nutowy :DDDD. Wyśpiewywały później tę swoją piosenkę w amoku, przekrzykując się nawzajem. Dziś ich nie było za to strasznie padało.
Pójdę ze Świnką na kasztany i żołędzie. Będziemy robić ludziki i bałaganić kolorowymi liśćmi :DDDDD Czego i Wam życzymy :DDDDDDDDDDDDD
'myśli Ola - liści tyle,
OdpowiedzUsuńbukiet zrobię z nich za chwilę...'
ja słuchałam tej piosenki z czarnych płyt na adapterze.
jesień, to prawda, byle złota - wtedy bywa pięknie :)
Ola chce iść na spacerek,
OdpowiedzUsuńlecz za lekki ma sweterek...
Aaaaa, to już pomysł mój własny, jako i imię :)