Jak byłam mała, to pod choinką znajdowałam książki. Inne prezenty też, ale najfajniejsze były ksiązki.
Pamiętam też swoje pierwsze „Muminki”. Nie znalazłam ich pod choinką, ale doskonale pamiętam w jakich okolicznościach weszłam w posiadanie pierwszej ksiązki.
Wracaliśmy z Tatą z przedszkola. Tramwaje były wtedy zielone i brzęczące, a kasowniki miały sympatyczną „wajhę” do ciągnięcia. Ojciec posadził mnie na takiej skrzyni, w której zamknięte były elektryczne wątpia pojazdu i, z czeluści pracowej teczki, wyciągnął malutką książeczkę w twardych okładkach.
To była „Dolina Muminków”.
Jakiś czas wcześniej Tata odkrył, że umiem sama czytać (i to całkiem nieźle). Umiałam już dużo, dużo wcześniej, ale się do tego nie przyznawałam i wyszło to na jaw znacznie później. A nie odkrywałam się z tą umiejętnością, bo Tata był i jest znakomitym „czytaczem” (a jego interpretacja „Porwania Baltazara Gąbki” i „Wyprawy profesora Gąbki” biła na głowę wszystko co oglądałam w telewizji) i bałam się, że nie zechce mi czytać już bajek :DDDDDD
No, ale się wydało przypadkiem i Tata kupił mi „Muminki” żebym czytała sama ( i tak mi potem je czytał, bo błagałam :))))))
Później znajdowałam „Muminki” pod choinką :) Tak wyglądają dzisiaj:
To te po prawej, ale chyba nie muszę tego tłumaczyć ;))))) I są moje najukochańsze ze wszystkich.
A teraz mogę sobie włożyć pod choinkę kolejne „Muminki” chociaż tomy będą się powtarzać. Za to okładki do nich są moje własne. Najwłaśniejsze. Zrobione własnymi rękami :DDDDDDDD
Wydało Wydawnictwo Nasza Księgarnia :DDDDDD
i są super!
OdpowiedzUsuńi cała ta sytuacja jest super!
bo czy gdy czytałaś opowieści o Muminkach po raz pierwszy myślałaś, że kiedyś będziesz projektować okładki do nich? :)
Jako sześciolatka? Nigdy w życiu! Żeby było weselej przez dwa kolejne lata zastanawiłam się czy Tove Jansson to facet czy babka, bo wstydziłam się zapytać Tatę :DDDDDD
UsuńKiedyś miałam w eku Muminki ze szkolnej biblioteki, oprawione w szary, pakowy papier, na której dziecięcą łapką było przeozdobnie wykaligrafowane PUPINKI :O)
OdpowiedzUsuńOj Elu - bo to dziecko jak pisało, to miało katar i zatkany nos ;DDDDDD
UsuńFajna opowieść. I fajne kolejne obrazki, gratuluję! Mam nadzieję, że mnie moje córki będą po latach tak samo ciepło wspominać jak Ty swojego Tatę. Też nadal chcą, by im czytać (chociaż same już połykają Harrego Pottera). A ja też nadal lubię im czytać ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Radek :) Wiem na pewno, że Twoje córki będą mieć cudowne wspomnienia :) Jesteś świetnym Tatą :)
UsuńKaśka GENIALNE !!!!!! Ja też uwielbiam Muminki !!!
OdpowiedzUsuńI nie mogę się doczekać kiedy będę je czytać Jaśkowi :)
Strasznie się cieszę Teresa :DDDDDDD Czytajcie na zdrowie :DDDDD
UsuńJakie piękne. O, rany, jakie piękne (powinnas, no nie wiem, zablokować mi mozliwość komentowania alboco, bo wyglada, jakbym miala szablon "kopiuj-wklej" i uzywała go za każdym razem, jak tu wchodzę :)). Takie piękne, że chyba sobie kupię, chociaż już mam - te same co Ty, zresztą :).
OdpowiedzUsuńJęsli masz tak samo zaczytane jak ja, to kup czym prędzej - moje egzemplarze rozpadają się w rękach. Kilka lat temu już je opłakałam i nawet chciałam poszukać takich samych na Allegro albo gdzieś :)))) Na szczęście mogłam zrobić sobie sama :DDDDDD
UsuńW lepszej szacie graficznej okładek Muminków sobie nie wyobrażam. Twoje okładki dokładnie trafiają w klimat i nastrój dziecięcej lektury; Aż mi się chce być z powrotem dzieckiem. Miałaś piękne dzieciństwo, a teraz wiele ciepłych wspomnień, podobno pamięta się lepiej tylko dobre rzeczy, które nam się przytrafiają.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bożena. Wiesz? Te okładki, takie szare, , wzięły mi się z różnych powodów. Najważniejszy, to ten, że u mojej Babci Zosi, w biblioteczce, wszystkie książki były owinięte właśnie w taki szary papier - lubiłam odsuwać szklaną szybę, wąchać i dotykać tego papieru :))))) Nawet dyplom zrobiłam własnie na szarym papierze pakowym i do dziś lubię go najbardziej :)
UsuńOjej jakie piękne! Az mi żal, że mam już kupione poprzednie wydanie NK. Kupiłam jak Madame się urodziła i czytałam jej podczas karmienia... :o) Uwielbiam Muminki!
OdpowiedzUsuńW końcu i tak najważniejsze są Muminki :) Nie okładka :) Ale i tak strasznie się cieszę, że Ci się podobają :) Dziekuję :)
UsuńMoja rodzina, po długim niedowierzaniu, w końcu dała się przekonać, że trzylatka (a wcześniej dwulatka) NAPRAWDĘ może cieszyć się z książek i to duuuuużo dłużej niż z zabawek. Mikołaj dał cynk, że w tym roku pod choinką będą m.in. Pan Kuleczka i... Żaby!!! :D
OdpowiedzUsuńBosssssssssssko! To życzę Wam dłuuuugich i zajmujących wieczorów i popołudni :))))))
UsuńTo teraz mogę Ci napisać,że ze względu na koładkę zakupiłam jakiś czas temu pierwszy egzemplarz i nie zamierzam na tym jednym poprzestać.Bardzo żałuję,że nie mogę kupić wszystkich za pierwszym podejściem.Nie doczytałam,że to Twój projekt.Teraz to wiem.Wydanie jest cudowne.Wspominałam zresztą kiedyś o tym na swoim blogu.Ja często kiedy tylko mogę kupuję książki w ramach prezentu.Sama uwielbiam czytać.Muminki też uwielbiam:)Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń"Ze względu na okładkę" miało być ;P
OdpowiedzUsuńMarzena dziękuję i uściskuję :) Znalazłam Twój wpis: http://chwilewobrazkach.blogspot.com/2014/09/jeszcze-lato-juz-jesien.html - to tu, prawda?
UsuńPrawda,prawda :)
UsuńTo twoje? Jeeeju, widzialam w internetach i tak mi sie podobaly te okladki! I sie zastanawialam, skad te rysunki :)
OdpowiedzUsuńAle tekst niezmieniony? ( Irena Szuch-Wyszomirska to byla wtedy chyba? Albo Chlapowska?)
Gratuluje serdecznie! A taka stara, zaczytana prawie do rozpadu Muminkowa seria (z tymi pastelowymi chmurkami) stoi tez u mnie.
Juz sobie sprawdzilam, stare tlumaczenie Chlapowskiej :))) ojeju jeju, ale sie ciesze!
UsuńTe cudowne rysunki są oczywiście Tove Jansson - mnie w udziale przypdało zaprojektowanie, całkiem na nowo okładek :)))) Cieśże się straszliwie, że Ci się spodobały - dzięki :))))
UsuńI jak tu nie wierzyć,że ilustrowanie było Ci pisane :-) ? To musi być radość taka półka ze SWOIMI Muminkami!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z lekko opuchniętym od zaśpiewów wiadomych uchem ;-)
Oj Jolu - radość jest ogromna :DDDDDDDDDDD Zatkaj im dzioby jaj za bardzo hałasują :DDDDD - odetkasz na Święta :DDDDD
UsuńSą śliczne. A nie mam Muminków ani nawet kawałka, więc pewnie się zaopatrzę. :)
OdpowiedzUsuńMoże poproś Świętego Mikołaja? :)))))) W każdym razie smacznego :)))))))
Usuńojaaacieeee... jakie piękne te pierwsze (po prawej oczywiście) i jakie cudne te drugie :))
OdpowiedzUsuńa ja zamówiłam najmłodszym w rodzinie chłopcom (moi osobiści to już za bardzo wyrośnięci) Żaby i Mrówki... i nie mogę doczekać się przesyłki... by samej pomacać wszystkie rysunki :DDDDD
:-*
wesołych!
Kasiu :************** :))))))))))))))))))))
UsuńPięknie! Gratulacje! :D
OdpowiedzUsuńDzięki :DDDDD
UsuńI u mnie te poszarpane kolorowe tomiki stoją na polskiej półce i czekają na córeczki, a te szare "pakowe" zachwyciły mnie gdym jesienią robiła zakupy przez net, więc sobie sprawiłam "Pamiętniki Tatusia...", bo najbardziej mam rozsypane (czekają na mnie w PL:)) i nic a nic nie podejrzewałam, że ich cudowne okładki to pani KB sprawka:))). No, cudowny pomysł, cudowny, bo szczerze, to jednak te kolorki starych okładek jakoś mnie drażniły w środku, w porównaniu do ilustracji wewnątrz (bo czy tamte kolory to była Tove? Może coś wiesz?).
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przyjmij słowa podziwu!
Ależ pomieszałam wyżej, wybacz!! Mam nadzieję, że się połapiesz:)))). Próbuję wpisać komentarz od dwu godzin a familka przeszkadza;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))) I wszystko zrozumiałam - nić nie pomieszałaś :) Z tymi kolorami, to trudno powiedzieć coś na pewno: to było dawno, dawno temu, inna technologia, inna moda (bo mody mają wiele do powiedzenia), inaczej się reprodukowało obrazki i w druku wychodziły cuda-wianki :) Nie zawsze to co znalazło się w kisążce miało wiele wspólnego z materiałem wyjściowym :DDDDDDD Ale i to miało swój urok :))) Prawdpodobnie dlatego moje książki z dzieciństwa pamiętam jako przyszarzone i stonowane. Myślę, że żeby wiedzieć na pewno jak to było z kolorami u Tove Jansson, trzeba by obejrzeć jej oryginalne ilustracje :) Może kiedyś będę mogła? Bardzo bym chciała :)
Usuń