poniedziałek, 19 listopada 2012

Płomyczki

Strasznie się zaziębiłam. 

Siedzę w domu i przeżywam męki. Wszędzie walają się chusteczki do nosa, a mój organ powonienia zaczął przypominać okazały pomidor. Od ciągłego wycierania, jutro, będzie przypominał łuszczącą się czerwoną cebulę. 

I gardło mnie strasznie boli.

I oczy mnie szczypią.

I gadać nie mogę, i nos mam zatkany i ciągle boli mnie głowa. 

Fajnie tylko, że na orzechu pod oknem przesiadują dzięcioły i sikorki. Czasem widuję malutkiego strzyżyka :D A najfajniej, że w tym roku znowu odwiedzają drzewo wiewiórki :D Wybierają spomiędzy liści, z płaskiego dachu szopki, orzechy i wynoszą je do gniazd, powiewając rdzawymi ogonami. Chyba mieszkają na świerkach sąsiada :)

Niech sobie będą te świerki jeśli mogę mieć za sąsiadki wiewiórki. Dzięki nim jesień nie jest taka maniakalno-depresyjna :)



Hm - jak to jednak dobrze być "śmieciugą" :DDDDDDDDD Te kasztanowcowe liście tak sobie czekały, czekały, a teraz mogę je wynieść w końcu na kompost :DDDDDDDDDDDDDD

23 komentarze:

  1. Kasiu - przesympatyczne te Twoje "kasztanowcowe" rudzielce :-) cudny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie :-) pozdrawiam i życzę zdrówka!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle, w konfrontacji z twoją sztuką, czuję się niedouczona i niedotalenciana :P

    Leż w łóżku i kuruj się ;) Polecam pić kropelki z jeżówki - ja w zeszłym roku przeżyłam tylko dzięki temu specyfikowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka - będę się kurować. Pokuruję się naleweczką. Albo herbatką z czymś dobrym w w środku. I tranem. I zasmażką :DDDDDDDD
      A Ty się nie czuj niedouczona - to ja powinnam,a już wcale nie czuj się niedotalenciona :DDDDDDD

      Usuń
    2. Herbatka nie z czymś, tylko z nalewką z jeżówki ;)

      Kasiu, Ty dla mnie stanowisz niedościgniony wzór ilustratorski. Pocieszam się tylko myślą, że praktyka czyni mistrza i kiedyś osiągnę Twój poziom (albo coś w pobliżu).

      Usuń
  3. Przesłodkie :). Ta w prawym dolnym rogu to, jak rzekł byl jeden komentator sportowy o pewnej biegaczce, moja faworyta jest :)))).

    Zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona wygląda jak mały, rudy Hatifnat :DDDDDDDDDD Też ją lubię :DDDD - dzięki:DDDDD Idę zdrowieć - znaczy zaaplikować sobie naleweczkę :DDDDDDDDD

      Usuń
  4. Kasiu, a mi się marzy taka przyrodnicza książka z wierszykami i Twoimi ilustracjami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu wiewóry fajowe! jak tak okolice swoje opisujesz, to zupełnie jak byśmy sąsiadkami były:) a tu kilosów tyle;)
    zdrówko naleweczką,
    am

    OdpowiedzUsuń
  6. Majac tak slodkie wiewiorki pod nosem to chyba szybko ten czerwony nos wyleczy sie z przeziebienia :-). Oczywiscie tego Tobie bardzo zycze. A sam rysunek jest uroczo figlarny.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu nie moge odpowiadać na komentarze - trudno.
    Agnieszko - przyrodnicza mówisz? Noooo - byłoby faaaaaaaaajnie :DDDDDDDDDDD

    anitamm - się pozdrowiłam :DDDDDDDDD Przez chwilę było duuuuuuuuużo lepiej :DDDDDDDDDD Postawiłam sobie taką specjalną nalewkę na sosnowych pędach i cześć z niej jest słodka jak ulep :DDDDDDDD W zasadzie to prawie syrop - baaaaaaaaardzo zdrowa - przepijam do Ciebie :DDDDDDDDD

    Rafał - dzięki :DDDDDDDDDD Miałam wizję: ja z rudymi wąsiskami :DDDDDDDDDDDDDDDDD Zaraz się lepiej poczułam :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. ojejjjj! wspaniałe wiewiórki! zdrowiej kochana Kasiu!
    J

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki dotblog :DDDD Bardzo się staram, jakkolwiek gardło nie daje mi zapomnieć, że dobrymi chęcuiami jest wybrukowane piekło :DDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Wojciech Widłak27 listopada 2012 12:13

    Pani Kasiu,
    ja krótko: kocham Panią!
    W imieniu własnym, Pana Kuleczki i całej reszty to piszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wojciechu - przez półtorej doby myślałam co mam napisać i ............ nic nie wymyśliłam :DDDDDDDDDDDDD Ale wiem na pewno, że to przez ten nos :DDDDDDD Wprawdzie pierwsza odpowiedź jaka mi się wykluła to było: Ciiiiiicho, wieeem! :DDDDD ale ani Pan Eliza, ani ja Sułek :DDDDDDDDDDDDDD W dodatku (w przeciwieństwie do Sułka) pałam gorącym afektem do Pana i Pana książek :DDDDDDD
      O matko - napisałam to!!!!! :DDDDD

      Usuń
    2. Wojciech Widłak (Pan Eliza)4 grudnia 2012 09:09

      No to jesteśmy kwita :D
      Ale może kiedyś będę miał okazję osobiście. Więc proszę się mieć na baczności.

      Usuń
  11. dawno się tak nie uśmiałyśmy! I my Panią kochamy i pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapewne do tej pory Twój katar odszedł w siną dal, ale na przyszłość mogę podzielić sie sposobem, który właśnie praktykuję. Sól fizjologiczna, którą za grosze dostaniesz w małych plastikowych ampułkach w aptece. Układam się na kanapie, zadzieram nos do góry i wlewam. Spływa niemile do gardła, ale podobno dostaje się też do zatok, a przy okazji wszystko odkaża i opłukuje, rozrzedza też wydzielinę i łatwiej wydmuchać zatkany nos. Stosuję od dwóch dni i skutkuje rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katar odesłałam do innej galaktyki :D Sposób wykorzystam - dzięki Łapko :)

      Usuń
  13. no piękne płomyczki, piękne!
    na ścianie ilustratorów w Łodzi zgarnęłam wizytówkę twą ale z boskimi świnkami! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehehe! A niech Ci na zdrowie wyjdzie - tę lubię najbardziej :DDDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń