Strasznie się zaziębiłam.
Siedzę w domu i przeżywam męki. Wszędzie walają się chusteczki do nosa, a mój organ powonienia zaczął przypominać okazały pomidor. Od ciągłego wycierania, jutro, będzie przypominał łuszczącą się czerwoną cebulę.
I gardło mnie strasznie boli.
I oczy mnie szczypią.
I gadać nie mogę, i nos mam zatkany i ciągle boli mnie głowa.
Fajnie tylko, że na orzechu pod oknem przesiadują dzięcioły i sikorki. Czasem widuję malutkiego strzyżyka :D A najfajniej, że w tym roku znowu odwiedzają drzewo wiewiórki :D Wybierają spomiędzy liści, z płaskiego dachu szopki, orzechy i wynoszą je do gniazd, powiewając rdzawymi ogonami. Chyba mieszkają na świerkach sąsiada :)
Niech sobie będą te świerki jeśli mogę mieć za sąsiadki wiewiórki. Dzięki nim jesień nie jest taka maniakalno-depresyjna :)
Hm - jak to jednak dobrze być "śmieciugą" :DDDDDDDDD Te kasztanowcowe liście tak sobie czekały, czekały, a teraz mogę je wynieść w końcu na kompost :DDDDDDDDDDDDDD
Kasiu - przesympatyczne te Twoje "kasztanowcowe" rudzielce :-) cudny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie :-) pozdrawiam i życzę zdrówka!!! :-)
OdpowiedzUsuńKasiu - dzięki :DDDDDDD
UsuńJak zwykle, w konfrontacji z twoją sztuką, czuję się niedouczona i niedotalenciana :P
OdpowiedzUsuńLeż w łóżku i kuruj się ;) Polecam pić kropelki z jeżówki - ja w zeszłym roku przeżyłam tylko dzięki temu specyfikowi.
Lidka - będę się kurować. Pokuruję się naleweczką. Albo herbatką z czymś dobrym w w środku. I tranem. I zasmażką :DDDDDDDD
UsuńA Ty się nie czuj niedouczona - to ja powinnam,a już wcale nie czuj się niedotalenciona :DDDDDDD
Herbatka nie z czymś, tylko z nalewką z jeżówki ;)
UsuńKasiu, Ty dla mnie stanowisz niedościgniony wzór ilustratorski. Pocieszam się tylko myślą, że praktyka czyni mistrza i kiedyś osiągnę Twój poziom (albo coś w pobliżu).
Przesłodkie :). Ta w prawym dolnym rogu to, jak rzekł byl jeden komentator sportowy o pewnej biegaczce, moja faworyta jest :)))).
OdpowiedzUsuńZdrowiej!
Ona wygląda jak mały, rudy Hatifnat :DDDDDDDDDD Też ją lubię :DDDD - dzięki:DDDDD Idę zdrowieć - znaczy zaaplikować sobie naleweczkę :DDDDDDDDD
UsuńKasiu, a mi się marzy taka przyrodnicza książka z wierszykami i Twoimi ilustracjami :)
OdpowiedzUsuńKasiu wiewóry fajowe! jak tak okolice swoje opisujesz, to zupełnie jak byśmy sąsiadkami były:) a tu kilosów tyle;)
OdpowiedzUsuńzdrówko naleweczką,
am
Majac tak slodkie wiewiorki pod nosem to chyba szybko ten czerwony nos wyleczy sie z przeziebienia :-). Oczywiscie tego Tobie bardzo zycze. A sam rysunek jest uroczo figlarny.
OdpowiedzUsuńNo i znowu nie moge odpowiadać na komentarze - trudno.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - przyrodnicza mówisz? Noooo - byłoby faaaaaaaaajnie :DDDDDDDDDDD
anitamm - się pozdrowiłam :DDDDDDDDD Przez chwilę było duuuuuuuuużo lepiej :DDDDDDDDDD Postawiłam sobie taką specjalną nalewkę na sosnowych pędach i cześć z niej jest słodka jak ulep :DDDDDDDD W zasadzie to prawie syrop - baaaaaaaaardzo zdrowa - przepijam do Ciebie :DDDDDDDDD
Rafał - dzięki :DDDDDDDDDD Miałam wizję: ja z rudymi wąsiskami :DDDDDDDDDDDDDDDDD Zaraz się lepiej poczułam :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD
ojejjjj! wspaniałe wiewiórki! zdrowiej kochana Kasiu!
OdpowiedzUsuńJ
Dzięki dotblog :DDDD Bardzo się staram, jakkolwiek gardło nie daje mi zapomnieć, że dobrymi chęcuiami jest wybrukowane piekło :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPani Kasiu,
OdpowiedzUsuńja krótko: kocham Panią!
W imieniu własnym, Pana Kuleczki i całej reszty to piszę.
Panie Wojciechu - przez półtorej doby myślałam co mam napisać i ............ nic nie wymyśliłam :DDDDDDDDDDDDD Ale wiem na pewno, że to przez ten nos :DDDDDDD Wprawdzie pierwsza odpowiedź jaka mi się wykluła to było: Ciiiiiicho, wieeem! :DDDDD ale ani Pan Eliza, ani ja Sułek :DDDDDDDDDDDDDD W dodatku (w przeciwieństwie do Sułka) pałam gorącym afektem do Pana i Pana książek :DDDDDDD
UsuńO matko - napisałam to!!!!! :DDDDD
No to jesteśmy kwita :D
UsuńAle może kiedyś będę miał okazję osobiście. Więc proszę się mieć na baczności.
Ha - i vice versa :DDDDDD
Usuńdawno się tak nie uśmiałyśmy! I my Panią kochamy i pozdrawiamy! :)
OdpowiedzUsuńHAHAHA! Na zdrowie niech Wam śmiech wyjdzie :DDDDDD
UsuńZapewne do tej pory Twój katar odszedł w siną dal, ale na przyszłość mogę podzielić sie sposobem, który właśnie praktykuję. Sól fizjologiczna, którą za grosze dostaniesz w małych plastikowych ampułkach w aptece. Układam się na kanapie, zadzieram nos do góry i wlewam. Spływa niemile do gardła, ale podobno dostaje się też do zatok, a przy okazji wszystko odkaża i opłukuje, rozrzedza też wydzielinę i łatwiej wydmuchać zatkany nos. Stosuję od dwóch dni i skutkuje rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńKatar odesłałam do innej galaktyki :D Sposób wykorzystam - dzięki Łapko :)
Usuńno piękne płomyczki, piękne!
OdpowiedzUsuńna ścianie ilustratorów w Łodzi zgarnęłam wizytówkę twą ale z boskimi świnkami! :)
Hehehehehe! A niech Ci na zdrowie wyjdzie - tę lubię najbardziej :DDDDDDDDDDDDDDDD
Usuń