niedziela, 23 stycznia 2011

Ding - deng - dong

Zakochał się w maupie!  - śpiewał z zacięciem jeden kolega.

Ja się w maupie nie zakochałam, za to w ramach odpoczynku od malowania............. malowałam :DDDDDDDDDDDD

Od półtora miesiąca prawie nie wychodziłam z domu i niemal nie wstawałam z krzesła - odwłok mi się uhodował jak pszczelej królowej, a mój mózg przypomina kulę bilardową: jest kompletnie gładki - żadnych zwojów :DDDDDDDDDDDDDDDD 

Wynikiem tego stanu rzeczy był spontaniczny nalot na sklep dla plastyków i nabycie zamiast farb - farb. Tyle, że te ostatnio kupione są do ceramiki :DDDDDDDDDD Jakoś do głowy mi nie przyszło, że bywam bardzo monotematyczna :DDDDDDDDDD Mąż popatrzył na mnie dziwnie :DDDDDDDDD

W domu stwierdziłam brak czegoś co byłoby godne ozdobienia i, jak zwykle, uszczupliłam stan domowego porcelitu :DDDDDDDDDD Czyli IKEA rządzi - będę musiała kupić talerze, bo w świetle licznych a częstych odwiedzin "starających", brak zastawy bywa "totalnym obciachem".

No chyba, że "starający" zdzierżą radosną terapię zajęciową potencjalnej teściowej :DDDDDDDDD


Umpa - umpa  :DDDDDDD

Jedyną skazą na mojej silnie rozradowanej, a niezbyt fachowej działalności (nie umiem zrobić tak, żeby się nie robiły bąble na farbie - dlatego małpa ma pryszcze -  i takie mazy od pędzla) jest odkrycie, że powyższy produkt nie nadaje się do użycia w celu spożycia - farby, mimo, że wypalone wg przepisu, złażą :((((.

I JESZCZE ZNOWU PRZEPRASZAM, ŻE NIE ODPISUJĘ - WYBACZCIE - zarobiona byłam.

14 komentarzy:

  1. Ciepło, miło, niebo, raj,
    Małpa / ewentualnie maupa/ myśli: w to mi graj!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!! Beatto - dzięki - ni czorta nie mogę sobie przypomnieć co było w tej piosence kolegi, ale Twoj dalszy ciąg jest bomba :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... A jakich farb używasz? Najlepsze są chyba Pebeo, choć z tego co wiem, chwilowo w sklepach jest na nie deficyt. A farba pienić się może od pędzla - spróbuj użyć innego. Co do muźnięć, to już wyższa szkoła jazdy :P Najlepiej nakładać farby pewnym ruchem i szybko... albo pokochać muzgi XD

    Ale i tak jest pięknie ^_^

    P.S. Jak tam książka o malowaniu chińską metodą?

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Driado - kupiłam pierwsze lepsze, które stały na półce - Marabu :D. Farba sie nie pieni od pędzla - nie do końca, ale już wiem dlaczego. A maźnięcia i tak będą - nie przeskoczę :D Muszę przyjąć do wiadomości, że tak ma być i już , albo będę szkliwić :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka doszła - ale nie mam kiedy do niej zajrzeć :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jednak jesteś z tych świętych Kasiek. Nieświęte talerzami rzucają.
    Co do piosenki, mój Tato też ją podśpiewywał przy goleniu, ale przerywał, gdy ja lub siostra pojawiałyśmy się na radarze. Pamiętam tylko, że małpa jego też i on całował ją po (w ty miejscu Tato bardzo głośno wydzierał się PO GŁOWIE... i to był w2ielki finał koncertu :-(

    OdpowiedzUsuń
  7. Gwoli ścisłości - i mnie się czasem zdarzało rzucać zastawą stołową albo słoikami wecka :DDDDDDDDDDDD Widać Kaśki mają naturę dualną: katharos z katharsis :DDDDDDDDDDDDDD

    Nie mogłam sobie przypomnieć jak to tam było z tą piosenką i pogrzebałam w necie: znalazłam resztę, ale jest silnie niecenzuralna :DDDDDDDDDDDD O ile pierwsza zwrotka opowiada o całowaniu pleców poniżej nerek, to kolejne opiewają tatuaże w niekoniecznie reprezantatywnym miejscu męskiej anatomii :DDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja już wiem, dlaczego mój Szanowny Rodzic przerywał w tym miejscu.... Nasza dziecięca intuicja słusznie podpowiadała, że dalej mogło być jeszcze ciekawiej....
    Swoją drogą z mego Taty niezłe ziółko (no, ale skoro się studiowało w Krakowie w czasach, gdy - cytuję Tatę - Ptaszyn Wróblewski był bez brody, pijało ze Skrzyneckim, kumplowało z Bursą, to się nie mogło ziółkiem nie być).
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  9. Tatowie już jakoś tak mają, że w okresie "przedojcowskim" bywają często niezłymi egzemplarzami. Zresztą później też nimi są tylko tak jakoś bardziej undegroundowo :DDDDDDDD co czasem daje niezwykłe efekty ( http://mama3swinek.blogspot.com/2009/06/spiewannie-w-wannie-d.html oraz jako ciąg dalszy http://mama3swinek.blogspot.com/2009/08/epopeja-kapielowa-d.html ) - miłej lektury :DDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekturę zaliczyliśmy. :DDDDDDD
    Oto dowód:

    Jak się w Biebrzy wytaplało,
    jednej wanny było mało,
    a że mydło chłopu szkodzi,
    poezją to wynagrodził.

    (My tradycji staropolskiej
    reguł się trzymamy,
    starczy jeśli raz do roku
    chłop jest wykąpany!)

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Go i Rado - prześlicznie ;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    Dziękuję :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    Pomylone Gary - witajcie DDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  12. chcąc szanować tradycyję,
    wszak w oczkowym wieku żyję,
    i z kierunkiem diabolicznych
    nowych trendów higienicznych
    ilość mych kąpieli z mydłem
    podwoiłem w ciągu roku
    z jednej do dwóch

    Prawda oczywista cała -
    rzadkie mycie silniej działa!

    :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ech, szkoda, że daleko... Przydało by się porządne ognicho. Stanęlibyśmy w "poetyckie" szranki.
    :DDDDDD
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń