Zakochał się w maupie! - śpiewał z zacięciem jeden kolega.
Ja się w maupie nie zakochałam, za to w ramach odpoczynku od malowania............. malowałam :DDDDDDDDDDDD
Od półtora miesiąca prawie nie wychodziłam z domu i niemal nie wstawałam z krzesła - odwłok mi się uhodował jak pszczelej królowej, a mój mózg przypomina kulę bilardową: jest kompletnie gładki - żadnych zwojów :DDDDDDDDDDDDDDDD
Wynikiem tego stanu rzeczy był spontaniczny nalot na sklep dla plastyków i nabycie zamiast farb - farb. Tyle, że te ostatnio kupione są do ceramiki :DDDDDDDDDD Jakoś do głowy mi nie przyszło, że bywam bardzo monotematyczna :DDDDDDDDDD Mąż popatrzył na mnie dziwnie :DDDDDDDDD
W domu stwierdziłam brak czegoś co byłoby godne ozdobienia i, jak zwykle, uszczupliłam stan domowego porcelitu :DDDDDDDDDD Czyli IKEA rządzi - będę musiała kupić talerze, bo w świetle licznych a częstych odwiedzin "starających", brak zastawy bywa "totalnym obciachem".
Umpa - umpa :DDDDDDD
Jedyną skazą na mojej silnie rozradowanej, a niezbyt fachowej działalności (nie umiem zrobić tak, żeby się nie robiły bąble na farbie - dlatego małpa ma pryszcze - i takie mazy od pędzla) jest odkrycie, że powyższy produkt nie nadaje się do użycia w celu spożycia - farby, mimo, że wypalone wg przepisu, złażą :((((.
I JESZCZE ZNOWU PRZEPRASZAM, ŻE NIE ODPISUJĘ - WYBACZCIE - zarobiona byłam.
Ciepło, miło, niebo, raj,
OdpowiedzUsuńMałpa / ewentualnie maupa/ myśli: w to mi graj!;)
HAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!! Beatto - dzięki - ni czorta nie mogę sobie przypomnieć co było w tej piosence kolegi, ale Twoj dalszy ciąg jest bomba :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńHmmm... A jakich farb używasz? Najlepsze są chyba Pebeo, choć z tego co wiem, chwilowo w sklepach jest na nie deficyt. A farba pienić się może od pędzla - spróbuj użyć innego. Co do muźnięć, to już wyższa szkoła jazdy :P Najlepiej nakładać farby pewnym ruchem i szybko... albo pokochać muzgi XD
OdpowiedzUsuńAle i tak jest pięknie ^_^
P.S. Jak tam książka o malowaniu chińską metodą?
Hej Driado - kupiłam pierwsze lepsze, które stały na półce - Marabu :D. Farba sie nie pieni od pędzla - nie do końca, ale już wiem dlaczego. A maźnięcia i tak będą - nie przeskoczę :D Muszę przyjąć do wiadomości, że tak ma być i już , albo będę szkliwić :DDDDDD
OdpowiedzUsuńKsiążka doszła - ale nie mam kiedy do niej zajrzeć :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńJednak jesteś z tych świętych Kasiek. Nieświęte talerzami rzucają.
OdpowiedzUsuńCo do piosenki, mój Tato też ją podśpiewywał przy goleniu, ale przerywał, gdy ja lub siostra pojawiałyśmy się na radarze. Pamiętam tylko, że małpa jego też i on całował ją po (w ty miejscu Tato bardzo głośno wydzierał się PO GŁOWIE... i to był w2ielki finał koncertu :-(
Gwoli ścisłości - i mnie się czasem zdarzało rzucać zastawą stołową albo słoikami wecka :DDDDDDDDDDDD Widać Kaśki mają naturę dualną: katharos z katharsis :DDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNie mogłam sobie przypomnieć jak to tam było z tą piosenką i pogrzebałam w necie: znalazłam resztę, ale jest silnie niecenzuralna :DDDDDDDDDDDD O ile pierwsza zwrotka opowiada o całowaniu pleców poniżej nerek, to kolejne opiewają tatuaże w niekoniecznie reprezantatywnym miejscu męskiej anatomii :DDDDDDDDDDDDDDDD
To ja już wiem, dlaczego mój Szanowny Rodzic przerywał w tym miejscu.... Nasza dziecięca intuicja słusznie podpowiadała, że dalej mogło być jeszcze ciekawiej....
OdpowiedzUsuńSwoją drogą z mego Taty niezłe ziółko (no, ale skoro się studiowało w Krakowie w czasach, gdy - cytuję Tatę - Ptaszyn Wróblewski był bez brody, pijało ze Skrzyneckim, kumplowało z Bursą, to się nie mogło ziółkiem nie być).
Pozdrowionka
Tatowie już jakoś tak mają, że w okresie "przedojcowskim" bywają często niezłymi egzemplarzami. Zresztą później też nimi są tylko tak jakoś bardziej undegroundowo :DDDDDDDD co czasem daje niezwykłe efekty ( http://mama3swinek.blogspot.com/2009/06/spiewannie-w-wannie-d.html oraz jako ciąg dalszy http://mama3swinek.blogspot.com/2009/08/epopeja-kapielowa-d.html ) - miłej lektury :DDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńLekturę zaliczyliśmy. :DDDDDDD
OdpowiedzUsuńOto dowód:
Jak się w Biebrzy wytaplało,
jednej wanny było mało,
a że mydło chłopu szkodzi,
poezją to wynagrodził.
(My tradycji staropolskiej
reguł się trzymamy,
starczy jeśli raz do roku
chłop jest wykąpany!)
Buziaki
cudno-kraśnie ;)
OdpowiedzUsuńGo i Rado - prześlicznie ;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńDziękuję :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Pomylone Gary - witajcie DDDDDDDDDDDDDDD
chcąc szanować tradycyję,
OdpowiedzUsuńwszak w oczkowym wieku żyję,
i z kierunkiem diabolicznych
nowych trendów higienicznych
ilość mych kąpieli z mydłem
podwoiłem w ciągu roku
z jednej do dwóch
Prawda oczywista cała -
rzadkie mycie silniej działa!
:)
Ech, szkoda, że daleko... Przydało by się porządne ognicho. Stanęlibyśmy w "poetyckie" szranki.
OdpowiedzUsuń:DDDDDD
Serdeczności