czwartek, 13 lutego 2014

Makatka

Zrobiłam paskudny projekt.

Ale tło do niego ładne było. Niebieściutkie. Z jaśniejszymi i ciemniejszymi mazami. I z dwoma jasnymi plamami powstałymi w wyniku nieskoordynowanego chlupnięcia wodą z pędzla.

Tak sobie leżała ta kartka i ładnie do mnie mrugała tą niebieskością, to się pobawiłam :DDDD Ponieważ zawsze, ale to zawsze odkąd pamiętam, marzyłam o makatce z jeleniem na rykowisku albo z łabędziami i biuściastymi nimfami, to sobie machnęłam własną wersję upragnionej ozdoby ściennej :DDDDD

Księżyce się lekko rozjechały, ale wolno mi :DDD To te chlupnięcia :DDDDD



Może pewnego pięknego dnia ktoś zapisze mi w spadku jelenia na rykowisku albo cycate rusałki? Mam nadzieję :) Mogą być nawet nadgryzione przez mole. Tyle tylko, że wtedy zostanę bezdomną istotą z makatką, bo Szanowny Małżonek nie zdzierży :DDDDDD

6 komentarzy:

  1. Jelenie .... moze i ladne, ale ta Twoja jest wprost przepiekna!!!
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. Miszczu tu mój nieskoordynowanego chlupnięcia wodą z pędzla! Wielbię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumienię się okrutnie - pąsem się wręcz oblewam :DDDDDDD Dziękuję i całuję :DDDDD

      Usuń
  3. Cudna wprost! Wzdłuż i wszerz też!

    OdpowiedzUsuń