Lubię strasznie "Krrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy" - sobie zajrzyj tutaj: http://mama3swinek.blogspot.com/2010/01/gawronie-ja-cie-lubie-ty-mnie-d.html i tutaj: http://mama3swinek.blogspot.com/2010/01/oczekiwanie.html Tam są gawrony wprawdzie, a nie kruki, ale zawszeć to krukowate :DDDDDDDDDDDD
To prawda - są niezwykłe :D Kiedyś, w Bieszczadach, patrzyłam bardzo długo jak stado kruków - jakieś 6-8 ptaków - bawiło się w powietrzu gałązką. Rzucały ją do siebie jak dzieci piłkę, jeden upuszczał, a reszta ścigała się kto pierwszy doleci i złapie :DDDDDDD Potem zwyciężca z wielkim krzykiem i radością zataczał triumfalne kręgi i zabawa zaczynałą się od nowa :DDDDD U nas na poligonie też są, ale trudno je znaleźć, a co dopiero obserwować - unikają ludzi jak ognia.
Mistrzostwo świata we wronach i innych gawronikach! Też ich lubię. I kruków - tych czasem słyszę na grzybozbieraniu (o trochę innej porze roku raczej) - rzadziej uda się zobaczyć, zwłaszcza, że trzeba uważać, coby się przy tym nie wywalić, a o drzewa nie poobijać.
Janie - bardzo się cieszę, że także darzysz krukowate sympatią :DDDDDDDDDDD Nie rozumiem dlaczego one mają takie fatalne konotacje w naszej kulturze? Chyba przez Żeromskiego? :DDDDDDDDDDD A może dlatego, że czarne? Chociaż to jest akurat bardzo względne - pod każdym kątem mają przecież inny kolor.
nie wiem ? u mnie od kilku lat nie ma krukowatych ani sikorek / dawniej było bardzo dużo. pozostały wróble i dwa kosy ,latem stado szpaków. słoninka wisi a sikorek nie ma :/
Di - w zasadzie nie wiem co Ci napisać. Wydaje mi się, że ptaki po prostu zmieniają miejsca, w ktorych zakładają kolonie. Pewnie z różnych, czasem tylko sobie znanych, powodów. U mnie krukowatych nie ma prawie wcale - poza srokami, ale tych w tym roku też jak na lekarstwo. Dwie ulice dalej, w strone szosy - jest ich cała masa. Za to sikor, rudzików - mnóstwo. Kiedyś przylatywały wróble mazurki, a w tym roku pojawiają się rzadko. Za to przylatuje grubodziób. Itd. itp. Chyba trzena otwierać szeroko oczy i przyglądać się temu co jest teraz - w przyszłym roku, za dwa lata, może się to całkowicie zmienić :)
Tak jest, za ptokami nie nadążysz... Parę lat temu w naszym drzewostanie zaokiennym buszowały np. kwiczoły - ostatnio ich cóś nie ma, za to raz się zjawiło stadko jemiołuszek, innego roku zjawiły się dzwońce, potem znowu znikły.
Kruk u mnie budzi bardzo pozytywne odczucia. Pierwsze bliskie spotkanie (na wyciągnięcie ręki) miałem tutaj TUTAJ. Polecam to miejsce na południowy wypad. Zaskoczeni byliśmy bogactwem dźwięków, które emitował ptak. Przy okazji zatańczył dla nas. Nie wiem czy jest stałym gościem, czy wpadł się podleczyć. Jeśli gościsz Kasia sójki na działce... to masz krukowate. Nie sądzę, abym Cię zaskoczył tym odkryciem, ja właśnie się dowiedziałem... Pozdr. Seba G.
Uwielbiam! Wysypuję im rozłupane orzechy do doniczki na balkonie (kawkom, bo gawron to na balkonie nie siada). Mam wówczas nalot, jak w "Ptakach" Hitchcocka. Krukowate to mądrale jak mało które. Świadczy o tym chociażby to, że się bawią (m.in. tak, jak Kasia napisała wyżej) i kombinują ogólnie. A tu fajny film o mądralach krukach: FILM
Ba! Kruki, owszem,SĄ piękne! Cóż, kiedy u nas od dobrych kilku lat jest ich dużo za dużo. Znikają za to myszołowy, jastrzębie i drobne zwierzątka naziemne. Sam widziałem kilka razy powietrzne walki kruków z jastrzębiem czy myszołowem. Kruki walczą całą grupą, reszta najwyżej parą. Piękne to jest, owszem, ale z ręką na sercu przyznam się, że kiedy czasem o znmierzchu usłyszę w lesie strzały, a po chwili widzę jak z wielu kilometrów wieczornego nieba z krakaniem zlatują się kruki... po dwa... po jednym... to robi mi się trochę nieswojo. Tak samo jak kiedy słyszę wilcze wycie.:D Atawizm. Pzdr.
Co to znaczy, że jakiejś zwierzyny jest za dużo? Jest jej tyle, na ile warunki pozwalają. A jak słyszę strzały w lesie, to najchętniej bym zobaczył sępy zlatujące się do zwłok skur... , który się właśnie był sam postrzelił.
AD JAN RUSNOK "Co to znaczy, że jakiejś zwierzyny jest za dużo?" To znaczy, że obcując z dziką przyrodą od dziecka przywykłem do różnorodności i niebo wypełnione samymi krukami wydaje mi się przerażające. (Myszołowy są moim zdaniem, po orlikach i puchaczach najpiękniejszymi drapieżnikami nieba, a kruki je wypierają). To, że nazywasz strzelacza "skur..." ma zapewne jakieś terapeutyczne znaczenie dla Ciebie. Ja sam nie strzelam i nie zamierzam strzelać, ale tęsknię za myszołowami.Reasumując: Chyba trochę nawet zazdroszczę Ci wiary w to, że można zostawić przyrodę samej sobie i kosztem kilkudziesięciu rodzimych gatunków przy "0" ingerencji człowieka doprowadzić za x lat do równowagi biologicznej. A także na tyle zdecydowanych przekonań i niezwykłej odwagi w ich głoszeniu, które pozwalają Ci poniewierać całą masą nieznanych Ci kompletnie ludzi. Chyba zazdroszczę... Kasia, niezmiennie buziaki. :D
:D Kasiu, ja to oddana jestem zwierzakom wszelakim i czasami wścieka mnie myśl, że się tak rozpanoszyliśmy na tej ziemi niecnie ( jako gatunek) siejąc spustoszenie... Kruki uwielbiam, tak jak i dziki... nawet miałam zaprzyjaźnioną loszkę vel Krzywy Ryjek, cudne i wdzięczne stworzenie:D Pozdrawiam cieplutko:D
Do "Go i Rado Barłowscy" - Nie napisałem nic o "0" igerencji - sprawdziłem - nie ma. Wyraziłem natomiast niechęć do ludzi, którzy strzelają po lasach. Robią to oni, uważam, wyłącznie dla własnej satysfakcji, a w głoszone przez nich czasem wzniosłe intencje wierzę słabo. Innymi słowy - dla ludzi, którzy uważają, że odstrzałem da się naprawić cokolwiek, co się wcześniej w przyrodzie popsuło szacunku nie mam.
Kochani - widzę, że dyskusja potoczyła się pięknie bez mojego udziału :D Jak zauważyła Agata :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD Mówiąc prawdę nie spodziewałam się aż takiego odzewu na plamę czarnego tuszu :DDDDDDDDDDDDDD Peninio - witaj :D
Kasiu - stop - nie jestem genialna - ja się tylko doskonale bawię przy niektórych pracach - ta sprawiła mi masę radochy :DDDDDDDDDDDDDDD Ale pięknie dziękuję za miłe słowa :D
Sama nie wiem co mam tu napisać - zawsze miałam problem z werbalnym określeniem własnej osoby. No, po prostu, jestem jaka jestem. Może ktoś, kto kiedyś tu trafi będzie umiał powiedzieć lepiej ode mnie o mnie:). To, że w ogóle zaczęłam prowadzić bloga, to jakiś cud - zwłaszcza dla mnie :) Pewnie będę miała długie przerwy w pisaniu, albo w ogóle go zaniecham, ale póki co postaram się fajnie pobawić.
Wszystkie obrazki, które tu umieszczam czyli zdjęcia, rysunki, robótki są mojego autorstwa. Jeśli umieszczę coś nieswojego, to o tym poinformuję. Hough.
Proszę też o uszanowanie moich praw autorskich i niezamieszczanie wyżej wspomnianych prac w sobie znanych miejscach bez zaznaczenia kto jest autorem i skąd pochodzi obrazek.
a czy ja mogę poprosić o coś optymistycznego?
OdpowiedzUsuńproszę!
A może być powtórka z rozrywki? :DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńnie. dawaj coś nowego :DDD
OdpowiedzUsuńmoże, może...
byle było słonecznie, ciepło i radośnie.
Łomatko - ale mi zadajesz :DDDDDDDDDDDD To trzeba moment poczekać :DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPoczekasz?
tak. poczekam.
OdpowiedzUsuńwarto :D
ALE PIĘKNA, MOKRA KRRRRAAAAA! :D
OdpowiedzUsuń:DDDDDDDD
OdpowiedzUsuńLubię strasznie "Krrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy" - sobie zajrzyj tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://mama3swinek.blogspot.com/2010/01/gawronie-ja-cie-lubie-ty-mnie-d.html
i tutaj:
http://mama3swinek.blogspot.com/2010/01/oczekiwanie.html
Tam są gawrony wprawdzie, a nie kruki, ale zawszeć to krukowate :DDDDDDDDDDDD
Cudny... uwielbiam krukowate,,,to mądrale:D
OdpowiedzUsuńTo prawda - są niezwykłe :D Kiedyś, w Bieszczadach, patrzyłam bardzo długo jak stado kruków - jakieś 6-8 ptaków - bawiło się w powietrzu gałązką. Rzucały ją do siebie jak dzieci piłkę, jeden upuszczał, a reszta ścigała się kto pierwszy doleci i złapie :DDDDDDD Potem zwyciężca z wielkim krzykiem i radością zataczał triumfalne kręgi i zabawa zaczynałą się od nowa :DDDDD U nas na poligonie też są, ale trudno je znaleźć, a co dopiero obserwować - unikają ludzi jak ognia.
OdpowiedzUsuńoddalas nature ptaka!:D
OdpowiedzUsuńHa - on ma kumpli :DDDDDDDDDDDDDDDDD Ale pokażę ich trochę później - też są tacy........ ptasi? :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata we wronach i innych gawronikach! Też ich lubię. I kruków - tych czasem słyszę na grzybozbieraniu (o trochę innej porze roku raczej) - rzadziej uda się zobaczyć, zwłaszcza, że trzeba uważać, coby się przy tym nie wywalić, a o drzewa nie poobijać.
OdpowiedzUsuńJanie - bardzo się cieszę, że także darzysz krukowate sympatią :DDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego one mają takie fatalne konotacje w naszej kulturze? Chyba przez Żeromskiego? :DDDDDDDDDDD A może dlatego, że czarne? Chociaż to jest akurat bardzo względne - pod każdym kątem mają przecież inny kolor.
nie wiem ? u mnie od kilku lat nie ma krukowatych ani sikorek / dawniej było bardzo dużo. pozostały wróble i dwa kosy ,latem stado szpaków. słoninka wisi a sikorek nie ma :/
OdpowiedzUsuńDi - w zasadzie nie wiem co Ci napisać. Wydaje mi się, że ptaki po prostu zmieniają miejsca, w ktorych zakładają kolonie. Pewnie z różnych, czasem tylko sobie znanych, powodów. U mnie krukowatych nie ma prawie wcale - poza srokami, ale tych w tym roku też jak na lekarstwo. Dwie ulice dalej, w strone szosy - jest ich cała masa. Za to sikor, rudzików - mnóstwo. Kiedyś przylatywały wróble mazurki, a w tym roku pojawiają się rzadko. Za to przylatuje grubodziób. Itd. itp. Chyba trzena otwierać szeroko oczy i przyglądać się temu co jest teraz - w przyszłym roku, za dwa lata, może się to całkowicie zmienić :)
OdpowiedzUsuńTak jest, za ptokami nie nadążysz... Parę lat temu w naszym drzewostanie zaokiennym buszowały np. kwiczoły - ostatnio ich cóś nie ma, za to raz się zjawiło stadko jemiołuszek, innego roku zjawiły się dzwońce, potem znowu znikły.
OdpowiedzUsuńKruk u mnie budzi bardzo pozytywne odczucia. Pierwsze bliskie spotkanie (na wyciągnięcie ręki) miałem tutaj TUTAJ. Polecam to miejsce na południowy wypad. Zaskoczeni byliśmy bogactwem dźwięków, które emitował ptak. Przy okazji zatańczył dla nas. Nie wiem czy jest stałym gościem, czy wpadł się podleczyć. Jeśli gościsz Kasia sójki na działce... to masz krukowate. Nie sądzę, abym Cię zaskoczył tym odkryciem, ja właśnie się dowiedziałem... Pozdr. Seba G.
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Wysypuję im rozłupane orzechy do doniczki na balkonie (kawkom, bo gawron to na balkonie nie siada). Mam wówczas nalot, jak w "Ptakach" Hitchcocka. Krukowate to mądrale jak mało które. Świadczy o tym chociażby to, że się bawią (m.in. tak, jak Kasia napisała wyżej) i kombinują ogólnie.
OdpowiedzUsuńA tu fajny film o mądralach krukach: FILM
Ba! Kruki, owszem,SĄ piękne! Cóż, kiedy u nas od dobrych kilku lat jest ich dużo za dużo. Znikają za to myszołowy, jastrzębie i drobne zwierzątka naziemne. Sam widziałem kilka razy powietrzne walki kruków z jastrzębiem czy myszołowem. Kruki walczą całą grupą, reszta najwyżej parą. Piękne to jest, owszem, ale z ręką na sercu przyznam się, że kiedy czasem o znmierzchu usłyszę w lesie strzały, a po chwili widzę jak z wielu kilometrów wieczornego nieba z krakaniem zlatują się kruki... po dwa... po jednym... to robi mi się trochę nieswojo. Tak samo jak kiedy słyszę wilcze wycie.:D Atawizm. Pzdr.
OdpowiedzUsuńSkurczykruk jak żywy, tfu, jak malowany, chciałam napisać.
OdpowiedzUsuńCo to znaczy, że jakiejś zwierzyny jest za dużo? Jest jej tyle, na ile warunki pozwalają. A jak słyszę strzały w lesie, to najchętniej bym zobaczył sępy zlatujące się do zwłok skur... , który się właśnie był sam postrzelił.
OdpowiedzUsuńAD JAN RUSNOK "Co to znaczy, że jakiejś zwierzyny jest za dużo?" To znaczy, że obcując z dziką przyrodą od dziecka przywykłem do różnorodności i niebo wypełnione samymi krukami wydaje mi się przerażające. (Myszołowy są moim zdaniem, po orlikach i puchaczach najpiękniejszymi drapieżnikami nieba, a kruki je wypierają). To, że nazywasz strzelacza "skur..." ma zapewne jakieś terapeutyczne znaczenie dla Ciebie. Ja sam nie strzelam i nie zamierzam strzelać, ale tęsknię za myszołowami.Reasumując: Chyba trochę nawet zazdroszczę Ci wiary w to, że można zostawić przyrodę samej sobie i kosztem kilkudziesięciu rodzimych gatunków przy "0" ingerencji człowieka doprowadzić za x lat do równowagi biologicznej. A także na tyle zdecydowanych przekonań i niezwykłej odwagi w ich głoszeniu, które pozwalają Ci poniewierać całą masą nieznanych Ci kompletnie ludzi. Chyba zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńKasia, niezmiennie buziaki. :D
:D Kasiu, ja to oddana jestem zwierzakom wszelakim i czasami wścieka mnie myśl, że się tak rozpanoszyliśmy na tej ziemi niecnie ( jako gatunek) siejąc spustoszenie... Kruki uwielbiam, tak jak i dziki... nawet miałam zaprzyjaźnioną loszkę vel Krzywy Ryjek, cudne i wdzięczne stworzenie:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:D
Do "Go i Rado Barłowscy" - Nie napisałem nic o "0" igerencji - sprawdziłem - nie ma. Wyraziłem natomiast niechęć do ludzi, którzy strzelają po lasach. Robią to oni, uważam, wyłącznie dla własnej satysfakcji, a w głoszone przez nich czasem wzniosłe intencje wierzę słabo. Innymi słowy - dla ludzi, którzy uważają, że odstrzałem da się naprawić cokolwiek, co się wcześniej w przyrodzie popsuło szacunku nie mam.
OdpowiedzUsuńMoże trudno w to uwierzyć, ale za wronami też tęsknię...
OdpowiedzUsuńi zobacz Kasia - jeden obrazek a jaka dyskusja! no, no! to się nazywa siła przekazu! :D
OdpowiedzUsuńOch wspaniały!Piękny blog...ciesz się że mogłam tu dotrzeć:)Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńKochani - widzę, że dyskusja potoczyła się pięknie bez mojego udziału :D Jak zauważyła Agata :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD Mówiąc prawdę nie spodziewałam się aż takiego odzewu na plamę czarnego tuszu :DDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPeninio - witaj :D
Świetna praca. Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńKasiu - stop - nie jestem genialna - ja się tylko doskonale bawię przy niektórych pracach - ta sprawiła mi masę radochy :DDDDDDDDDDDDDDD Ale pięknie dziękuję za miłe słowa :D
OdpowiedzUsuń