...bo umarł, w wyniku wypadku, kolega - Artur Tabor.
No i jakoś nie mogę pisać więcej. Dopiero podpisywał nam swój album „Wisła”. Zresztą już napisali Jerzy i Agata. Co tu , zresztą dużo mówić: cieszę się, że mogłam poznać kogoś takiego jak Artur. To był prawdziwy zaszczyt.
I tyle.
Bardzo przykre, Kasiu. Czytałam o tym smutnym zdarzeniu u Marka. W takich chwilach uświadamiam sobie, że nie można pozwolić, by czas przeciekał nam przez palce. Trzeba żyć pełnią życia, spełniać swoje pasje i nie odkładać nic na później.
OdpowiedzUsuńUściski.
Miałem przyjemność spotkać Go w Słońsku. Kilka razy do Niego zadzwoniłem...
OdpowiedzUsuńTo ja pomilczę z Tobą...
OdpowiedzUsuń