Zmęczyłam się.
Zrobiłam sobie przerwę w pracy: smarowałam na świstku, na którym wcześniej sprawdzałam kolory farb. Mazałam i mazałam - fajnie było. Znikąd wylazł szary zając. Siedział i czekał.
Czasem zające spotykałam łażąc skrajem poligonu, niedaleko naszego domu. Na wiosnę urządzały sparringi, a latem przemykały z szelestem, niewidoczne, schowane w wysokiej trawie, rosnącej u stóp olbrzymich topól. Od wczesnej wiosny słychać było stamtąd szalone ptasie popisy, a w maju, w topolowych koronach, wilgi wyśpiewywały jak oszalałe. Masy srebrzystych listków szumiały jakby biły im brawa i błyskały, rzucając na piaszczystą drogę świetlne "zajączki".
Zając na skrawku papieru czekał aż ruszę odwłok z krzesła i wyjdę z domu. Wyszłam. Strasznie dawno nie wychodziłam. Podreptałam zwykłą drogą, wylazłam na górkę i zaklęłam brzydko: śliczne, szumiące topole zniknęły - wycięto je! Zostały pojedyncze smętne kikuty. I tak mi teraz źle i przykro.
Mam nadzieję, że jednak będę jeszcze słyszeć wilgi, a czasem spotkam walczące zające. I że ptasi drobiazg nie obrazi się na zawsze i jednak będzie mi robił pobudkę o trzeciej nad ranem.
Mówią, że nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci :)
Ja tam nie wiem co tam jeszcze w domu wysiadujesz ale to pięknie wysiedziane!
OdpowiedzUsuńDzięki Anita :) Ale sama przyznasz, że czasem trzeba ruszyć tyłek z krzesła :D
Usuńcudne! to jest cudne!
OdpowiedzUsuńspaceruj, maluj dalej i nie smuć się. w Twoim ogrodzie sporo jest miejsca dla ptaków.
i nie każ czekać nam do wiosny na Twoje nowe obrazy i słowa, dobra? :)
Dobrze, mamo ;DDDDD Postaram się :D
UsuńI dziękuję :* :)
I takie cudo Ci wychodzi ze zwyklego mazania po swistku? Mazaj wiecej, prosze! Piekne to jest przeciez, srebrne ksiezycowe swiatlo i rozkolysane cienie, bajka!
OdpowiedzUsuńTopoli szkoda, bardzo, u mnie w pracy akurat jedna firma po sasiedzku wycina piekne stare brzozy, które staly na granicy naszych terenów. Pelno w nich bylo wiewiórek zawsze i tez od razu pomyslalam o nich teraz. Nie bedzie juz obserwowania rudych ogonków smigajacych po pniach :(
Dobrze - będę mazać :) Lubię bezmyślnie robić plamy. Właściwie, to pół Bożego Narodzenia robiłam plamy: na papierze i na obrusie :D
UsuńSrebrne księżycowe światło? Coś mam na ten temat :)
Nie wiem dlaczego ludzie z takim zapałem niszczą i równają? I chyba nawet przestałam się już zastanawiać. Żal brzóz, żal topoli. Żal życia, które się w nich dzieje. Mnie ratuje jeszcze sąsiad: wzdłuż całego ogrodzenia posadził świerki: ohydne, olbrzymie, czarne, łysiejące i pozbawiające życia każdą roślinę jaką staram się posadzić po mojej stronie płotu (prawie wszystkie umierają z pragnienia). Nie lubię ich, bo są zagrożeniem dla naszego domu, przy każdym mocnym wietrze, a jednocześnie strasznie je kocham: są mieszkaniem dla całej masy ptaków i właśnie wiewiórek. Rude mieszkają u sąsiada, a nas odwiedzają, bo pod samym oknem rośnie orzech włoski :)
Topole białe, bo chyba o nich mówimy, mają szansę na szybkie odnowienie naturalne. OBY! Kupiłam "Kolorowy świat motyli". Wciąga! Dzięki!
OdpowiedzUsuńWiem, że za jakiś czas coś tam wyrośnie - jasne. Ale nie wiem czy ktoś nie zaplanował jakiejś budowy, drogi, albo innego horroru - mam nadzieję, że jednak nie, bo to skraj poligonu.
UsuńBardzo się cieszę, że "Motyle" Ci się podobają :D Dzięki :D
Hej ależ pięknie namazane. Pozdrawiam gorąco i wietrznie z zimnej ale jakze pieknej Islandii :*
OdpowiedzUsuńDzięki! A zorzę widziałaś? Marzę żeby kiedyś zobaczyć.
UsuńTylko dla zorzy tam pojechałam, gdy byłam dzieckiem zobaczyłam zdjęcie zorzy i wiedziałam że muszę ja zobaczyć że to są jakieś czary. Niestety nie udało się, ale zakochałam się w Islandii w jedzeniu, w ludziach, w krajobrazie a nawet w wietrze. Wrócę na dłużej i może wtedy się uda. No i wierzą w Elfy :)
UsuńBardzo trzymam kciuki, żebyś mogła tam jeszcze pojechać :) Może i mnie się kiedyś uda? Na razie podróżuję tylko po papierze :)
UsuńTopole mają najszybszy przyrost wśród drzew naszej strefy klimatycznej - do 2,5 metra na rok. A ile żyje zajączek i czy doczeka?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdzie inne, dobre do życia miejsce. Poligon jest wielki. Wszędzie głogi, wierzby, trawy. Bobry budują żeremia i zalewają olsy. Jesienią słyszę nocami jak jelenie ryczą z miłości. Nawet teraz słyszę jak pokrzykują żurawie - nie odleciały, było za ciepło. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko pas topól i nie ma o co rozdzierać szat, ale codziennie patrzę jak znikają kolejne zielone kępy: topole pod poligonem, wszystkie drzewa na ulicy niedaleko, bo ktoś wymyślił, że chodnik musi biec właśnie tam gdzie rosną. Wycięto już wszystkie drzewa na drodze krajowej, którą często jeżdżę. Wycięto cudowną topolową aleję w Poznaniu, którą pamiętam z dzieciństwa. A przecież kiedyś ktoś je sadził, bo były POTRZEBNE. I piękne. Ale mam uczucie, że ten ostatni argument nie robi na nikim wrażenia. Przecież gubią liście i jest nieporządek - lepiej posadzić wszędzie iglaki - będzie richtig-ordnung. I niestety ta "tujoza" jest zaraźliwa.
UsuńObrazek lasu i zajączka bardzo uroczy i tekst pięknie napisany, razem idealnie współgrają. Obserwuję ze zgrozą, jak tu w dolinie Mincio, przycinają rozrastające się morwy, tarninę, orzechy, czarny bez i inne, jakby przeszkadzało że zrobiły się okazalsze, bez pardonu przycinają wszystko co na ścieżkę rowerową choćby gałązką się wychyli, strzygą bezlitośnie i ogałacają z gałęzi. Powtórzę więc Twoje zapytanie: nie wiem dlaczego ludzie z takim zapałem niszczą i równają?
OdpowiedzUsuńChyba większość ludzi ma straszliwą, destrukcyjną potrzebę "uładzania" wszystkiego pod sznurek? W moim ogrodzie, na szczęście, wywalczyłam po latach całkiem duży obszar zakazany: nie wolno na niego wstępować z kosiarką. Porasta go głownie zdziczałe oregano, które zwiało z mojego ogródka ziołowego. Owadów jest tam tyle, że wszystko się rusza! Motyle, trzmiele, mrówki, wszelkie pszczoły, chrząszcze! Cudnie jest! I masy pasikoników i świerszczy grają przez całe noce.
UsuńJakiś czas temu, latem, sąsiadka zapytała mnie dlaczego u mnie taki.......... hałas? Najpierw nie wiedziałam o co chodzi, a potem zorientowałam się, że mówi o pasikonikach!