Siedziałam i nudziłam się. Haniebnie się nudziłam, bo musiałam czekać, a zabrane ze sobą książki już przyswoiłam. Przyswajałam kolejne "robale".
Ponieważ nie byłam pewna gdzie wetknęłam kluczyk do samochodu, zaczęłam grzebać w kieszeniach płaszcza. I znalazłam! Coś znacznie lepszego niż kluczyk do auta! Znalazłam żołędzie!
Kilka dni temu gdzieś łaziłam i one tak sobie leżały: piękne, błyszczące, w cudownie ciepłym, brązowym kolorze i w takich pięknych beretach :DDDDDD Nazbierałam pełną kieszeń i zapomniałam. Aż do dziś.
Wczoraj też przyswajałam "robale", a dokładniej obyczaje godowe Curculio glandium czyli ślicznego malutkiego chrząszczyka: słonika żołędziowca. Jedno jest pewne: po całym dniu spędzonym na przegryzaniu się, niczym samica słonika przez skorupkę żołędzia, przez atlasy i internety, miałam zryty mózg :DDDDD Nie byłam w stanie myśleć o niczym innym jak tylko o ryjkowcach. Ofiarą został Książę Małżonek. Zaatakowałam go podstępnie, kiedy siekał pietruszkę:
- Kochanie, a wiesz jakie sprytne są samiczki Curculio glandium?
- Yyyyyy? - Książę Małżonek wytrzeszczył na mnie bezbronnie oczęta. Nóż zawisł niebezpiecznie nad ukochaną dłonią (Książę Małżonek odpracowywał swój dyżur obiadowy).
- No wiesz - słonik żołędziowiec!
- No wiesz - słonik żołędziowiec!
Małżonek odetchnął i otarł pot z czoła.
- Bo wiesz, one mają takie długie ryje! I one, wiesz - tymi ryjami - ryją dziury w żołędziach. Ale czasem się na tych ryjach zawieszają i umierają. Ale warto wiesz? Bo one do tych dziur to składają jaja. A to rycie, to im z trudem przychodzi, bo ten ryj to się nie nadaje do rycia w twardym. Więc jak one - te samiczki - pracowicie ryją, to inne, leniwe samiczki, sobie czekają i jak ta dziura na jajeczka jest już gotowa, to te leniwe lecą do tych pracowitych i, no wiesz.... no, udają samczyki! - Mgliste spojrzenie Małżonka - No wiesz: te leniwe bzykają te pracowite! A te pracowite się wkurzają i uciekają, a wtedy te leniwe składają jajeczka do dziur tych pracowitych!
- Bo wiesz, one mają takie długie ryje! I one, wiesz - tymi ryjami - ryją dziury w żołędziach. Ale czasem się na tych ryjach zawieszają i umierają. Ale warto wiesz? Bo one do tych dziur to składają jaja. A to rycie, to im z trudem przychodzi, bo ten ryj to się nie nadaje do rycia w twardym. Więc jak one - te samiczki - pracowicie ryją, to inne, leniwe samiczki, sobie czekają i jak ta dziura na jajeczka jest już gotowa, to te leniwe lecą do tych pracowitych i, no wiesz.... no, udają samczyki! - Mgliste spojrzenie Małżonka - No wiesz: te leniwe bzykają te pracowite! A te pracowite się wkurzają i uciekają, a wtedy te leniwe składają jajeczka do dziur tych pracowitych!
- Sssssssssssssamice są wredne! - wydyszał Książę Małżonek - Wszystkie samice wszystkich gatunków są wredne!
Kasiu, Ty powinnaś być przepisywana w aptekach na poprawę humoru! :)
OdpowiedzUsuń(nie, żebym miała zły, ale zawsze może być jeszcze lepszy ) :)
Staram się :DDDDD
UsuńNo żmije ;) Oj ciekawa jestem jak te "zaradne" będą na obrazku różniły się od tych "pracowitych". Różowe stringi?
OdpowiedzUsuńAlbo raczej słonice :DDDD One się nie afiszują - o nie - są na to za sprytne - one noszą ten róż mentalnie :DDDDDD
UsuńA to pokretne bestie chytre!
OdpowiedzUsuńUczyć byśmy się mogły sprytu - co nie? :DDDDDDD
UsuńWczoraj w Empiku kupiłam "Drzewo". Jest pieeeekne! A najważniejsze mój Syn jest zachwycony :) pozdrawiamy ciepło i dziękujemy!
OdpowiedzUsuńBlogger mi zgłupiał i mie wysyła powiadomień. Strasznie sie cieszę, że macie "Drzewo" i, że się Wam podoba :D :*
UsuńTa Matka Natura! Ha!!!
OdpowiedzUsuńU nas w Pensylwanii tez pełno żołędzi. Wiewiórki i niebieskie ptaki (blue jay) je sobie zakopują pod ziemią na póżniej. Zaraz sprawdzę, czy mamy słoniki...:))))
I co? I co? Są słoniki? Jakie znalazłaś?
Usuń