piątek, 6 maja 2011

Więcej zdjęć nie będzie

Serduszki zdjęć więcej nie będzie.

Zimni Ogrodnicy (zimne dranie raczej) załatwili ją w tym roku na amen. Ze ślicznych, bielusieńkich kwiatuszków zostały smętne, brązowe dyndoły. Jestem zła.

Orzech koło domu i grujecznik pod płotem są w stanie opłakanym - będą musiały się raz jeszcze wysilić. Zawilce szlag trafił i zamiast zawilcowych chaszczy mam zawilcowy kompost.

Trawiłam dwa dni. Dziś mi złość zaczyna mijać. Może jak się wyśpię, to mi całkiem przejdzie?















Gwoli ścisłości: "zimni ogrodnicy", to Pankracy, Serwacy i Bonifacy do spółki z zimną Zośką. Ich dni w roku to odpowiednio 12, 13, 14 i 15 maja - ostatnie dni przymrozków wiosennych. Jak widać, w tym roku się pospieszyli i mam nadzieję, że w dniu imienin dadzą biednemu zielsku żyć.

13 komentarzy:

  1. też mam taką nadzieję..

    btw, dodaję do obserwowanych =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkodabardzo! Takie ładne. Niezwykłe jest, choc wcale niepocieszające, że co roku jak nie urok, to sraczka i jak nie tego maja, to owego kwietnia coś na zabój wymrozi, tylko kleszcze dobrze się trzymają i maszerują rzędami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozmawialam dzisiaj z domem poznanskim i dowiedzialam sie wlasnie, ze nawet orzech dostal w kosc i taka zalosc mnie wziela. Nie dziwie sie, ze trawilas dwa dni, ale dobrze, ze juz przeszlo.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też dużo zniszczeń. Jabłonie pokryte brązowymi kwiatami wyglądają niesamowicie. Orzech ze spalonymi listkami.
    Tak, kleszcze, komary i inne ulubione mają się świetnie.
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorota - już chyba odżałowałam - w końcu jest jeszcze maj i czerwiec - coś zakwitnie :D Kleszcze i komary są, ale gorzej, bo zaczynają się pojawiać już meszki - bleeeeeeeeeeeee.

    Halino - orzechów włoskich, obawiam się, w tym roku nie będzie - cały chodnik mamy zasłany opadającymi kwiatkami. Trudno- nie pierwszy i nie ostatni raz.

    M. - na szczęście listki drzewom uda się wypuścić jeszcze raz. Gorzej z kwiatami - już i tak w tym roku cierpiałam z powodu ich braku, bo nasze drzewa są bardzo stare i albo nie rodzą wcale albo co trzy lata, a w sklepach paskudne importy bez smaku i zapachu. Ale może w przyszłym roku wreszcie przyzwoicie będzie owocować moja młodziutka grafsztynka? :DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zimne dranie i u nas dały popis. Zmarzły paprocie, liście porzeczki ozdobnej, sumak, liście małych klonów, i masa innych roślin. Zła jestem jak jasny piorun. Ale co zrobić? Trzeba czekać aż odbiją. Może w przyszłym roku zimne zbóje odpuszczą? A tu jeszcze Zośka się czai...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia. I jeszcze te kropelki wody! U mnie aż tak zimno nie było. Może troszeczkę. ;-)

    Pozdrawiam i zapraszam na forum dla marzycieli www.nasze-marzenia.eu

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu - to zdjęcie przy "o mnie" to chyba zmieniłaś po przymrozkach. Ja wczoraj sadziłam kwiaty - 4h upychałam w doniczki na balkon. Bo ja mam całe półtora metra kwadratowego balkonu. Aaa - przepraszam - jedna trzecią zajmuje wentylator od klimy. Właściciel mieszkania miał taki... kaprys. No i ja teraz się gniotę tam na tych hektarach.
    Właśnie zastanawiam się od dwóch dni kiedy wystawiać kwiatki. Na razie będę je chować na noc. Niby do Zośki ma być coraz cieplej, ale jak pogoda numer brzydki jeszcze raz wywinie?

    Szkoda mi Twoich piękności. Ale, Kasiu, jeszcze zakwitną insze kwiecia! W razie totalnego kryzysu wysiej maciejkę, coby 'pachła' wieczorami. I smagliczkę - dla oka pocieszenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyobrazam sobie, iz majowe przymrozki to zmora ogrodnikow i bardzo Tobie wspolczuje, szczegolnie orzechow. Pamietam jak Jerzy w Utah kupil z mysla o Tobie mnostwo roznistych orzechow. Troche sie zdziwilem, ale teraz rozumiem powod tego wyboru. Mam tylko nadziej, ze Jerzy ich nie skonsumowal w samolocie :-)

    Kiedys mieszkalismy w starej dzielnicy w Filaldelfii, gdzie bylo mnostwo olbrzymich magnoli. Wystarczyla jedna noc, ktora zamienila kwiaty magnoli w brazowe straszydla. Byl to bardzo przygnebiajacy widok. Tutaj najstarsze magnolie maja rozmiary niczym deby.

    OdpowiedzUsuń
  10. Asiu i Wojtku - odbiją - na pewno - zawsze odbijają - nie martwcie się :)

    Postanowiłam, że nie będę narzekać już - to tylko ogródek przydomowy. Strach pomyśleć jak muszą się teraz martwić plantatorzy truskawek albo porzeczek.

    MRD - witaj i dziękuję :)

    Kuro - maciejka wysiana od dawna. Przymrozki wytrzymała, że się tak wyrażę, śpiewająco :DDDDD

    Rafale - orzechy zostały pożarte rodzinnie, ale pekanów odłożyłam kilka: do posadzenia :DDDDD Jerzy kupił mi też w Bryce mieszankę nasion łąkowych i tę łączkę wysiałam - czekam co z nią będzie dalej :) Wzeszła, wytrzymała przymrozek i zobaczymy czy coś sensownego z niej wyjdzie, bo okazało się, że posiałam za gęsto (na torebce nie było napisane na jaki "areał" to to ma być :DDDDDDDDDDD). Jeśli chodzi o magnolie, to u nas właśnie kończą kwitnąć, więc strasznej szkody nie było. Za to takie o jakich piszesz, to bym chciała zobaczyć ...... :) Musisz sfotografować :D Koniecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. smętne, brązowe dyndoły... to mnie urzekło. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a, no i zapomniałam o najważniejszym... robisz świetne zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń