W antrejce na ryczce stały pyry w tytce.
Przyszła niuda, wpucła pyry, a w wymborku myła giry :DDDDDD
Szacun dla tych co nie z Poznania i okolic, a zrozumieją :DDDD
A teraz zzuwam papcie z girów, zakładam cwyter, myje sznupę i wycieram kluber i zasuwam do sklepu - muszę szpeknąć czy są redyski, a chłop do tego chciał jeszcze szneki z glancem. No i muszę jeszcze pamiętać żeby śwignąć gemylę do kibla, bo mi kejtry znowu po chacie rozniosą :DDDDDDDDD
Co za chłop-szneki z z glancem!?Ja tam wole leberke,albo ślepe ryby.
OdpowiedzUsuńCiocia - ja też wolę galart, ale co mam zrobić - jak lubi szneki z glancem i klymki :DD, to mu kupiłam :D Ale tak najbardziej, to on lubi pyry z gzikiem i plendze :DDDDD
OdpowiedzUsuńNieee.... Popłakałam się ze śmiechu i zrozumiałam tylko to o girach, szacun nie dla mnie niestety...;)
OdpowiedzUsuńgzik to ser, tyle kumam ;DDDDD
OdpowiedzUsuńPyry i giry przyjęłam, reszta w obcym narzeczu;)
OdpowiedzUsuńDzięki temu, że babcia moja kochana ma obecnie narzeczonego Poznaniaka to ja co nieco kumam, choć i tak jest to może 20% z ogółu tekstu. Już wiem, że galat robi się ze spacerówek, że w Poznaniu jeździ bimba i że na kufcie też można się poruszać. Sznytki to jakoś zawsze mi były znajome.
OdpowiedzUsuńA - i jak zimno to mi każą dekiel na głowę wsadzić :)
Dobra - to tłumaczę :DDDDDD
OdpowiedzUsuńAkapit pierwszy: w korytarzu, na drewnianym małym stołeczku, stały ziemniaki w papierowej torebce. Przyszła świnia, zżarła ziemniaki, a w wiaderku umyła nogi :DDDDDD
A teraz akapit, w którym relacjonuję moje wyjście z domu:
A teraz zdejmuję domowe obuwie z nóg, zakładam sweter, myje twarz i wycieram nos i zasuwam do sklepu - muszę zobaczyć czy są rzodkiewki, a chłop do tego chciał jeszcze drożdżówki z lukrem. No i muszę jeszcze pamiętać żeby wyrzucić śmieci do kontenera, bo mi psy znowu po chacie rozniosą :DDDDDDDDDDD
Sunsette - witaj - giry u nas bywają też szkitami lub szkietami :DDDDDD Najbardziej lubiłam jak mój Tata się wygłupiał i mowił, że mam girki jak u małpiatki :DDDDDDD
OdpowiedzUsuńDoro - gzik to ser - owszem - ale nie byle jaki :DDDDD To twaróg z cebulka i śmietanką, zwykle podawany z ziemniakami i sadzonym jajem - PYCHA :DDDD
Beatto - jak po raz pierwszy usłyszałam jak mówią do siebie Góralki z Białego Dunajca, to patrzyłam jak wół na malowane wrota :DDDDDDD
Kuro Kochana :DDDDD Dekiel to "po naszymu" głowa :DDDD Pewno kazali Ci włożyć mycę na dekiel :DDDD
Ale mam dzisiaj szwung do tyj naszej pięknej poznańskiej gwary :DDD Idę się wkulnąc do łóżka, bo mi Mój Jerzy już drze kalafę, że późno.
Uśmiałam się, wszystko to prawda,i jest po naszymu a że "jezdem" rodowita "poznańska pyra" to się doczepię, ale delikatnie, a mianowicie ja to bym powiedziała zasuwam do składu. Do sklepu to się u nas chodzi po szkła. czyt: do piwnicy po zaprawy vel słoiki.
OdpowiedzUsuńDo Pani od zielonego- zielony też ładny, ale modry ładniejszy, a najładniejszy modrakowy- oczywiście obrusik.
Pozdrawiam
Święta racja - chylę czoła :DDDDD i serdecznie dziękuję za uwage :)
OdpowiedzUsuńAcha - jeszcze jedno - najładniejsze to jest....... jasne z modrym :DDDDDDDDDDDDD
Gratulacje dla Jerzego Jerza w I like photo! Komentować tam nie mogę, bo nie mam konta, ale śledzę i bardzo mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję - sam zainteresowany jeszcze nie wie nawet jaką mu Piece of Glass reklamę zrobiła :DDDD Jak wróci do dom i do kompa zajrzy, to zrobi WIELKIE OCZY :DDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńDzieki za gware poznanska, poczulam sie jak w domu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w szkołach nie uczą tej naszej gwary - już jej nikt teraz nie używa na co dzień - trochę szkoda. Gdyby teraz w radio puścić "Blubry Starego Marycha", to mało kto zrozumiałby co mówi Pan Marian Pogasz.
OdpowiedzUsuńMój mąż pochodzi z Wągrowca. Zaraz mu zrobię mały sprawdzian ;)
OdpowiedzUsuń