piątek, 15 maja 2009

Syndrom piątku :D

Haaaaaaaa! Zaraz skończę pracę!

Zaraz pojadę do domu i wrzucę do torby piżamę, t-shirt i szczoteczkę do zębów! Spakujemy błyskawicznie Najmłodszą Świnkę, ograniczając jej ilość bagażu (nieograniczenie oznacza zabranie niemożliwej do upilnowania ilości zabawek), postaram się nie zapomnieć o woderach, kartach, ładowarkach i sprzęcie w ogóle. Wsiądziemy do auta i pojedziemy do Stanisławowa do Ewy na rzekotki!

I te rzekotki będą biegać stadami i witać nas transparentem z napisem „WITAJCIE!” i chlebem i solą.


I będą nam dobrowolnie pozować na liściach czosnku, a czosnek będzie pięknie bielusieńko kwitnąć i niebiańsko pachnieć (zaznaczam, że to moja wizja nieba - cudze niebo może pachnieć np. schabowym albo konwaliami :D).

No, dobra, ucieszę się jak znajdę choćby jedną rzekotkę, która nie bedzie mi uciekać, to i tak będę szczęśliwa :D

p.s.: Oświadczam, że jadłam tylko kalarepę :D

3 komentarze:

  1. A pamiętasz może Kasiu taki odcinek Krecika-Krecik mianowicie robił zdjęcia żabom. Był tam żabi ślub, orkiestra itp! Ale przyleciała mucha, aparat fiknął kozła do tyłu i zdjęcia wyszły do bani. Krecik poszedł do norki, przyniósł papier i ołówek, i wszystko pięknie narysował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta - pamiętam :D Ale - wiesz ja namalowałam już te rzekotki - tylle tylko, że nie "post factum", ale "in spe" :DDDDDDD
    Zresztą teraz jakoś tak mało czasu sę zrobiło na jakiekolwiek malowanie poza tym, które muszę wykonać :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się czyta... Wprawdzie miesiąc po miesiącu w kolejności jak należy, ale posty od góry, czyli w ramach miesiąca od najnowszych do najstarszych.
    Zderzenie tych dwóch postów: "po" rzekotkach, a dopiero potem "przed" - bezcenne! :)
    P.S. Ja - dla odmiany - nic nie jadłam ;)

    OdpowiedzUsuń