Tak pięknie (niestety dopiero teraz - jak zaraz mam to miejsce opuścić) jest w dziwnym miejscu w Afryce, administrowanym przez europejski kraj - Na Teneryfie.
Dziś popłynęliśmy na plażę z czarnym, wulkanicznym piaskiem. Tyle, że do tego piasku trzeba było przeleźć przez czarne, wulkaniczne kamienie (hmmm - jak dobrze pomyśleć, to tu wszystko jest czarne i wulkaniczne), szorstkie i rozpalone słońcem (na szczęście już nie ogniem z czeluści Ziemi). Ponieważ udałam się tam (z przyczyn praktycznych i głupoty) bosą stópką, to właśnie siedzę sobie, dmucham na pęcherze i smaruję otarcia rozmaitymi medykamentami. Paszczę już pomalowałam pantenolem: wyglądam jak mało urodziwe, i z tego powodu zawstydzone, prosię. Do tego haniebnie błyszczę (nie inteligencją).
Zastanawiam się co będę robić jutro skoro mam upośledzoną mobilność? Chyba będę kontynuować czarną, wulkaniczną twórczość na czarnych, wulkanicznych kamieniach, siedząc na plaży (czarnej i wulkanicznej), którą mam pod nosem.
Ha! Ale warto było popłynąć: widziałam wolne, szczęśliwe i strasznie ciekawskie delfiny!
CUDNE! :D JESZCZE! :D
OdpowiedzUsuńJak to szło?
OdpowiedzUsuńNa Kasieńkę z popielnika
iskiereczka mruga,
chodź opowiem Ci bajeczkę,
bajka będzie długa.
Był raz sobie pławikonik
Żółwia miał za męężaa
Niech Ci pia-sek wul-ka-nicz-ny
Horyzoooooooontów nie zawęża!
Koleżanka mnie tu wierszem zaaatakowałam - ja tak pięknie nie umiem :DDDDDDD
Usuń