Gdy smutek szaaaaaaaaarpie mną okruuuuuuuuuuuuuuuuuuutnie........................
Włączam sobie, w aucie (nowym :DDDD - stary pojazd się wyjeździł :( ) płytę z piosenkami Pana Chyły i............. nie, nie słucham: aktywnie biorę udział w odtwarzaniu czyli śpiewam sobie na całe gardło :D, co silnie raduje innych kierowców, stojących wraz ze mną w korkach, zwłaszcza jeśli przy tym aktywnym słuchaniu zapomnę zamknąć szyby :DDDDDDDDDDD
Nabyłam kiedyś rzeczoną płytę w jakimś sklepie internetowym (analogową, niestety, wysłuchaliśmy do samego końca - dosłownie) i odtąd piosenki Tadeusza Chyły jeżdżą ze mną wszędzie. (Chyba w Merlinie ją kupiłam).
Fajne są: dowcipne, przewrotne, zaśpiewane tak smakowicie, że choć organicznie nie znoszę parówek, po „Śnie psa” nabieram na nie ochoty (zwłaszcza jeśli jestem w drodze do domu, po pracy :DDDDDD) . Znam wszystkie piosenki na pamięć i jakoś od lat mi się nie nudzą i wciąż tak samo cieszą. A nawet coraz bardziej :D, bo w moim nowym pojeździe słychać wszystkie instrumenty :D, które brzmią jak perełki śmiechu :D
Chciałabym żeby dziś ktoś nagrywał tak pięknie, z taką starannością i dbałością o każdy szczegół.
Serdecznie dziekuję Panie Tadeuszu za masę radości :D
Włączam sobie, w aucie (nowym :DDDD - stary pojazd się wyjeździł :( ) płytę z piosenkami Pana Chyły i............. nie, nie słucham: aktywnie biorę udział w odtwarzaniu czyli śpiewam sobie na całe gardło :D, co silnie raduje innych kierowców, stojących wraz ze mną w korkach, zwłaszcza jeśli przy tym aktywnym słuchaniu zapomnę zamknąć szyby :DDDDDDDDDDD
Nabyłam kiedyś rzeczoną płytę w jakimś sklepie internetowym (analogową, niestety, wysłuchaliśmy do samego końca - dosłownie) i odtąd piosenki Tadeusza Chyły jeżdżą ze mną wszędzie. (Chyba w Merlinie ją kupiłam).
Fajne są: dowcipne, przewrotne, zaśpiewane tak smakowicie, że choć organicznie nie znoszę parówek, po „Śnie psa” nabieram na nie ochoty (zwłaszcza jeśli jestem w drodze do domu, po pracy :DDDDDD) . Znam wszystkie piosenki na pamięć i jakoś od lat mi się nie nudzą i wciąż tak samo cieszą. A nawet coraz bardziej :D, bo w moim nowym pojeździe słychać wszystkie instrumenty :D, które brzmią jak perełki śmiechu :D
Chciałabym żeby dziś ktoś nagrywał tak pięknie, z taką starannością i dbałością o każdy szczegół.
Serdecznie dziekuję Panie Tadeuszu za masę radości :D
Ty to masz klawe życie Kasiu-prawie cesarzowa Katarzyna.Narzeczona,nowy pojazd i ballady pana T.Chyły.
OdpowiedzUsuńNo staram sie Ciociu - staram jak mogę :D
OdpowiedzUsuńhahahahaha...ja, prawdopodobnie w przeciwienstwie do pozostalych czytelnikow tegoz blogu dopiero dzisiaj, dzieki Kasi odkrylam tworczosc Tadeusza Chyly...i poplakalam sie ze smiechu bo okazalo sie ze piosenki tegoz artysty spiewal moj tato wychodzac swiezo ogolony z lazienki - mam tu na mysli Ballade o Cysorzu!!! smialam sie wtedy do lez teraz znowu do lez...ze smiechu i nostalgii za dziecinstwem i radosnym groznym tata...zaspiewam mu to w grudniu.
OdpowiedzUsuńAgnieszka Piwowarczyk
A ja mam dla niego płytę :DDDDD Kupiłam mu, bo jak pożyczył moją, to biedny, z trudem się z nią rozstawał :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńWiesz Agnieszko? Strasznie się cieszę, że tu trafiłaś :DDDD