wtorek, 10 lutego 2009

Niech już będzie ta wiosna.

No właśnie - niech już ona, ta wiosna, przyjdzie. Od kilku dni szczuje mnie zielonymi, sterczącymi ogonkami krokusów, śnieżyc i bledziutkimi kwiatuszkami ranników pod liśćmi. Wyłażą takie malutkie i bezwstydnie lśnią jaśniuteńką zielenią w zeszłorocznej szarzyźnie.
Siedzę w domu z chorą Świnką, chyba od niej złapałam katar i bół gardła.
W związku z powyższym, zrobiło mi się majowo:D I sobie przypomniałam, że na ubiegłorocznym plenerze nie tylko siedziałam na Szumach, ale tez łaziliśmy po bagienkach i łąkach. Poniżej efekty tego łażenia.
To różowe, to firletki, a te żółte kwiatuszki to jaskry - całe roztocze było właśnie takie: różowo-żółte i śliczne.

A to wełnianka z bagienka, niedaleko miejsca gdzie Tomek zorganizował plener.

Sitowie na wspomnianym bagienku.




Całkiem mnie zawełniankowało :D

Nenufary zza.............. wełnianki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz