sobota, 14 maja 2016

Pobożne życzenie

Dziadek Tadeusz (ten dziadek od orzechów włoskich) hodował rybki.

Posiadał dwa olbrzymie akwaria i całą masę malutkich - hodowlanych, które Babcię Zosię przyprawiały o ból głowy (o początkach bólu głowy napiszę kiedy indziej). W tych dwóch olbrzymich - to większe miało pięćset litrów pojemności - Dziadek trzymał mieczyki, gupiki, skalary, brzanki, molinezje, gurami i masę innych ryb oraz ślimaki. Ślimaki łaziły po szybach, pracowicie i żarłocznie zeskrobując tarkami glony.

Całymi godzinami siedziałam przed akwariami i przyglądałam się jak w dżungli roślin płynie rybie życie: samiczkom gupików rosły brzuszki, a kiedy przychodził ich czas, Dziadek odławiał je i przenosił do tych malutkich zbiorników (żeby narybku nie pożarły inne ryby). Gurami pracowicie zbierały bąbelki powietrza i robiły z nich pieniste gniazdko dla swoich dzieci, a ślimaki oklejały kokonami szyby.

Budziłam się rano, leciałam do akwariów w dziadkowej sypialni i Babcia, żeby zmusić mnie do zjedzenia śniadania, obiecywała, że później pójdziemy do Ogrodu Saskiego (taki cudowny park w Lublinie) karmić wiewiórki. Albo, że będziemy paść łabędzie i sprawdzać czy już wykluły się łabędzięta. Siedziałyśmy sobie potem na ławeczce, ogryzałam skórkę z gorącego chleba albo pożerałam suche wafle, popijając wszystko sokiem z marchwi, codziennie wyciskanym przez Babcię przez gazę. Po tym soku robiłam się całkiem żółta - jak mały Chińczyk :DDDDDD

Potem szłyśmy do Ciotki Maryśki i Babcia sobie z nią plotkowała, a ja waliłam z maniackim uporem w klawisze pianina albo usiłowałam wypatrzeć z ciotczynego balkonu gołębie, głośno gruchające w parkowych drzewach.

Potem wracałyśmy sobie na piechotkę do domu. Babcia karmiła zaprzyjaźnione gołębie staromiejskie (Dziadkowie mieszkali na ulicy Rady Delegatów - dzisiejszej Lubartowskiej) gruchając z okna wychodzącego na Szambelankę całkiem jak one, a ja, na powrót, obejmowałam posterunek przed szybą akwarium.

Pewnego dnia Dziadek przyniósł do domu ...... WELONA. Piękną rybkę z długim ogonem i wybałuszonymi oczami. Pomarańczową w czarne łatki i ze złotymi połyskliwymi łuskami. Tłumaczył Babci, że mu było żal stworzenia zamkniętego w szklanym słoju i postanowił dać mu dom, a mnie wytłumaczył, że to karaś czyli złota rybka. Włożył rybkę do jednego z tych wielkich akwariów i............ I tyle.

Niestety - żadnych życzeń ta rybka nie spełniała, a miałam tylko jedno: żeby była ciekawa. a ona była wręcz rozdzierająco nudna! Pływała, niezgrabnie kiwając się na boki, i straszliwie brudziła wykopując wodne rośliny i mącąc wodę. Patrzyłam na nią i zastanawiałam się jak to możliwe, że to efektowne, ale nieco kulfoniaste stworzonko było rybką z bajki? I jak mogło spełniać życzenia kogokolwiek jeśli nawet nie umiało uciec przed skalarem, który skubał je w ogon? I dlaczego rybak wyłowił złotą rybkę z morza, a ta była słodkowodna? Skąd wzięła się idiotyczna wiara twórcy bajki w możliwości sprawcze tego, tylko ładnego, zwierzątka?

Wiedza o tym przyszła całkiem niedawno. Razem ze świeżutkim tłumaczeniem (Pani Elizy Karmińskiej - Pieciul) bajek Braci Grimm. Złota rybka była TURBOTEM! Taką dużą, piękną rybą zwaną też skarpem. Płaską jak flądra. TO może być złota rybka! I duża, i rzadka, i dzika, i ciekawa! I sprytna - kolor umie zmienić. A złota? No cóż - nie wszystko złoto co się świeci.

A pamiętacie tę straszną, pazerną babę z bajki o rybaku? Wszystko dostała od turbota, ale ciągle chciała więcej i więcej. I jeszcze więcej.

Ja sama też chciałabym czasem żeby istniała złota rybka spełniająca życzenia. I wcale nie żądałabym strojów, pałaców, złota, władzy i tych wszystkich dziwnych dupereli, o które świat zabija się w kolejnych wojnach. Dobrze mi w naszym starym i kosmicznie niewygodnym domu, w którym nauczyliśmy się żyć. Dobrze mi w zarośniętym ogrodzie z resztą starego sadu, dobrze ze starym psem i kotami. Dobrze mi z moim "starym" (mam go od 23 lat) mężem.

Poprosiłabym rybkę o jedną, jedyną rzecz: żeby zabrała sobie w cholerę moje migreny.

A tulipany wciąż gubią płatki :)


6 komentarzy:

  1. **************TELEGRAM******************
    TO ZaSZCZYt GUbIĆ PŁaTKI pod TAkie hiStoriE I okraszAć jE - DOsłownie!!!

    SwEEt TULipAn :-**********

    OdpowiedzUsuń
  2. moje migreny też niech sobie weźmie! i to natychmiast, bo w tym tygodniu bestie zaszalały :((

    a poza tym - fajnie masz, że tak dużo pamiętasz z dzieciństwa, to prawdziwe bogactwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak. W tym tygodniu było strasznie - to prawda. Było bardzo strasznie.
      Tak, chyba rzeczywiście sporo pamiętam z dzieciństwa. Obrazy, smaku, zapachy. Nie mam prawie zdjęć, ale mam wspomnienia :) Co ciekawe, kilka lat temu oglądałam zdjęcia z Kuzynką, u jej rodziców. Trafiły się też takie gdzie byliśmy razem i pamiętałam sytuację, w której były robione. Aż się zdziwiłam :)

      Usuń
  3. To jak spotkam kiedys tego turbota, to uwzglednie wszystkie migreny i bóle zatokowe razem w jednym zyczeniu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwdzięczę się tem samem :DDDDDD Dodam jeszcze bóle napięciowe i parę innych - niech sczezną!

      Usuń